W debiutującym Nadwiślańskim Świcie odnotowaliśmy kilka znajomych nazwisk, dlatego absolutnie nie przekreślaliśmy ich szans w starciu z Marketing Matchem, który poprzednie rozgrywki miał świetne. Przed spotkaniem postawiliśmy na remis i długimi fragmentami spotkania nasze przewidywania się sprawdzały. Debiutanci wyszli na prowadzenie w 10. minucie za sprawą Jakuba Głowali. Goście po upływie kolejnych 10-ciu minut doprowadzili do remisu. Bartek Woźniak precyzyjnie przymierzył z rzutu wolnego. Do przerwy 1:1 i musimy przyznać, że tak niski rezultat do w dużej mierze dobrej gry Piotra Sojki, a także Kuby Stefańskiego. Po rozpoczęciu drugiej części gry długo utrzymywał się remis. Dopiero w 37. minucie Krzysztof Skrzypczak wyprowadził gości na prowadzenie. Na to trafienie przyszło nam trochę poczekać, ale kolejne przyszły błyskawicznie. Minutę później Skrzypczak podwyższył prowadzenie do dwóch trafień. Odpowiedź Świtu przyszła równie szybko. Straty zmniejszył Głowala, a minutę później, po sprytnym rozegraniu rzutu wolnego do remisu doprowadził Robert Kamiński. Wtedy to gospodarze poszli za ciosem i próbowali kolejnych akcji ofensywnych. Dobre podanie na wolne pole przytomnym wyjściem z bramki przerwał Sojka. Marketing Match również nie zamierzał odpuszczać i na chwilę przed końcem wyszli z akcją trzech na jednego obrońcę. Wydawało się, że muszą to wykorzystać. Nic bardziej mylnego, pogubili się i nadzieję na zwycięstwo uciekły. Sędzia szykował się do zakończenia spotkania i wtedy ostateczny cios, tym razem skuteczny, zadali goście. Skrzypczak skompletował hattricka i zapewnił swojej drużynie 3 punkty.