W konfrontacji Piątej Ligi Szóstek pomiędzy East Crew i debiutującą na Bemowie Lagą Warszawą bukmacherzy nieco więcej szans dawali komandzie rodem z Ukrainy. Tymczasem jako pierwsi skutecznie zaatakowali goście. W 5 minucie Szymon Święcicki huknął pod poprzeczkę i było 0:1. Następnie nominalni goście mieli świetną okazję na 0:2 po uderzeniu głową, ale minimalnie chybili. Potem mecz toczył się głównie w środku pola, ale z czasem EA zaczęli atakować coraz bardziej konkretnie. Sporo pracy miał golkiper Antoni Duda, zwłaszcza po uderzeniach Valerii Handiaka, raz też musiał go wyręczać obrońca Michał Jacak, który w ostatniej chwili wybił piłkę z linii bramkowej. Ostatecznie jednak pierwsza odsłona skończyła się przy stanie 0:2. Tuż przed przerwą gola zdobył Jędrzej Święcicki i East Crew byli już w nie najlepszym położeniu. Chociaż mogli jeszcze przed gwizdkiem zapraszającym obie drużyny na przerwę złapać kontakt, to finalnie zabrakło im nieco szczęścia. Za to tuż po zmianie stron goście zadali trzeci celny cios. Po faulu w środkowej strefie sędzia zastosował korzyść, futbolówka trafiła pod nogi Huberta Szalskiego, a ten podwyższył na 0:3. Lecz szybko zespół w różowych trykotach wrócił do gry. W 32 minucie Mikhailo Fedko znakomicie wypatrzył Ihora Khromycha, a ten nie zmarnował swojej okazji i było już tylko 1:3. EA próbowali odrabiać straty i w 45 minucie, po bramce Handiaka, byli już bardzo blisko. Lecz za moment gospodarze „wyłapali” niepotrzebną żółtą kartkę, co się na nich szybko zemściło. W 47 minucie kapitalną przewrotką popisał się najlepszy na placu Szalski i mieliśmy 2:4. Szalski brylował nie tylko w przodzie, ale wykonywał też znakomitą pracę w defensywie, stąd też ten tytuł MVP. Wracając do spotkania, gol na 2:4 nie był końcem emocji, gdyż waleczni Ukraińcy za sprawą Serhii Koziuminskiego zbliżyli się na 3:4, ale na więcej nie starczyło im czasu. Stąd też trzy punkty po fajnych i obfitym w mocne wrażenia widowisku powędrowały na konto Lagi Warszawa.