Ekipa Walca w tym sezonie jeszcze bez punktów, ale za sobą mają pojedynek chociażby z Dynamo. Kolejkę wcześniej przegrali minimalnie, dlatego nie można powiedzieć, że są czerwoną latarnią ligi. Gladiatorzy z kolei popełnili falstart na początku sezonu i już nie mają zamiaru gubić punktów. No tak, jedno to mieć plany, a drugie to je zrealizować – dwie minuty od pierwszego gwizdka sędziego, a na prowadzenie wychodzi… Walec. Szybko zdobyty gol wpłynął pozytywnie na postawę gospodarzy, którzy nie odstawali od swoich rywali. Coraz śmielsze ataki Gladiatorów zamienił na bramkę wyrównującą Paweł Pająk. Wydawało się, że teraz pójdą za ciosem. Ale nic z tych rzeczy, Patryk Oleksa dał znak, że gospodarze też chcą zwycięstwa! Tuż przez gwizdkiem kończącym pierwszą połowę udało się Gladiatorom doprowadzić do remisu. Ściślej mówiąc, do tego remisu doprowadził jeden z zawodników Walca trafieniem samobójczym. Druga połowa stała pod znakiem ataków obrońców tytuły, lecz w bramce bardzo dobrze tego dnia dysponowany był Kacper Kuszewski. Kilka razy goście byli już pewni trafienia, ale Kacper szczelnie zamykał klatkę w ostatniej chwili. Wszystko wskazywało na to, że kolejne spotkanie w tym dniu zakończy się podziałem punktów. Jednak 3 minuty przed końcem spotkania ostateczny cios zadał Krzysztof Gołos i tym samym Gladiatorzy dopisują 3 oczka do swojego konta, a Walec ponownie traci punkty. Gospodarze pokazali, że w tym sezonie nie będą wygodnymi rywalami i mają zamiar walczyć z każdym oponentem, a Gladiatorzy, że jeszcze nie są w optymalnej dyspozycji.