W hicie Dziesiątej Ligi Szóstek pomiędzy Spartą i Sokilem spodziewaliśmy się wielkich emocji. I trzeba przyznać, że nie zawiedliśmy się. Delikatnym faworytem tej potyczki byli nominalni gospodarze, tymczasem to goście po mierzonym strzale Zakharii Mora z 7 minuty wyszli na 0:1. Niespełna 180 sekund później mogło i powinno być 0:2, ale rzut karny w znakomitym stylu obronił Michał Brewczuk. A po kolejnych 2 minutach arbiter ponownie wskazał na wapno, tylko że po drugiej stronie boiska. I tu nie pomylił się Stanisław Kędzierski, trafiając na 1:1. Lecz po chwili Oleh Martsyniuk po solowym rajdzie uderzył przy krótkim słupku na 1:2, niedługo później Mor potężnie huknął z dystansu i zrobiło się już 1:3. A tuż przed przerwą Martsyniuk wykorzystał zabawił się z obroną i bramkarzem rywali, podwyższając na 1:4. Po zmianie stron mieliśmy lepszy fragment w wykonaniu Zielonych, który zaowocował golem na 2:4 autorstwa Kędzierskiego. Odpowiedź gości była jednak natychmiastowa. W 33 minucie Dmytro Petriianchuk precyzyjnie uderzył w długi róg, poprawiając wynik na 2:5. Następnie Sokil wykreował sobie mnóstwo sytuacji, ale nie mógł znaleźć drogi do sieci. Bardziej konkretni byli Spartanie. W 43 minucie na 3:5 strzelił Michał Burzyński. Goście nadal napierali, ale na 120 sekund przed końcem Burzyński po raz drugi wpisał się do protokołu i było już tylko 4:5. Napastnik Zielonych miał piłkę meczową na remis, ale spudłował. Za to załoga w białych koszulkach tuż przed ostatnim gwizdkiem zadała decydujący cios. W 50 minucie najlepszy na murawie Oleh Martsyniuk ustalił rezultat tego znakomitego widowiska na 4:6. Sokil nie bez problemów, ale w pełni zasłużenie zgarnął trzy punkty i dzięki temu został nowym liderem. Sparta zaś po tej porażce mocno skomplikowała sobie drogę do mistrzostwa.