W niedzielny wieczór mieliśmy przyjemność oglądać rywalizacje dwóch zespołów zasiadających w środku tabeli 11 ligi. Doświadczony Airwent mierzył się z młodym zespołem TS Ameba. Jedni i drudzy mieli ostatnio gorszą passe, więc była to idealna okazja na przełamanie się. Tak jak myśleliśmy był to wyrównany pojedynek. Od początku oglądaliśmy akcje jednych i drugich. Po 10 minutach w końcu worek z bramkami otworzył Stanisłav Oseleochenko, który w tym meczu wziął ciężar gry na swoje barki i to on był głównym kreatorem akcji ofensywnych drużyny gości. Po pięciu minutach Airwent podwyższył prowadzenie za sprawą Wiktora Mądrego, który zachował spokój w jedenastce przeciwnika i z zimną krwią umieścił piłkę w siatce. Takim wynikiem zakończyła nam się pierwsza odsłona tego starcia. Gospodarze po przerwie wyszli bardzo zmotywowani. Z minuty na minutę łapali więcej pewności siebie. Skutkiem tego była bramka Macieja Burlewicza. Ameba nie zatrzymała się i poszła za ciosem. Dwie minuty później Mateusz Piskorski dostrzegł Piotra Ziókowskiego, który sfinalizował sytuacje i doprowadził do remisu. TSA tym stanem rzeczy nie nacieszyła się zbyt długo, ponieważ drużyna gości po chwili wyszła na prowadzenie i do końca wynik pozostał bez zmian. Rywalizacja kończy się zwycięstwem Airwentu 2:3.