Dla Teamu Ivulin Exile starcie w ramach Pierwszej Ligi Futsalu z FC United było drugim tego dnia. O pierwszym spotkaniu komanda rodem z Białorusi na pewno chciałaby jak najszybciej zapomnieć (wysoka porażka z In Plusem), ale tutaj od samego początku TIE przejęli inicjatywę. Co przyniosło natychmiastowe efekty. W 2 minucie Leanid Isayenia wyszedł górą z sytuacji sam na sam, po czym długim wyrzutem uruchomił Mikhaila Basovicha, a ten otworzył wynik. W 5 minucie Anton Narynskyi mocnym strzałem podwyższył na 2:0. Nie minęło 120 sekund, gdy na 3:0 poprawił Hierman Rutkouski. Goście jednak nie składali broni i w 11 minucie po trafieniu z bliska Andrzeja Vertuna zmniejszyli straty na 3:1. Lecz po dosłownie chwili Maxim Savoska sytuacyjnym „czubem” powiększył przewagę na 4:1. Od tego momentu coś niedobrego stało się z drużyną gospodarzy, co zaczęli wykorzystywać goście. Po nieco ponad kwadransie Oskar Kwapisz miał już na koncie dublet i do przerwy mieliśmy 4:3. A niedługo po zmianie stron Kwapisz skompletował hat-tricka i zrobił nam się remis. Ten utrzymał się do 28 minuty. Wówczas bramkę, po przechwycie, zdobył Taras Havryluk i załoga w jasnozielonych trykotach po raz pierwszy w tym meczu wyszła na prowadzenie. Które po pół godzinie gry udało im podwyższyć na 4:6 po tym, jak Oskar Kwapisz po raz czwarty wpisał się na listę strzelców. Niejedna ekipa by się załamała takim obrotem spraw (dodając jeszcze kontekst w postaci pierwszej, bolesnej przegranej z In Plusem), ale Ivulin w końcówce podniósł się w wielkim stylu. W 36 minucie Narynskyi ładnie podkręcił tuż przy słupku i było już tylko 5:6. A dosłownie w jednej z ostatnich akcji tego świetnego widowiska Rutkouski uderzył na bramkę, piłka po drodze odbiła się od Maksima Duduka i wpadła do siatki. Finalnie po emocjonującym starciu obejrzeliśmy remis 6:6 i wydaje się, że było to sprawiedliwe rozstrzygnięcie.