Niedzielne zmagania w Totalbet 4. Liga 7x7 rozpoczęło starcie FC Kazubów z East Crew. Obie drużyny dzielił w tabeli jedynie punkt i tak naprawdę był to ostatni moment, aby włączyć się do walki o medale. Goście przyzwyczaili, że ich siłą jest kolektyw, natomiast wyniki gospodarzy w dużej mierze zależą od występu Władysława Oryszczuka. Mecz z wysokiego „C” rozpoczął Ivan Zaprywoda, który uderzył wolejem sprzed pola karnego, a piłka odbijając się od poprzeczki przekroczyła linię pola karnego. Z pewnością ten gol będzie jednym z kandydatów do bramki kolejki. Ale to nie było jedyne trafienie warte uwagi, ponieważ równo po kwadransie gry odpowiedział Władysław Oryszczuk, trafiając z dystansu wprost w okienko bramki. Samo spotkanie toczyło się w szybkim tempie, a zawodnicy obu drużyn często przerywali akcję rywali wślizgiem, co zaostrzało atmosferę. Emocji dostarczyła końcówka pierwszej połowy. Najpierw, w 23. minucie wyjść na prowadzenie powinni goście, lecz w akcji 2 vs 1 Michail Fedko zdecydował się na uderzenie prosto w bramkarza, zamiast dograć piłkę do lepiej ustawionego partnera. W kolejnej akcji jednak udało się dopiąć swego i bardzo dobre podanie wzdłuż pola karnego, między obrońcę, a bramkarza posłał Nazar Diadyk. Akcję zamykał Serhii Koziuminskyi i bez kłopotu umieścił futbolówkę w bramce. Do gwizdka arbitra pozostało kilkanaście sekund i mimo tak niewielkiej ilości czasu, FC Kazubów miało okazję doprowadzić do remisu. Z linii pola karnego spudłował jednak Maciej Padamczyk. Co się nie udało na koniec pierwszej części, udało się chwilę po wznowieniu gry. Maciej Padamczyk wykorzystał dalekie zagranie bramkarza i doprowadził do remisu 2:2. Chwilę później zawodnicy obu drużyn wdali się w dyskusję, z której znacznie gorzej „wyszli” goście. Ich gracz został upomniany przez arbitra najpierw żółtą kartką, lecz kilka sekund później „zapracował” na bezpośrednią czerwoną kartkę. Mimo gry w osłabieniu, East Crew prezentowało się dość pewnie i w 39. minucie zdołało objąć prowadzenie po golu Bohdana Havryliva. Dopiero utrata bramki podziałała mobilizująco na młodych gospodarzy, którzy natychmiast ruszyli do ataku. W 43. minucie piłkę spod własnego pola karnego wybijał ich obrońca, a do kontry ruszył Władysław Oryszczuk. Bramkarz rywali wyszedł bardzo daleko od własnego pola karnego, co wykorzystał napastnik mijając go i oddając strzał do pustej bramki. Niespełna 120 sekund później FC Kazubów prowadziło 4:3 po tym, jak do siatki trafił Kuba Wróblewski zapewniając swojej drużynie trzy punkty. Spotkanie było niezłym widowiskiem, które zostało zabarwione sytuacjami „stykowymi”.