FC Stała Gwardia przed spotkaniem miała zaledwie jedno zwycięstwo na koncie, a TS Ameba w ubiegłej kolejce ograła lidera rozgrywek. Wniosek wysuwał się sam – każdy rezultat poza zwycięstwem gości byłby niespodzianką. Pierwsza połowa rywalizacji, delikatnie mówiąc, nie należała do najciekawszych. Znikoma ilość okazji bramkowych po obu stronach i wynik bezbramkowy przez pełne 25 minut. Taki rezultat to było lekkie zaskoczenie, patrząc z perspektywy gospodarzy – zaskoczenie pozytywne. Druga połowa przyniosła upragnione bramki. Jako pierwsi do siatki trafili zawodnicy TS Ameba, a dokładniej zrobił to Jakub Szafirowicz. Po tym trafieniu ponownie nastąpiła dłuższa przerwa i na kolejną bramkę musieliśmy czekać do 44. minuty, kiedy to FC Stała Gwardia doprowadziła do remisu. Robert Gibała wykorzystał rzut karny. Końcówka spotkania ożywiła losy meczu, na prowadzenie jeszcze raz wyszli goście, ale nie udało im się dowieźć cennych trzech punktów do ostatniego gwizdka sędziego. Na niespełna 120 sekund przed końcem meczu Jacek Osiński dograł piłkę do Dionizego Smolenia i tym samym końcowy rezultat zmienił się na 2:2. Musimy przyznać, że gospodarze pozytywnie nas zaskoczyli.