Chemik Bemowo mimo zaskakująco słabego sezonu był faworytem pojedynku przeciwko FC Warsaw United. I już w pierwszej minucie meczu mogliśmy potwierdzić nasze przypuszczenia, ponieważ z bliska uderzał Michał Politowski, lecz z jego próbą poradził sobie bramkarz. W kolejnych minutach goście częściej kontrolowali piłkę i szukali okazji bramkowych. W 8. minucie bliski szczęścia był Dawid Witkowski, ale spudłował. Kilkanaście sekund później ręką w swoim polu karnym zagrał obrońca gospodarzy i sędzia podyktował „jedenastkę”. Piłkę ustawił Maciej Baranowski, ale jego intencje wyczuł golkiper i obronił rzut karny. Niewykorzystana okazja nie wpłynęła negatywnie na gości, którzy cały czas przeważali. FC Warsaw United okazji upatrywało w kontrach. Jedna z nich, ta z 17. minuty powinna się zakończyć bramką, ale jeden z zawodników zamiast podać do lepiej ustawionego kolegi zdecydował się na uderzenie, które było bardzo słabe. W odpowiedzi ruszyli „zieloni”, Maciej Baranowski podawał do Michała Matyni, lecz ten spudłował sprzed pola karnego. Goście byli nieskuteczni, a swoją okazję wykorzystali przeciwnicy. W 19. minucie Jan Kurlanc wyprowadził swoją drużynę na niespodziewane prowadzenie. Radość nie trwała długo. W 21. minucie faulowany w polu karnym był Michał Politowski i tym razem do rzutu karnego podszedł Dawid Witkowski, który pewnie pokonał bramkarza. FC Warsaw United w 24. minucie ruszyło z kolejnym kontratakiem, lecz w ostatniej fazie akcji futbolówki nie opanował Jan Kurlanc. Chemik jeszcze przed przerwą spróbował wyjść na prowadzenie, ale po raz kolejny na ich drodze stanął Bartek Drzewucki. Tym sposobem pierwsza połowa zakończyła się remisem 1:1. Wydawało się, że Chemik Bemowo kontroluje grę, lecz FC Warsaw United groźnie kontrowało. Początek drugiej połowy był nieco bardziej wyrównany, a na pierwszą okazję czekaliśmy niemalże 10 minut. W 34. minucie goście wywalczyli rzut wolny w pobliżu pola karnego. Rozegrali go krótkim podaniem do Macieja Baranowskiego, który dwukrotnie uderzał na bramkę rywali, ale żadna z prób nie zakończyła się golem. Minutę później znakomitym podaniem popisał się Maciej Baranowski. Futbolówkę przejął Tomasz Sienkiewicz, minął golkipera, a następnie z dość ostrego kąta trafił do siatki. Wiele wskazywało na to, że zawodnicy Chemika się przełamali i za chwilę dołożą kolejne gole. I podobnie, jak w pierwszej połowie, gdy przeważali goście, to bramkę zdobyli gospodarze. Sprytnie wykorzystali zamieszanie przy rzucie wolnym i Kuba Anasiewicz doprowadził do remisu. W 44. minucie kolejny raz we znaki gościom dał się Bartek Drzewucki, który zatrzymał Dawida Witkowskiego. Kilkanaście sekund później na dobrą pozycję uciekał Maciej Baranowski, który został zatrzymany przez Łukasza Bubrowskiego. Łukasz wyraźnie szarpał za koszulkę, za co obejrzał żółtą kartkę, lecz reakcja Macieja Baranowskiego była skandaliczna. Prawdopodobnie czego go dłuższa przerwa od gry. Mimo gry w osłabieniu jeszcze raz pod polem karnym rywali odnalazł się grający dobre zawody Dawid Witkowski, lecz uderzył obok bramki. Więcej okazji nie oglądaliśmy i mecz zakończył się remisem 2:2.
|