No Matches

Podsumowanie sezonu 1. Liga Siódemek!

Rywalizacja na najwyższym szczeblu rozgrywkowych naszej Ligi Siódemek była w minionych miesiącach niezwykle wyrównana, ale jedno pozostało niezmienne – tytuł mistrzowski trafił w ręce zawodników Teamu Ivulin Rabona. Zespół rodem z Białorusi nie panował już tak bezwzględnie jak jesienią, niemniej jednak finalnie to on okazał się najlepszy, minimalnie wyprzedzając w końcowym rozrachunku FC Otamany II. Na trzeciej pozycji zmagania zakończyli gracze FC Hermersu, którzy po słabym początku wzięli się w garść, a zdobycie brązowych medali przypieczętowali wygraną w ostatniej kolejce nad kontrkandydatem do lokaty „na pudle” – Moszna Squadem.

Dla Teamu Ivulin Rabona miniona wiosna była naprawdę niesamowicie udana. Przypomnijmy, że Białorusini bronili tytułu wywalczonego jesienią, a lista zespołów, którym udało się dwa razy z rzędu triumfować w Pierwszej Lidze Siódemek, nie jest wcale długa. Zespół występujący na co dzień w szarych strojach już na starcie nowej kampanii zanotował wpadkę, remisując 1:1 z Harataczami, ale potem radził sobie już dużo lepiej. Pewne wygrane nad FC Hermesem (5:2), Klubem Piłkarskim im. Szarych Szeregów (5:0) oraz Moszna Squadem (7:3) sprawiły, że możliwa stała się walka o mistrzostwo, a starcie piątej serii gier przeciwko FC Otamanom II urastało do rangi kluczowego w tym kontekście. Szlagier zakończył się remisem (3:3), co oznaczało, że komplet zwycięstw do końca sezonu da TIR upragnione, drugie z rzędu złoto. Zawodnicy rodem z Białorusi wzięli to sobie do serca, w kolejnych tygodniach odprawiając z kwitkiem kolejnych przeciwników. W starciach z nimi bezsilni okazywali się Defendersi (5:1), Victoria (5:0), a także Chemik Bemowo (3:0). Pierwsze miejsce Team Ivulin Rabona zapewnił sobie jednak dopiero w ostatniej serii gier, pokonując po wyrównanym meczu Zmarnowane Talenty (2:1). Jak już wspomnieliśmy wcześniej, drugi z rzędu tytuł mistrzowski to nie lada wyczyn, tym bardziej warto docenić wykonaną przez nich robotę. Za tak imponującym osiągnięciem musiały pójść także wyróżnienie indywidualne, najlepszym golkiperem zdecydowaliśmy się bowiem wybrać Grishę Zubenko. Oprócz niego fantastyczne rozgrywki mają za sobą m.in. Dima Żuk (5 goli i 2 asysty), Pavel Klimiankou (4 gole i 2 asysty) czy Mikhail Basovich (9 goli i asysta).

Ze srebrnymi medalami kończą FC Otamany II. Drużyna rodem z Ukrainy także ma za sobą świetny sezon, ale dwa potknięcia w trakcie całej kampanii zaprzepaściły ich szansę na zdobycie medali z najcenniejszego kruszcu. Gracze w niebieskich trykotach początek mieli znakomity, dwa pierwsze mecze w ich wykonaniu to pogromy dokonane na FC Hermesie (6:1) oraz Klubie Piłkarskim im. Szarych Szeregów (5:0). Już w trzeciej serii gier ich zapał ostudził jednak Moszna Squad, wygrywając 3:0 i pokazując, że poziom trudności w Pierwszej Lidze Siódemek jest naprawdę wysoki. Nasi wschodni sąsiedzi szybko przeboleli tę porażkę, już tydzień później pokonali bowiem Defendersów (2:1), a następnie – w hicie sezonu – podzielili się punktami z Teamem Ivulin Rabona (3:3). Taki wynik oznaczał, że to przeciwnik będzie rozdawał karty, a FCO II muszą po prostu wygrywać mecz za meczem i liczyć na jego potknięcie. Przez długi czas obie ekipy szły łeb w łeb, a Otamany miały na swoim rozkładzie Viktorię (5:0), Chemika Bemowo (5:1) i Zmarnowane Talenty (4:0). Gdy w ostatniej serii gier TIR wygrał swój mecz, było już jasne, że to w ich ręce powędruje wazon mistrzowski. Ukraińcy – pewni wobec takiego obrotu spraw drugiego miejsca – ulegli na zakończenie sezonu Harataczom (1:3). Nie powinno to natomiast przysłonić znakomitej w ich wykonaniu kampanii. Potwierdzeniem tego są otrzymane przez nich nagrody indywidualne: Kirill Tsvirko (2 gole i 3 asysty) sumiennie zapracował na tytuł Obrońcy Sezonu, a jego klubowy kolega Dmytro Solomiichuk (7 goli, 4 asysty, 2x MVP meczu) został przez nas wybrany najlepszym zawodnikiem całych rozgrywek.  

Na najniższym stopniu podium ląduje FC Hermes. Biorąc pod uwagę przebieg całych rozgrywek, jest to dla nich ogromny sukces. Pierwsza część sezonu była bowiem w ich wykonaniu fatalna – w pierwszych czterech kolejkach wygrali tylko raz, z Viktorią. Był to jednak triumf poza boiskiem, rywal oddał wszak walkowera. Oprócz tego Ukraińcy dość wyraźnie przegrywali starcia z FC Otamanami II (1:6), Teamem Ivulin Rabona (2:5) i Chemikiem Bemowo (5:9). W dalszej części sezonu w ich grze zaszła diametralna zmiana, a punktem zwrotnym była wygrana w piątej serii gier nad Zmarnowanymi Talentami (3:1). Od tego momentu zaczęła się ich zwycięska seria, która kontynuowana była w pojedynkach z Harataczami (4:3), Defendersami (4:3) oraz Klubem Piłkarskim im. Szarych Szeregów (8:5). Takie wyniki oznaczały, że nasi wschodni sąsiedzi wciąż mogą liczyć na zgarnięcie brązowych medali – wystarczyło „jedynie” pokonać Moszna Squad w ostatniej serii gier. Finalnie sztuka ta się powiodła – zawodnicy FCH rozegrali kapitalne spotkanie, wygrywając 5:1 i wskakując tym samym na najniższy stopień podium. Po zakończeniu wszystkich spotkań doszła do nich kolejna znakomita wiadomość – Yaroslav Kornienko z dorobkiem dziewięciu decydujących podań został zwycięzcą klasyfikacji na najlepszego asystenta! Zawodnik ten generalnie ma za sobą znakomity sezon (dorzucił również 5 bramek), a w formacji ofensywnej dzielnie sekundował mu Yaroslav Burlachenko (10 goli i 3 asysty).

Tuż za „pudłem” ląduje Moszna Squad, co dla zawodników tej doświadczonej i utytułowanej ekipy stanowi potężne rozczarowanie. Tym bardziej, że Michałowi Burzyńskiemu udało się zmontować naprawdę świetną kapelę i – jak podkreślał sam kapitan – celem był tytuł mistrzowski. Już pierwsza część rozgrywek zweryfikowała jednak te słowa. Zawodnicy w błękitnych koszulkach już w pierwszej części sezonu ponieśli dwie porażki, ulegając w drugiej serii gier Defendersom (1:3) oraz w czwartej Teamowi Ivulin Rabona (7:3). Pewnym światełkiem w tunelu mogły być natomiast odniesione w między czasie zwycięstwa: 4:0 nad Klubem Piłkarskim im. Szarych Szeregów (4:0) oraz FC Otamanami II (3:0). Co istotne, MS po porażce z Białorusinami złapał imponującą serię czterech zwycięstw. Zaczęło się od walkowera otrzymanego od Viktorii, w kolejnych tygodniach „Burza” i jego kompani z kwitkiem odprawiali natomiast Chemika Bemowo (6:2), Zmarnowane Talenty (4:3) oraz Harataczy (3:2). I choć przed meczem kończącym ligową wiosnę szans na tytuł już nie mieli, znajdowali się na prostej drodze do zgarnięcia brązowych medali. Niestety, nie udźwignęli najwyraźniej presji i po najsłabszym spotkaniu w całym sezonie przegrali z FC Hermesem 1:5, spadając ostatecznie poza podium. Niewątpliwie jest to dla każdego z nich ogromna porażka, ale nie mamy wątpliwości, że kapitan potraktuje tę sprawę ambicjonalnie i jesienią postara się o zdecydowaną poprawę tego rezultatu. Na pocieszenie pozostała im także nagroda króla strzelców dla Karola Nowaka (11 goli i 5 asyst).

Dopiero na piątej pozycji zmagania kończy Chemik Bemowo. Jedna z najbardziej utytułowanych drużyn w historii Ligi Bemowskiej wiosną niestety nie potrafiła nawiązać do czasów świetności, choć początek rozgrywek był w ich wykonaniu imponujący. Zespół Adriana Bery co prawda wpadkę zaliczył już na inaugurację, remisując 1:1 z Defendersami, ale potem zaliczył serię czterech kolejnych zwycięstw. Pełna pula padała ich łupem w starciach przeciwko Zmarnowanym Talentom (2:0), Harataczom (2:1), FC Hermesowi (9:5), a także Klubowi Piłkarskiemu im. Szarych Szeregów (2:0). Powyższe rezultaty dawały nadzieję na walkę o czołowe lokaty, ale późniejsze mecze z ligową czołówką brutalnie zweryfikowały te przypuszczenia. „Chemicy” znakomitą serię przerwali w ligowym klasyku, ulegając Moszna Squadowi aż 2:6. Co gorsze, zapoczątkowało to nową, zdecydowanie mniej chlubną passę – trzech porażek z rzędu. W kolejnych tygodniach lepsze od drużyny z Bemowa okazywały się również FC Otamany II (1:5) i Team Ivulin Rabona (0:3), przez co marzenia o ugraniu medali trzeba było odłożyć na co najmniej do jesieni. Sezon wiosenny Chemik zakończył bez gry, otrzymując walkowera od Viktorii. Miejsce w środku tabeli jest dla takiej drużyny ogromnym rozczarowaniem, lecz nie można zapominać o trudnej sytuacji kadrowej, z którą borykał się ten klub przez większość rozgrywek. Dość powiedzieć, że tylko Krystian Lewandowski i Maciej Skurzyński wystąpili w co najmniej siedmiu meczach – to musiało odbić się na wynikach. Ten pierwszy zaliczył zresztą całkiem udaną kampanię pod kątem indywidualnym, notując 4 trafienia i 2 asysty. Poza nim z niezłej strony pokazał się także Stanisław Kędzierski (5 goli i asysta).

Na szóstej pozycji – choć ze stratą jedynie trzech punktów do wicemistrza – meldują się Haratacze. Trzeba zresztą przyznać, że jest to osiągnięcie adekwatne do postawy zespołu w przekroju całych rozgrywek. Gracze w granatowych trykotach mają bowiem naprawdę wysokie umiejętności, lecz wiosną w ich poczynaniach zabrakło tego charakterystycznego „błysku”, a także zwykłej regularności. Wystarczy napisać, że tylko raz byli oni w stanie wygrać dwa mecze z rzędu – miało to miejsce na przełomie kwietnia i maja, gdy okazywali się lepsi od Zmarnowanych Talentów (1:0) oraz Defendersów (3:1). Pozostałe mecze w ich wykonaniu to istna sinusoida – z jednej strony potrafili zremisować z mistrzem (1:1 z Teamem Ivulin Rabona) czy pokonać wicemistrza (3:1 z FC Otamanami II), z drugiej jednak ulegali pogrążonemu w kryzysie Chemikowi Bemowo (1:2) czy dopiero wychodzącemu z poważnego dołka FC Hermesowi (3:4). Jeśli jednak spojrzymy na ich dorobek punktowy – łącznie uzbierali 16 „oczek” – dojdziemy do wniosku, że za nimi całkiem przyzwoita kampania. Naturalnie mogło być lepiej, ale jesteśmy pewni, że już jesienią postarają się wyeliminować zaistniałe błędy i kto wie, być może jeszcze odważniej włączą się do walki o czołowe lokaty? Nie jest to wykluczone, ale tacy zawodnicy jak Edgar Jończyk (4 gole i 6 asyst), Jan Jabłoński (5 goli) czy przede wszystkim Cezary Uziębło (gol i 4 asysty) będą musieli dać z siebie jeszcze więcej.

Na siódmej lokacie zmagania kończy ekipa Defenders, co – biorąc pod uwagę świetny początek w ich wykonaniu – jest chyba pewnym rozczarowaniem. Zespół ten był prawdziwą rewelacją początkowej fazy rozgrywek – najpierw zremisował z Chemikiem Bemowo (1:1), a następnie okazał się lepszy zarówno od Moszna Squadu (3:1), jak i Zmarnowanych Talentów (3:2). Szczególnie wygrana nad zespołem Michała Burzyńskiego zwiastowała, że „Obrońcy” są w naprawdę dobrej dyspozycji i mogą pokusić się w tym sezonie o coś naprawdę dużego. Niestety, triumf nad ZT był ich ostatnim na długi, długi czas. W kolejnej części sezonu drużyna w czerwonych strojach przegrała bowiem aż cztery mecze z rzędu, nie podnosząc z murawy choćby punktu w starciach z FC Otamanami II (1:2), Harataczami (1:3), Teamem Ivulin Rabona (1:5) oraz FC Hermesem (3:4). Gwoli ścisłości należy dodać, że jedynie starcie z późniejszym mistrzem było „bez historii”, w pozostałych toczyła się natomiast zacięta rywalizacja o trzy punkty. Mecze te miał jeden wspólny mianownik – za każdym razem to Defendersi schodzili z murawy pokonani. Ich zła passa została przerwana dopiero w przedostatniej kolejce, w wyniku walkowera oddanego przez Viktorię. „Czerwoni mieli już wówczas zapewniony ligowy byt, niemniej jednak cieszymy się, że w ostatniej serii gier pokonali Klub Piłkarski im. Szarych Szeregów (6:3), bo swoją postawą w trakcie całego sezonu zwyczajnie na to zasłużyli. Ostatecznie ich przewaga nad strefą spadkową wyniosła aż 10 punktów, w czym duża zasługa mającego za sobą świetne tygodnie Stanisława Królikiewicza (łącznie 6 trafień).

Tuż nad strefą spadkową znalazły się Zmarnowane Talenty i musimy przyznać, że jest to dla nas potężny zawód. Zespół ten w przeszłości niejednokrotnie pokazywał, że jest w stanie postawić się „możnym” tej ligi, wiosną zupełnie jednak tego nie pokazał. Ekipa Artura Jarosza tylko raz zgarnęła punkty na zielonej murawie, pokonując w szóstej serii gier Klub Piłkarski im. Szarych Szeregów (4:2). Do tego doszedł jeszcze walkower w starciu z Viktorią, a także aż siedem porażek. Zawodnikom w niebieskich trykotach musimy oddać, że większość z nich została poniesiona po wyrównanych meczach. Tak naprawdę poza ich zasięgiem były jedynie FC Otamany II (ósma kolejka, 0:4), pozostałe spotkania kończyły się jedno- lub maksymalnie dwubramkową różnicą. Tak jak w przypadku Defendersów, efekt był jednak identyczny – za każdym razem to gracze ZT schodzili z murawy bez punktów. I choć ostatecznie udało im się wywalczyć utrzymanie, z pewnością nie będą zadowoleni ze swojej postawy w trakcie kilku minionych tygodni. Nie będzie bowiem tajemnicą, że wymagamy od nich więcej, jesteśmy także pewni, że i oni mają wyższe ambicje aniżeli tylko gra o zachowanie ligowego bytu. Latem będą mieli pokaźny materiał do przemyśleń i liczymy, że już jesienią zaprezentują nam się w zdecydowanie lepszej wersji.

Wiosenne zmagania w strefie spadkowej kończy Klub Piłkarski im. Szarych Szeregów. Ligowi debiutanci rzucili się od razu na głęboko wodę, próbując swoich sił w najwyższej klasie rozgrywkowej i… utonęli. Rzecz jasna tylko metaforycznie, bo ich wyniki bardzo dalekie były od ideału. Dość powiedzieć, że jedyny komplet punktów wywalczyli dzięki walkowerowi od Viktorii. W pozostałych meczach nie mieli zbyt wiele do powiedzenia, a w miarę równorzędną walkę udało im się nawiązać jedynie w starciach z Chemikiem Bemowo (0:2), Zmarnowanymi Talentami (2:4) i Defendersami (3:6). Także i one zakończyły się niestety ich porażkami, a niezwykle skromny 3-punktowy dorobek sprawił, że jesienią rywalizować będą na drugim szczeblu rozgrywkowym. Żywimy natomiast nadzieję, że starcia z warszawską czołówką minifutbolu pozwoli im walczyć tam o wysokie cele i kto wie, być może dość szybko wywalczą awans powrotny? Bardzo mocno im tego życzymy! Plusy minionej kampanii? Być może postawa Łukasza Biernackiego, który z dorobkiem 3 goli i 2 asyst był zdecydowanie najbardziej konkretnym zawodnikiem swojej ekipy.

Do rozgrywek przystąpiła także Victoria, która jednak dość szybko zdecydowała się wycofać. Jej wyniki zostały następnie w komplecie zweryfikowane jako walkowery dla przeciwników.

siodemki_71_wiosna.png

 

Sponsor tytularny
Sponsorzy