Którą wersję zaprezentuje ekipa z Jelonek w dzisiejszym meczu? Od odpowiedzi na to pytanie zależał przebieg ich spotkania z powracającymi po rocznej przerwie Kindybałami FC. Okazało się, że początki bywają bardzo trudne. Festyn strzelecki rozpoczęli goście w 3 minucie i wydawało się, że szybko podwyższą  prowadzenie. Jednak w ich rewolwerach ktoś podmienił naboje na kapiszony i marnowali kolejne świetne okazje strzeleckiej. Aż do 15 minuty utrzymywało się ich skromne prowadzenie 0:1, nawet mimo podyktowanego rzutu karnego, który zdołał obronić golkiper FC Yelonek. Wtedy to zawodnicy Kindybałów zorientowali się, co jest grane i wymienili amunicję. Poskutkowało to zdobyciem sześciu goli w ciągu siedmiu kolejnych minut. Autorem aż czterech z nich był znakomicie spisujący się Maciej Czapla. Rezultat pierwszej części meczu na 0:8 ustalił, tuż przed gwizdkiem końcowym, Jakub Kalinowski. Druga połowa przebiegała nieco spokojniej, na co wpływ mógł mieć nie tylko wynik, ale również tylko jedna zmiana jaką mieli do dyspozycji goście. Kindybały FC kontrolowały indywidualne wypady graczy z Jelonek jednocześnie sprawdzając, czy ich strzelecki sprzęt nadal jest sprawny. Kolejne trafienia notowali Maciej Czapla oraz Jakub Kalinowski, a honorowe trafienie dla gospodarzy zaliczył Mikołaj Zawistowski. Spotkanie zakończyło wynikiem 1:13, co i tak nie było najwyższym wymiarem kary. Panowie z FC Yelonek muszą zacząć funkcjonować bardziej jako kolektyw, żeby odkuć się po tej wysokiej porażce. Natomiast goście pokazali, że po rocznej absencji mają chęci do dobrej gry i zabawy na boisku.