Starcie FC Zaborów z Legionem to rywalizacja zespołów, które znajdują się w zupełnie innej sytuacji. Legion ostatnie sezony kończył w czołówce, a bieżące rozgrywki rozpoczął od dwóch zwycięstw. FC Zaborów z kolei rozczarował na wiosnę, a jesień przywitał porażką. W teorii goście powinni pewnie dopisać 3 punkty. My jednak wiemy, że gospodarze potrafią zaskoczyć i nie brakuje im charakteru. Faktycznie bardzo dobrze weszli w mecz za sprawą bramki Sylwka Jacewicza. Napastnik Zaborowa, jeśli nie ma kłopotów zdrowotnych, może być utrapieniem obrońców. Legion po szybkiej utracie gola równie szybko się otrząsnął i rozpoczął atakowanie bramki rywala. Już w 6. minucie uderzał Janek Ławcewicz, ale z jego strzałem dobrze poradził sobie golkiper. Kilkadziesiąt sekund później ponowił próbę sprzed pola karnego, lecz tym razem futbolówka minęła bramkę. W kolejnych akcjach gospodarze starali się odsuwać zagrożenie od własnego pola karnego i budować ataki bez pośpiechu. Gra była wyrównana, a emocje rosły. Już po kwadransie wiedzieliśmy, że to będzie mecz „w starym stylu”. Sporo fizycznej walki, wzajemnych uszczypliwości, ale wszystko toczone w granicach fair play. Bramka dla gości nadeszła w momencie, gdy wydawało się, że to ich przeciwnicy mają większą kontrolę. Mimo tego na wierzch wyszło boiskowe doświadczenie Pawła Grzeli, który z obrońcą na plecach świetnie zagrał „na zastawkę” i podał piłkę do Bartka Adamiaka. Ten przyjął, poprawił i uderzeniem pod poprzeczkę wyrównał rezultat. Stratę bramki Zaborów przyjął na chłodno i nadal szukał swoich szans. Prezentowali się naprawdę nieźle, ale bardzo dobrze dysponowany był stoper Legionu, Daniel Orłoś. Skutecznie grał na wyprzedzenie oraz świetnie radził sobie w bezpośrednich starciach. W pierwszej części więcej goli nie oglądaliśmy i na przerwę drużyny zeszły przy remisie 1:1. Druga odsłona rozpoczęła się od iskrzenia między drużynami. Zawodnicy chętnie dorzucali swoje „trzy grosze” zarówno do siebie wzajemnie, jak i do sędziego. Lepiej w takiej grze odnalazł się Legion, który w 34. minucie wyszedł na prowadzenie – Janek Ławcewicz dobił uderzenie Pawła Grzeli. FC Zaborów szybko rozpoczął próby odrobienia strat. Nieco się „zagotowało” na połowie gości, czego efektem były aż cztery żółte kartki po ich stronie oraz jedno „żółtko” dla gospodarzy. Tym razem z potyczki zwycięsko wyszli gracze w niebieskich strojach. Dobrym podaniem popisał się Adrian Dadas, a do siatki trafił Cezary Zahorodny. Kolejne minuty to ataki z obu stron. W Zaborowie wyróżniał się Adrian Dadas, a w Legionie Janek Ławcewicz. Czasu pozostawało coraz mniej, a żaden z nich nie mógł przedrzeć się przez defensywę rywali. Zdecydowanie bliżej trafienia byli goście, ale Paweł Pszczoła oraz Paweł Kwiatkowski ratowali swoją drużynę wybijając piłkę tuż sprzed linii bramkowej. Jak się okazało, to Janek trzymał asa w rękawie i w ostatniej minucie ruszył z akcją, po której posłał podanie do Kamila Cerana. Kamil w takich sytuacjach rzadko się myli – gol na 2:3 zakończył bardzo dobre spotkanie, w którym „stara gwardia” pokazała, jak kiedyś wyglądały mecze piłkarskie. Dużo emocji na boisku, jak i poza nim, ale obie drużyny nie zapomniały o wzajemnym szacunku. |