Męskie Granie dało się poznać w debiutanckim sezonie z dobrej strony. Ich mecze były bardzo wyrównane i stały na niezłym poziomie. Double Team natomiast dobrze znamy i przed spotkaniem oceniliśmy szanse obu drużyn na zwycięstwo tak samo. Uprzedzając fakty, mecz był wyrównany i oglądaliśmy wiele okazji do zdobycia bramek. Jako pierwsi strzelać rozpoczęli zawodnicy DT. Z rzutu rożnego przed pole karne dograł Bartek Niedziałkowski, a tam na piłkę czekał Marcin Górkiewicz. Następnie po upływie niespełna pięciu minut z dobrą akcją wyszło MG. Bernard Robak dograł na „piąty” metr do Grzegorza Klocka, a ten doprowadził do wyrównania. Chwilę później goście mogli wyjść na prowadzenie – dośrodkowanie z rzutu rożnego trafiło do niepilnowanego napastnika na długim słupku, który jednak źle uderzył piłkę głową. To była naprawdę dobra okazja, bramka była odsłonięta, a czasu atakujący miał sporo, żeby dokładnie przymierzyć. Jak to często bywa, takie sytuacje się mszczą. Po niespełna 60 sekundach z akcją ruszyli gospodarze i niezawodny Bartek Niedziałkowski wykończył akcję uderzeniem z ostrego kąta między nogami bramkarza. Do przerwy wynik się już nie zmienił, ale okazji do tego było kilka. W 15. minucie świetną okazję zmarnowali gracze Double Team. Wyszli z akcją dwóch na jednego, lecz jeden z nich zdecydowanie zbyt lekko dograł piłkę wzdłuż bramki, czym bardzo utrudnił zadanie strzelcowi. Co prawda zdołał on oddać strzał, ale bramkarz zdążył z interwencją. Na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy ponownie dobrą obroną popisał się Jakub Szafrański. Jego vis-a-vis postanowił nie być dłużny i uratował skórę swojej drużynie kilkadziesiąt sekund przed gwizdkiem – piłkę w środku boiska stracił Bartosz Borys, który był ostatnim zawodnikiem przed golkiperem, wobec czego napastnik ruszył z akcją sam na sam, ale przegrał pojedynek z Dawidem Pitnerem. Jako, że obie drużyny bardziej skupiły się na atakowaniu, niż defensywie, to w ostatniej minucie oglądaliśmy jeszcze dwie dobre okazje Double Team. Najpierw z niewielkiej odległości pomylił się Michał Bordzoł, a chwilę później piłka zatrzymała się na poprzeczce bramki Męskiego Grania. Wynik 2:1 był zdecydowanie zbyt niski, jak na ilość okazji bramkowych. Druga połowa rozpoczęła się od stosunkowo szybkiego podwyższenia prowadzenia, ale kilkadziesiąt sekund później Michał Malec ponownie zmniejszył straty. Oczywiście do tego czasu oba zespoły miały już na koncie po dwie niewykorzystane sytuacje. Double Team po stracie bramki na 3:2 nie zdążył się „otrząsnąć”, a już był remis – do bramki kolejny raz trafił Grzegorz Klocek. Gospodarze nieco uspokoili grę i wywalczyli rzut wolny. Z dość sporej odległości uderzał Michał Bordzoł i pokonał bramkarza ładnym strzałem. Wydaje się, że golkiper tym razem mógł się ustawić i zareagować lepiej. Po upływie dwóch minut ten sam zawodnik, wykorzystując zamieszanie po rzucie rożnym, trafił po raz kolejny i Double Team prowadził już 5:3. Wynik przez ostatnie 10 minut gry się nie zmienił, a obie drużyny nieco zwolniły tempo. Oczywiście stworzyły sobie kilka dobrych okazji, ale było ich mniej niż w pierwszej odsłonie, a z pojedynków zwycięsko wychodzili bramkarze. Warto podkreślić ich bardzo dobrą grę na przestrzeni całego spotkania.
|