Na zakończenie pierwszoligowych zmagań Contra stanęła w szranki z FC Warsaw United. Jeszcze przed sezonem w ciemno postawilibyśmy na zwycięstwo gospodarzy, jednak to goście są sensacyjnym liderem, który nie patrząc na rywala gra bez kompleksów, wychodząc z tych konfrontacji z reguły zwycięską ręką. Nie inaczej było tym razem. Goście rozpoczęli z wysokiego C, wbijając trzy gole w siedem minut. Mało tego po kolejnych siedmiu dołożyli czwartą bramkę, powalając rywala na łopatki. Contra rozkręciła się pod tuż przed przerwą, ale tylko raz pokonała bramkarza rywali. Po pierwszej połowie mieliśmy zatem 4:1. Tuż po zmianie stron gospodarze zaskoczyli rywala, którzy wbili szybkie dwa gole, łapiąc kontakt. Przez chwile wydawało się, że Contra wróciła do gry, ale chwile potem wyszedł brak w tym meczu bramkarza, którego rolę zazwyczaj lotnego golkipera pełnił nominalny obrońca. Dwa głupie błędy, dwa gole i United znów mieli trzy gole przewagi, które szybko powiększyli do pięciu trafień. W samej końcówce wynik ustalili gospodarze. Ostatecznie FC Warsaw United pewnie pokonali Contrę 8:4 i wobec remisu za ich plecami powiększyli przewagę do wicelidera do trzech punktów. Kapitalne zawody rozegrał autor hattricka i dwóch asyst, Tomek Chlebowski, a w sukurs przyszedł mu jego imiennik, Lipiński, który dołożył dwie bramki i jedno ostatnie podanie. Wśród przegranych z dobrej strony pokazał się duet Raciborski-Bucki, który po trzy razy zapisał się w statystykach.