Jak się o później okazało w ostatnim meczu tej kolejki doczekaliśmy się drugiego z wyczekiwanych hitów jakie zostały zaplanowane na ten dzień. LGB, które do tej pory zagrało tylko dwukrotnie (i w obu tych przypadkach wygrało), podejmowało Abi Squad. Z kolei nominalni goście jak do tej pory w trzech grach zdobyli cztery punkty. Mecz od początku był bardzo zacięty i ostry. W pierwszej odsłonie żadna ze stron nie zdobyła znaczącej przewagi, a  jedyny gol padł po rzucie wolnym. Kamil Idzikowski zagrał krótko do Piotra Gołębiewskiego, a ten płaskim, aczkolwiek dość lekkim strzałem zdobył jedyną bramkę w tej części meczu. Po przerwie do ataku ruszyli gospodarze, którzy uparcie dążyli do zmiany niekorzystnego wyniku. Przez pierwsze dziesięć minut drugiej odsłony Abi skutecznie odpierało ataki rywala, samemu stwarzając zagrożenie pod bramką Krzysztofa Bakalarskiego. W tym fragmencie gra nam się jeszcze bardziej zaostrzyła co sędzia musiał tonować kartkami, a w konsekwencji owych zdarzeń Artur Dzik zobaczył dwa żółte kartoniki i wyleciał z boiska. Od tej chwili zaczęła się pogoń Arkadiusza Karwata i spółki na całego. Ostatnie piętnaście minut meczu to konsekwentna gra do przodu w wykonaniu gospodarzy, jakże pięknie dla nich nagrodzone. Najpierw Jakub Pawlak zagrał do Artura Jończyka, który doprowadził do remisu, a na cztery minuty przed końcem spotkania Marek Pataj ustalił wynik meczu na 2:1 dla LGB. Autorem asysty przy drugim golu był po raz drugi tego dnia Pawlak, czym również zapracował na tytuł MVP meczu. Mimo wielu emocji w końcówce nic już się nie zmieniło i gospodarze zanotowali trzecią wygraną w sezonie, pozostając jedyną drużyną z kompletem zwycięstw.