BKS obecny sezon może zaliczyć do niezbyt udanych. Raptem jedno zwycięstwo przy czterech porażkach nie stawiało ich w roli faworytów. Sarma Boys co prawda wybiegała na boisku raptem trzykrotnie, jednak w ich grze widać więcej jakości i konsekwencji w grze. Patrząc z takiej perspektywy, początek spotkania można uznać za niespodziankę. BKS przypomniał sobie, jak się gra w piłkę czego efektem było prowadzenie 3:0 po 10-ciu minutach rywalizacji. Po kwadransie gry przebudzili się goście, którzy oprócz utrzymywania się przy piłce zaczęli kreować okazje strzeleckie. Co prawda  skuteczność ich zawodziła lub na drodze stawał bramkarz, ale w 17. minucie zdobyli pierwszą bramkę, która wyraźnie wpłynęła na ich „mental”. Już chwilę później złe podanie bramkarza BKS-u przechwycił przed polem karym jeden z zawodników gości, ale nie skorzystał z tego prezentu i uderzył obok bramki. Pierwsza odsłona zakończyła się wynikiem 3:1, a na boisku starali się przeważać goście, ale to gospodarze pokazali większa efektywność, a wielki wpływ na grę swojej drużyny miał Łukasz Dworakowski. Kolejne 25 meczu rozpoczęło się od trafienie BKS-u. Wynik 4:1 był dość bezpieczny i wydawało się, że wystarczy się skupić na mądrym graniu. I właśnie wtedy Mateusz Wyziński , autor bramki sprzed minuty, „popisał” się nieodpowiedzialnym wślizgiem, za który obejrzał czerwoną kartkę. W konsekwencji goście grali 5 minut w przewadze jednego gracza i mieli rzut wolny tuż przed polem karnym. Do piłki podszedł Mariusz Osiński i pokonał golkipera. „Sarmaci” jeszcze raz wykorzystali grę w przewadze, a na listę strzelców wpisał się Kamil Tarapacz. Rezultat 4:3 to konsekwencja nieustępliwości gości, którzy przy niekorzystnym wyniku nie spuszczali z tonu i naciskali rywali. A Ci w drugiej połowie wyraźnie się cofnęli i bronili wyniku. Ambicja się opłaciła, ponieważ w 42. minucie Krzysztof Sobolewski doprowadził do wyrównania. Mogło się wydawać, że to jest właśnie ten moment, aby pójść za ciosem i przełamać wynik na swoją stronę. Kolejne ataki Sarma Boys nie przyniosły efektu, a na dwie minuty przed końcem meczu cios wyprowadził Marek Szulgowicz. BKS z prowadzenia długo się nie cieszył, ponieważ chwilę później niefortunną interwencją wykazał się ich obrońca i skierował piłkę do własnej bramki. Wydaje się jednak, że gdyby nie on, to i tak zawodnik gości bez większych kłopotów trafił by do siatki. Po bardzo interesującym widowisku nastąpił podział punktów. Wynik 5:5 może być lekkim niedosytem dla obu stron, ponieważ po pierwszej połowie wszystko w swoich rękach miał BKS, natomiast w drugiej odsłonie Sarma Boys dominowali i byli bliscy odwrócenia losów meczu.