Biorąc pod uwagę rezultaty obu zespołów w pierwszej kolejce, faworytem do zgarnięcia kompletu punktów był Niski Press. Z drugiej strony, Los Aspirantos niejednokrotnie pokazali, że lubią sprawiać niespodzianki. Uprzedzając fakty napiszemy, że w tym spotkaniu obejrzeliśmy dwie zupełnie różne połowy spotkania. W pierwszej, remisowej, na boisku nie było widać dużej różnicy umiejętności pomiędzy drużynami. Sam mecz był dość otwartym widowiskiem ze sporą liczbą sytuacji. W pierwszych minutach goście skupili się na szczelnej defensywie i szybkich kontratakach, licząc na Stanisława Królikiewicza. Napastnik LA już w 2. minucie stanął oko w oko z bramkarzem, ale górą z pojedynku wyszedł golkiper. Pięć minut później daleko piłkę wyrzucił Adam Świerszcz, lecz niecelnie wolejem uderzył Piotr Kosiński. Taki początek mógł być delikatnym zaskoczeniem i zawodnicy NP. potrzebowali chwili, aby odnaleźć swój styl gry. W 8. minucie byli bliscy otwarcia wyniku, po tym jak piłka została wycofana na linię pola karnego do Dawida Wichowskiego. Futbolówkę zmierzającą do siatki zdążył zablokować Jan Adamiec. W kolejnej akcji Hubert Fabisiak trafił w poprzeczkę, a 3 minuty później jego wyczyn powtórzył, po drugiej stronie boiska, Stanisław Królikiewicz. Jak widać, sytuacji było sporo, a na zegarku sędziego nie upłynął nawet kwadrans rywalizacji. Bardzo efektownym golem wynik meczu otworzył w 14. minucie Stanisław pokonując bramkarza uderzeniem „nożycami”. Wydaje się, że urody trafienia nieco pozazdrościł  mu Bartek Charyton, który w 18. minucie odpowiedział trafiając „krzyżakiem”. W pierwszej połowie, tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego, bramkę zdobyli goście, ale arbiter nie uznał jej, ponieważ na boisko wpadła futbolówka z drugiego boiska i przeszkodziła obrońcy. Druga część spotkania, jak wspominaliśmy na wstępie, była zgoła odmienna. Kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami w zupełności przejął Niski Press i zdominował rywali. Festiwal strzelecki urządził sobie Bartek Charyton, który skończył spotkanie z dorobkiem pięciu goli. Los Aspirantos nie znalazło sposobu, jak wesprzeć Stanisława Królikiewicza i „ukąsiło” przeciwników raptem jeden raz. W efekcie Niski Press zwyciężył 8:2 i objął prowadzenie w ligowej tabeli.