To starcie miało tylko jednego faworyta, Chemika Bemowo, który w roli gości mierzył się ze Zmarnowanymi Talentami. Każdy wynik niż zwycięstwo mistrza byłoby wielką katastrofą. Tymczasem pojawiła się nutka niepewności, bo ekipa Adriana Bery zjawiła się bez zmian. Gracze w zielonych trykotach postawili jednak na jakość nie ilość i jak się okazało by zwyciężyć wystarczyła trójka: Maciej Baranowski, Paweł Giel oraz Maciej Skurzyński. Tempo tego meczu nie było porywające. Widać było, że Chemik zjawił się wygrać jak najmniejszym nakładem sił i to mu się udało. Prawdziwym bohaterem został popularny „Skóra”, ale o tym za chwilę. Pierwsza połowa była senna i niemrawa, ale i tak to goście wiedli prym na boisku. Przed przerwą obejrzeliśmy tylko jedno trafienia z 14 minuty, kiedy to Skurzyński wykorzystał zagranie Baranowskiego. Po zmianie stron faworyt podkręcił tempo, czego owocem były cztery gole z rzędu, strzelone w siedem minut. Co ciekaw, aż trzy z nich zdobył bohater spotkania wspomniany już Skurzyński. Zatem na dziesięć minut przed końcem zawodów Chemik prowadził już 5:0 i było po meczu. Wprawdzie Zmarnowane Talenty niemal w pełni wykorzystały fakt, że rywal w ostatnich minutach opadł z sił, niwelując stratę tylko do dwóch goli. Trafiali: dwa razy Grzegorz Boruń i raz Łukasz Jarosz. Kto wie co by się wydarzyło, gdyby mecz potrwał jeszcze kilka minut. Tak czy siak to wynik jest najważniejszy, a ten brzmiał 5:3 dla Chemika Bemowo, który zaliczył swoje premierowe punkty tej wiosny.