Haratacze, doświadczeni na boiskach Ligi Bemowskiej, dobrze rozpoczęli sezon letni. To samo możemy powiedzieć o debiutujących zawodnikach Green Lantern. Oba zespoły zgarnęły komplet punktów i wydaje się, że zaprezentowały zbliżony potencjał, dlatego ich bezpośrednie starcie powinno być wyrównane. Pierwsze 10 minut jednak przebiegło ze wskazaniem na Harataczy. Dwukrotnie do siatki trafił Marek Wójcik, w 2. oraz 8. minucie spotkania. Z każdą kolejną minutą gra stawała się bardziej wyrównana i coraz śmielej do głosu dochodzili gracze Green Lantern. Do przerwy wynik nie uległ zmianie, mimo, że obie strony miały ku temu okazje. Drugie 20 minut było… nietypowe. Cztery bramki dołożyli gospodarze, a goście zaledwie jedną. Co w tym nietypowego? Patrząc na ilość okazji oraz na to, jak klarowne były, to rezultat mógł być odwrotny. W zwycięstwie Harataczy wielki udział miał bramkarz, Michał Staniszewski, który zaliczył kilka interwencji, kiedy to wydawało się, że już nie ma innej możliwości, niż bramka dla przeciwników. Świetną połowę rozegrał także Sebastian Murawski, który dołączył do Marka Wójcika i również mógł pochwalić hat-trickiem. Zaimponował zwłaszcza przeglądem pola, gdy w 36. minucie wykorzystał wysokie ustawienie golkipera lobując go z własnej połowy. Ostatecznie Haratacze wygrali 6:1, ale wynik nie odzwierciedla dobrej roboty, którą wykonali zawodnicy Green Lantern.