FC Kocham Martusie po wpadce z początku tygodnia miało zadanie trudniejsze. KS Syfon to bardziej wymagający rywal od poprzedniego, a potrzeba kompletu punktów była jeszcze większa. Nim gra rozpoczęła się na dobre, Damian Fabisiak otworzył wynik spotkania. Następnie inicjatywę nieco przejmowali goście, lecz rywale starali się odgryzać bazując na szybkich kontratakach. W 13. minucie KS Syfon dopiął swego po uderzeniu z pierwszej piłki Tomasza Cyryłowskiego, a kilka chwil później ten sam zawodnik trafił po raz drugi, tym razem skutecznie wykonując rzut wolny. Prowadzenia nie udało się dowieźć do przerwy, ponieważ tuż przed nią z głębi pola płasko futbolówkę na dalszy słupek dograł Damian Dobosz, a tam już czekał Hubert Fela, który pewnie wykończył akcję. W drugiej połowie tempo gry nie spadło, lecz do 30. minuty trafiała tylko jedna drużyna – KS Syfon. Trzy gole z rzędu pozwoliły objąć prowadzenie 2:5, które wydawało się być bezpieczną zaliczką. Nie oznacza to, że mecz zrobił się jednostronny – wbrew wynikowi to gospodarze często tworzyli zagrożenie, lecz dobrze w bramce spisywał się Krzysztof Korzeniewicz. FC Kocham Martusie nie złożyło broni. W mniej niż 5 minut doprowadziło do remisu, co gwarantowało emocje w ostatnich minutach pojedynku. Mówiąc emocje, nie mamy na myśli tego, co się wydarzyło. Prowokacje spotkały się z naganną odpowiedzią, przez co gospodarze musieli grać ostatnie sekundy w osłabieniu. Ostatecznie mecz zakończył się remisem 5:5.