Oba zespoły w poprzedniej kolejce musiały uznać wyższość przeciwnika, co skomplikowało im drogę do ligowego podium. W lepszej sytuacji punktowej był RKS Pendrachy, natomiast sytuacja mogła się odwrócić w przypadku wygranej Stada Szakali. Goście de facto mecz musieli wygrać, jeśli chcą utrzymać szansę na otrzymanie medali. Przechodząc do meczu, z impetem go rozpoczęli gospodarze. Już w pierwszej akcji Kacper Pawłowski pokonał bramkarza uderzeniem z pola karnego. Podziało to jak kubeł zimnej wody wylany na głowę Stada Szakali. W efekcie już w 6. minucie Kamil Ceran przymierzył z dystansu i jego zespół objął prowadzenie 1:2. W spotkaniu było wyczuwalne między obiema drużynami napięcie, a zawodnicy nie szczędzili sobie docinek. Dodatkowo w zespole gości wyraźnie brakowało dobrej atmosfery i to RKS lepiej wykorzystywał sytuację na boisku. W 9. minucie bliski gola był Borys Molenda, lecz minimalnie chybił. Chwilę później świetnie interweniował Kamil Ceran, który na kilka minut zmienił pozycję i założył rękawice bramkarskie. W 14. minucie soczyście z rzutu wolnego uderzył Daniel Ludwikowski, ale i z jego strzałem poradził sobie Kamil. Niespełna 60 sekund później gospodarze dopięli swego. Kolejny rzut wolny, tym razem blisko pola karnego, wykonywał Daniel i uderzył płasko, a futbolówka przeleciała między zawodnikami ustawionego muru. Mało tego, RKS poszedł za ciosem i przed przerwą wyszedł na prowadzenie 3:2 po kontrataku 3 vs 2. Dobrym podaniem Filipa Jarosiewicza obsłużył Błażej Paduszyński. W tym momencie w zespole gości napięcie urosło i trudno było oczekiwać, żeby druga połowa była lepsza w ich wykonaniu. Kamil Ceran powrócił do gry w polu i okazało się to strzałem w „10”. W 23. minucie uderzeniem z rzutu wolnego doprowadził do remisu 3:3, lecz w tej sytuacji „zasługa” musiała trafić na konto bramkarza gospodarzy. Chwilę później Kamil jeszcze raz pokonał golkipera, a przykład z niego wziął Maurycy Ostaszewski i w 25. minucie dał swojej drużynie prowadzenie 3:5. Trzeba przyznać, że Stado Szakali bardzo dobrze wykorzystało swój moment, a przede wszystkim ponownie było drużyną. RKS również pokazał pazur i nie zdążyliśmy mrugnąć okiem, a już był remis 5:5 po tym, jak Kacper Pawłowski dwukrotnie trafił do siatki. Ostatnie 10 minut jednak należało do gości, którzy byli maksymalnie skuteczni. Skończyło się zwycięstwem Stada Szakali 5:8 oraz czerwoną kartką dla jednego z ich zawodników obejrzaną w konsekwencji niesportowego zachowania. Tym samym goście przeskoczyli RKS w tabeli i tracą 3 punkty do miejsca medalowego.