Zgodnie z przewidywaniami drzwi w drugiej lidze zostały otwarte z buta. Ekipy Fast Transu i La Zabavy pokazały kawał dobrego widowiska. Może wynik końcowy tego nie sugeruje, ale spotkanie było bardzo ciekawe dla postronnego widza. Panowie z obu drużyn pokazali, że potrafią walczyć na boisku. Strzelanie rozpoczęli goście w 9 minucie po ewidentnie wyćwiczonym schemacie dogrania na długi słupek i dołożenia nogi. Takich składnych akcji z ich strony było sporo w całym meczu, co może zaskakiwać jeśli weźmiemy pod uwagę, że to trzeci poziom naszych rozgrywek szóstkowych. Strata bramki podziałała motywująco na gospodarzy, którzy najpierw odrobili stratę, a następnie po strzale Filipa Błońskiego z rzutu wolnego wyszli na prowadzenie. Pierwsza część spotkania zakończyła się remisem 2:2, do którego doprowadził Łukasz Bimek. Druga połowa rozpoczęła się od szybko strzelonej bramki drużyny w zielonych trykotach po asyście bardzo dobrze spisującego się bramkarza. Atmosfera walki na boisku zaogniała się wraz z upływającymi minutami, czego dowodem były aż dwie kary dla zawodników La Zabavy. Fast Trans jednak dwukrotnie nie zdołał wykorzystać gry w przewadze, co nakręcało świetnie broniącą ekipę z Konradem Siwkiem na czele. Dobra obrona to nie wszystko, zatem goście ruszyli z kolejną dobrą, zespołową akcją ustalając wynik bardzo wyrównanego meczu na 2:4. Spotkanie było swojego rodzaju rollercoasterem dla obu ekip – prowadziły, remisowały, przegrywały. Dzisiaj happy end był przewidziany dla La Zabavy, ale kolejnym razem może być na odwrót.