O godzinie 18 rozpoczęło się spotkanie w ramach 2 ligi szóstek, gdzie swoje siły mierzyły zespoły FC NaNkacu vs Gramy Czasami. Mecz rozpoczął się od błyskawicznego trafienia Gości, którzy już po 5 minutach obieli prowadzenie po golu Pawła Staniszewskiego. To trafienie dało sporo pewności siebie drużynie w czerwonych strojach, która z każdą kolejną minutą coraz lepiej czuła się z futbolówką przy nodze, a kolejne składne akcje pozwoliły na powiększenie rezultatu. W 9 minucie spotkania mogliśmy oglądać trafienie Patryka Paszko, który pewnym strzałem zaskoczył bramkarza nie dając mu szans na obrane strzału, a to jeszcze mocniej podbudowało Gramy czasami by podkręcić tempo. Po upływie 14 minut spotkania bywaliśmy świadkami trzybramkowej przewagi, bowiem szanse na podwyższenie wyniku wykorzystał Damian Patoka, który nie zamierzał oszczędzić bramkarza i zawodnik znany z silnego uderzenia wpakował piłkę do siatki. Ta sytuacja mocno zaczęła drażnić Gospodarzy, którzy za wszelka cenę starali się odrobić straty i niezamierzające stać w cieniu ruszyli do działania. Po kilku minutach w końcu FC NaNkacu zdobyło swoje pierwsze trafienie, jednak nieco w tym aspekcie pomogli im Goście, którzy po niefortunnym ustawieniu stracili gola samobójczego. To nieco podbudowało zawodników w czarnych strojach i dzięki temu zdarzeniu otworzyli się na grę, kreując sobie coraz to groźniejsze sytuacje. W konsekwencji doprowadziło to do zdobycia bramki kontaktowej i w 20 minucie strzałem z dystansu różnice zmniejszył Paweł Wojsław, a to dało nadzieje na powrót w tym spotkaniu. Niemniej jednak sytuacja po zmienię stron drastycznie zmieniała obraz, ponieważ gracze Gramy Czasami nie zamierzali obijać w bawełnę i już od samego początku zaczęli dyktować warunki. Z każda kolejną minutą gra Gości wyglądała coraz pewniej, a świetnie potwierdzały to systematycznie strzelane gole. W pewnym momencie gra zawodników w czerwonych strojach była na tyle skuteczna, że mecz zaczął przypominać trening strzelecki niż zacięta rywalizację o wagę trzech punktów, a głównym motorem napędowym był Damian Patoka, który wraz w duecie z Krzysztofem Fejcherem nie zmierzali szczędzić rywali skutecznymi atakami. Finalnie mecz po bardzo jednostronnej drugiej części spotkania zakończył się pewnym zwycięstwem Gości, a ostateczny wynik brzmiał 3:10.