Podczas porannego sobotniego starcia przy stosunkowo niskiej temperaturze, lepiej spisała się drużyna Kipiluto. Kindybały na początku starały się szybko doskakiwać do rywali grając wysokim pressingiem i przez pewien czas zdawało to egzamin. W końcu z kontrą wyszli zawodnicy w zielonych strojach i wynik spotkania otworzył Marcin Kaczyński. Od tego momentu częściej byli przy przy piłce, starając się krótkimi podaniami po ziemi po raz kolejny rozmontować obronę KFC.  W końcu przed przerwą Kipiluto dopięli swego, a wynik podwyższył Kamil Tarapacz. Zanim jeszcze nastąpił gwizdek wieńczący koniec pierwszej części spotkania zawodnicy Kindybałów nie wykorzystali dogodnej sytuacji po błędzie bramkarza drużyny przeciwnej. Czego nie zrobili przed gwizdkiem, zrobili to po wznowieniu gry. Jan Czempiński wykorzystał rzut wolny z przed pola karnego, zdobywając gola kontaktowego. KFC nabrali wiart w żagle, jednak pomimo chęci, ich ataki były kasowane przez dobrze sprawujących się zawodników Kipiluto, operujących w środku pola. Widoczny był często Łukasz Borkowski, który dobry występ przypieczętował niezwykłej urody bramką na 1:3. Utrzymał on długie podanie z linii defensywy, i nie rozmyślając, uderzył z woleja w samo okienko bramki Kindybałów. Od tego momenty powoli zaczynali dominować zawodnicy w zielonych strojach, mądrze utrzymując się przy piłce i dokładając kolejne trafienia. Mecz skończył się pewnym zwycięstwem Kipiluto 2:7.