W starciu FC Karpaty z Po Gwarancji w ramach rozgrywek Ósmej Ligi Szóstek faworytem był lider, ale to komanda rodem z Ukrainy błyskawicznie wyszła na prowadzenie. W 5 minucie sprytnym strzałem zza obrońcy popisał się Yevhenii Lokater, nie minęło 120 sekund, gdy na 2:0 poprawił Roman Hulianych. Załoga w jasnozielonych koszulkach po tych dwóch gongach szybko się przebudziła i rzuciła się do ataku. W 10 minucie goście bliscy byli szczęścia, ale genialną interwencję zanotował Andrii Ivasutyn. A później powtórzył swój wyczyn. PG napierali, kreowali dobie kolejne świetne szanse, ale tego dnia Ivasutyn był niesamowity, zaliczając jedną doskonałą robinsonadę po drugiej. A do tego jego koledzy z pola także nie zawodzili, tuż przed przerwą podwyższając na 3:0 za sprawą Hulianycha (po asyście znakomicie dysponowanego Andija Voloshchuka). Taki też stan utrzymał się do przerwy. Niedługo po zmianie stron sędzia wskazał na wapno, a karnego pewnie wykorzystał Vasyl Voloshchuk. Po pół godzinie gry Voloshchuk huknął z dystansu, piłka nabrała dziwnej rotacji, ale, co najważniejsze, wpadła do siatki. I było już 5:0. Nie był to jednak koniec popisów drużyny w granatowo-niebieskich trykotach. Na kwadrans przed ostatnim gwizdkiem po mierzonym uderzeniu z wolnego w wykonaniu Zakhariego Mora mieliśmy już 6:0, w kolejnych 240 sekundach Po Gwarancji popełniło dwa szkolne błędy, które gospodarze bez litości zamienili na bramki (konkretnie Mor i Hulianych). Na samym finiszu, po następnej gafie, rezultat na 9:0 ustalił Maksym Bobryshev. FC Karpaty po fenomenalnym, kolektywnym występie rozbili jednego z głównych kandydatów do tytułu i dzięki temu sami włączyli się do wyścigu o mistrzowski wazon. Po Gwarancji zaś, co zaprezentowali fatalną skuteczność, ale bardzo źle też wyglądali w obronie, niemniej ta ekipa nadal ma wszystko w swoich rękach. I mimo porażki pozostała na szczycie tabeli.