W tym spotkaniu zmierzyły się drużyny z dwóch przeciwnych biegunów – Stara Gwardia zaliczyła dwie porażki natomiast Sparta odniosła dwa zwycięstwa. Choćby z tego powodu Ci drudzy byli typowani do wygranej. Początkowy, dość długi fragment meczu był wyrównany, nie było wielu okazji do zdobycia bramki. Po 11 minutach gry przełamać status quo postanowili, niespodziewanie, gospodarze. Stracona bramka podziałała na Spartę, jak płachta na byka. Nie czekali nawet minuty z odpowiedzią. Od tego momentu do gwizdka kończącego pierwszą część punktowali już tylko „zieloni”, a za kierownicą usiadł Michał Burzyński, który zdobył 3 z 4 goli swojej ekipy. Po krótkiej przerwie mecz się wyrównał, a u gości było słychać i widać niepewność, jaka się wkradła w szeregi. Postraszył ich Marcin Cieślak najpierw strzelając bramkę, a następnie asystując przy trafieniu na 3:5. Chwilę oddechu Spartanom zapewnił Paweł Maul kompletując hattricka. Niemniej na boisku nadal było widać niepewność gości, a gra Starej Gwardii nakręcała się z każdą minutą. Jeszcze ciekawiej zrobiło się po otrzymaniu kary przez Patryka Kosteckiego. Ataki „fioletowych” przyniosły rezultat w postaci dwóch kolejnych bramek i w konsekwencji mieliśmy wynik na styku, 5:6. Do końca spotkania pozostało 9 minut, które zapowiadało się na pełne emocji. Te jednak postanowił ugasić Michał Burzyński wykładając piłkę przy dwóch trafieniach oraz ustalając wynik spotkania w ostatniej minucie na 5:9. Swoją drogą, dawno nie widzieliśmy, żeby jeden z zawodników prosił kolegów z drużyny o… asystę. Stara Gwardia musi poczekać na pierwsze zwycięstwo co najmniej do kolejnego spotkania, a Sparta będzie nadal chciała zostać niepokonana.