Pierwsza połowa obfitowała w składne akcje lecz bez zakończenia golem. W drużynie Izby akcje napędzali bracia Giżyńscy, na marginesie najniższy i najwyższy zawodnik w ekipie. W dwudziestej minucie nastąpiła przerwa w grze ponieważ odnowił się uraz wiązadeł w kolanie liderowi drużyny Nie Ma Mocnych, Przemysławowi Mazurkowi. Do przerwy strzałów było jak na lekarstwo, a statystycznie więcej przy piłce była drużyna NMM. W drugiej odsłonie doczekaliśmy się strzałów z obu stron. Z początkiem połowy inicjatywę przejęła Izba, lecz kończyła akcję strzałami bez siły rażenia. Co jakiś czas odgryzali się nagłymi zrywami Nie Ma Mocni ale również bez efektu bramkowego. W trzydziestej minucie spotkania najbliżej celu była Izba, która po szybkiej kontrze i dograniu piłki ze skrzydła posłała piłkę obok słupka bramki strzeżonej przez Piotra Burdacha. Swoją najlepszą okazję miała również drużyna Mocnych, w której napastnik wpadł z piłką w pole karne i został zahaczony przez bramkarza Izby Pawła Jędrusika, po czym sędzia wskazał na wapno. Do piłki podszedł Sylwester Świerczyński i oddał strzał w prawy róg bramkarza, który wyciągnął się jak długi i zdołał odbić bezpiecznie strzał egzekutora. W czterdziestej minucie kolejny z klanu Giżyńskich, tym razem Artur, zaznaczył swoją obecność niestety nie wykorzystując dwóch podbramkowych okazji w ciągu jednej minuty. W czterdziestej ósmej minucie Izba postanowiła wycofać bramkarza i wprowadziła ,,lotnego”, który zapoczątkował groźną akcję zakończoną strzałem w poprzeczkę. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem i podziałem punktów.