Deszczowym niedzielnym popołudniem rozpoczęliśmy zmagania w 3 lidze szóstek, gdzie na plac wybiegły drużyny Gramy swoje vs Kindybały.  Już od samego początku meczu w dobrym rytmie meczowym prezentowała się drużyna Gości, która już w 3 minucie meczu otworzyła wynik spotkania po golu Konrada Wejmana, a dwie minuty później podwyższyli za sprawą Wiktora Murawskiego. Po tym fakcie gra nieco się uspokoiła, a my mogliśmy oglądać naprzemienne ataki obu zespołów. Wraz z mającym czasem coraz lepiej gra wychodziła po stronie Gramy Swoje, którzy małymi krokami dążyli do bramki kontaktowej. Po kilku montuje ciszy w końcu nadeszła chwila, gdzie dogodną sytuacje stworzyli sobie zawodnicy w niebieskich strojach i w 14 minucie zdołali wyprowadzić skuteczny cios łapiąc tym samym kontakt z rywalem. Radość z gola nie trwała, jednak długo i w 12 minucie znów oglądaliśmy bramkę po stronie bordowych koszul, lecz Gramy swoje nie zamierzało się poddawać i skutecznie dwie minuty później znów doprowadzili do jedno bramkowej różnicy po trefieniu Kamila Siatkowskiego. Taki wynik spotkania utrzymał się do samego końca pierwszych 25 minut, chociaż drużyny miały jeszcze okazje na zmianę rezultatu meczowego, jednak brakowało dopięcia akcji na ostatni guzik. Po zmianie stron znów od momentu gwizdka sędziego z pełnym przytupem ruszyły Kindybały, którzy błyskawicznie dwukrotnie ukąsili rywala i po mału mogliśmy się domyślać, kto będzie miał pełną kontrole nad spotkaniem. W dalszym ciągu spotkania nasze przypuszczenia się potwierdzały, a mecz z każda kolejna minutą zaczął przypominać bardziej trening strzelecki w wykonaniu Gości, niż zacięta rywalizację o wagę trzech punktów. W końcówce meczu gospodarze starali się jeszcze odrobić straty, jednak różnica zbyła zbyt wysoka i mecz ostatecznie zakończył się wynikiem 4:11. Na słowa uznania zasłużył Konrad Wejman, który na swoim koncie zanotował 4 trafienia oraz jedna asystę.