Tornado UA przystępując do meczu z jedna porażką na koncie nie mogło sobie pozwolić na kolejną utratę punktów. Tym bardziej, że po dwóch spotkaniach Galaktycznych mogliśmy traktować ich jako kandydatów do zajęcia czołowych miejsc w lidze, przy odrobinie szczęście nawet do zwycięstwa. Łatwo wywnioskować, że bezpośredni pojedynek mógł okazać się kluczowy na koniec rozgrywek. Chwiejnym krokiem do spotkania przystąpili gospodarze, lecz szybko pokazali, że to może być tylko zasłona dymna przed przeciwnikiem. Już w 2. minucie wykorzystali okazję z rzutu rożnego, a Marcin Pasztaleniec skorzystał z podania Pawła Tomczyka. Mecz ledwo się rozpoczął, a już zgęstniała atmosfera – w 5. minucie doszło do wymiany „uprzejmości” zainicjowanej przez strzelca, za co żółtą kartkę obejrzał zawodnik jednej oraz drugiej drużyny. Tornado UA wyraźnie nie najlepiej weszło w spotkanie, a dodatkowe dyskusje nie pomagały w koncentracji. W efekcie w 7. minucie faulowany w „szesnastce” był Mariusz Tarnowski. Do rzutu karnego podszedł Marek Wójcik i pewnie pokonał bramkarza. Strata drugiej bramki nieco ożywiła gości, którzy starali się przejąć inicjatywę, lecz nie byli w stanie przełożyć tego na liczby. Ponadto w 11. minucie dobrze z kontratakiem wyszedł Cezary Uziębło, który „zaszył” przeciwnika i dostarczył futbolówkę do duetu Pasztaleniec – Barszczewski. Akcja zakończyła się wyłożeniem piłki do pustej bramki. Minęło niewiele czasu, a goście mieli do odrobienia już cztery gole – Cezary Uziębło po indywidualnej akcji powiększył przewagę. Wyglądało na to, że chwiejny krok zamienił się w boiskowy taniec i Galaktyczni Łuków odprawią z kwitkiem pretendenta. Co prawda w 17. minucie ataki Tornado UA przyniosły efekt w postaci gola Stepana Bialovskyiego, ale odpowiedź była natychmiastowa. Marcin Pasztaleniec, raczej nie przypadkowo, przymierzył w długi róg bramki trafiając na 5:1. Nic nie wskazywało na to, żeby losy meczu miały się zmienić. Niestety, dla gospodarzy, o brak nudy zadbał kapitan. Wchodząc w kolejną sprzeczkę obejrzał drugi żółty kartonik, co oznaczało czerwoną kartkę. Sytuacja miała miejsce chwilę przed przerwą i do gwizdka sędziego wynik nie uległ zmianie. W drugiej połowie Tornado UA wyczuło brak dobrego ducha w drużynie przeciwników i zaczęło mocniej atakować. Sygnał do ataku dał bramkarz, Serhiy Gordiychuk trafiając na 5:2. Dał przykład swoim kolegom, jak można zacząć pogoń za wynikiem. Mimo tego trzeba przyznać, że gospodarzy trzymali fason w defensywie i nie zamierzali stracić przewagi. W 38. minucie jednak goście trafili na 5:3, a zrobił to dobrze ustawiony na długim słupku Stepan Bialkovskyi. Wyraźnie uwierzyli w końcowy sukces. Z drugiej strony boiska pojawiła się niepewność i zakłopotanie. Galaktyczni nie potrafili odpowiedzieć i raczej wyczekiwali na to, co zaproponują rywale. Czasem podejmowali próbę uderzenia z dystansu, ale nie było z tego dużego zagrożenia. Końcówka spotkania miała jednego bohatera – Taras Tsolkovskyi, który przez większość spotkania był niewidoczny, zaczął męczyć defensywę. W 41. minucie trafił na 5:4, a trzy minuty później wykorzystał niefortunne wybicie piłki przez obrońcę i doprowadził do pierwszego w tym spotkaniu remisu. Goście byli rozpędzeni i kwestią czasu było, czy zdążą wyjść na prowadzenie. Nie kazali długo czekać na odpowiedź – już w kolejnej akcji Taras trafił na 5:6. Sytuacja się odwróciła i teraz to oni mogli oczekiwać w defensywie licząc na kontrataki. Galaktyczni ruszyli do pogoni. Jako pierwszy dobrze z daleka uderzył Szymon Barszczewski, ale dobrze spisał się bramkarz parując piłkę na rzut rożny. Kolejne minuty nie przyniosły zmiany wyniku i Tornado UA po niesamowitej pogoni zgarnęło trzy punkty.
|