No Matches

Podsumowanie sezonu 2. Liga Siódemek!

Nie było w minionych rozgrywkach mocnych na Legion. Ten doświadczony i utytułowany zespół nie dał najmniejszych szans konkurencji, dystansując absolutnie wszystkich i kończąc sezon z przewagą aż jedenastu punktów nad drugą drużyną! Dla graczy z „eLką” na piersi było to już czternaste podium w ich przygodzie z Ligą Bemowską i jednocześnie piąty tytuł mistrzowski. Dość powiedzieć, że „Legioniści” w całej kampanii nie stracili ani jednego punktu, nie pozostawiając wątpliwości co do zasadności końcowego rozstrzygnięcia. Przez dłuższy czas kroku próbowali dorównywać im gracze FC Zaborowa, w końcówce nie wytrzymali jednak zabójczego tempa i musieli zadowolić się srebrem. Stawkę medalistów uzupełniło z kolei Tornado UA.

Czy można wyobrazić sobie bardziej udany sezon niż ten w wykonaniu Legionu. Byłoby o to niezwykle trudno. Zespół występujący na co dzień w białych trykotach zupełnie zdominował wiosenne rozgrywki, wygrywając komplet meczów zarówno w fazie zasadniczej, jak i grupie mistrzowskiej. Śmiało możemy pisać tutaj o dominacji absolutnej, „Legioniści” dwukrotnie potrafili bowiem ograć najgroźniejszych – choć tylko w teorii – konkurentów do mistrzostwa: FC Zaborów (3:2 i 8:1), Tornado UA (4:1 i 1:0), a także Los Aspirantos (6:2 i 8:0). Zespół Michała Buczaka i Wojtka Starożyka miewał naturalnie drobne, przejściowe problemy, ale właśnie to odróżniało go od innych ekip, że zawsze potrafił wyjść z nich obronną ręką. Tak było chociażby w wyrównanych pojedynkach z Zielonym Stolikiem (1:0) czy Old United (4:3). Aby być precyzyjnym – zdecydowanie częściej Legion dominował nad rywalami. Najlepszym potwierdzeniem tej tezy jest fakt, że stracił on zdecydowanie najmniej bramek w całej lidze – 9 (średnia poniżej jednej na mecz!). Co więcej, mógł przy tym pochwalić się znakomitym atakiem, który w 10 meczach strzelił aż 41 goli (więcej – o jeden – uzbierał tylko FC Zaborów). Przede wszystkim ekipa ta była jednak połączeniem ogromnej jakości piłkarskiej i zabójczego dla rywali pragmatyzmu – nic więc dziwnego, że to w ich ręce powędrował tytuł mistrzowski. Oprócz tego ważne były również indywidualności. Szymonowi Sobiechowi (8 goli i 5 asyst) ani Stanisławowi Kędzierskiemu (9 goli i 3 asysty) nie udało się co prawda wygrać klasyfikacji na najlepszego strzelca lub asystenta, za to najlepszym golkiperem zdecydowaliśmy się wybrać Kamila Cerana, tytuł Obrońcy Sezonu przyznaliśmy z kolei Kacprowi Orłowskiemu. Konkludując – Legion dał w sezonie wiosennym prawdziwy pokaz siły i z taką grą nie zdziwimy się, jeśli jesienią na poważnie włączy się do walki o medale na najwyższym szczeblu rozgrywkowym.

Z wicemistrzostwem sezon kończą zawodnicy FC Zaborowa. Śmiało możemy odtrąbić w tym przypadku sukces, jest to bowiem dopiero drugie „pudło” w historii ich występów w naszych rozgrywkach. Pierwsze miało jednak miejsce dość dawno – jesienią 2019 roku. Gracze tej ekipy nie mogą mieć także do siebie pretensji, świeżo upieczony mistrz zwyczajnie był bowiem poza zasięgiem. Warto w tym miejscu podkreślić, że do pewnego momentu ekipa w niebieskich koszulkach toczyła z Legionem bardzo zacięty bój. Po fazie zasadniczej FCZ mieli w dorobku sześć zwycięstw oraz minimalną porażkę z kontrkandydatem do tytułu (2:3), co mogło dawać im nadzieję na złote medale. Niestety, występy w grupie mistrzowskiej były już w ich wykonaniu bardzo słabe – najpierw wyraźnie ulegli Tornado UA (0:3), następnie podzielili się punktami z Los Aspirantos (2:2), by na zakończenie doznać blamażu przeciwko „Legionistom” (0:8). Jakiś niedosyt więc pewnie jest, choć – jak już wspominaliśmy – i tak mogą być ze swojej postawy zadowoleni. Tym bardziej, że zajęcie drugiej lokaty oznacza awans do Pierwszej Ligi Siódemek i możliwość sprawdzenia się z najlepszymi drużynami „siódemkowymi” w Warszawie. Biorąc pod uwagę ich postawę z pierwszej części sezonu – mogą nieźle tam namieszać. Szczególnie jeśli w ich szeregach wciąż będziemy mieli możliwość oglądać Adriana Dadasa (15 goli, 9 asyst, 4x MVP Meczu) – świeżo upieczonego króla strzelców, najlepszego asystenta i MVP ubiegłego sezonu. Oprócz niego na wyróżnienie z imienia i nazwiska z pewnością zasłużył także Sylwester Jacewicz (9 goli i 3 asysty).

Na najniższym stopniu podium finiszowało Tornado UA. Gracze rodem z Ukrainy mają za sobą mocno średnią fazę zasadniczą oraz bardzo dobre występy w grupie mistrzowskiej. Aby zachować chronologię, zaczniemy od podsumowania pierwszej fazy sezonu. Nasi wschodni sąsiedzi prezentowali się wówczas „w kratkę”, nie potrafiąc złapać odpowiedniego rytmu. Efekt? Trzy zwycięstwa, dwa remisy i trzy porażki, co dawało im wówczas czwartą pozycję i – przyznajmy – nikłe szanse na zdobycie medali. Tym bardziej, że całą fazę dodatkową zespół ten rozegrał w trakcie jednego weekendu – w sobotę mierząc się z Los Aspirantos, w niedzielę natomiast z FC Zaborowem i Legionem! Co ciekawe, napięty harmonogram najwyraźniej przypadł im do gustu. Zawodnicy TUA najpierw pokonali po meczu pełnym walki „Aspirantów” (4:3), by następnie – w świetnym stylu – ograć FCZ (3:0). Za mocny okazał się dopiero bezapelacyjny mistrz, który jednak także musiał mocno się napocić, zwycięstwo wyrywając dopiero w ostatniej minucie meczu (1:0). To tylko pokazuje, że w tej ukraińskiej ekipie drzemie naprawdę duży potencjał. Wiosną nie udało się jeszcze w pełni go uwolnić, ale osiągane przez nich rezultaty pokazują, że to może być jedynie kwestią czasu. Zwłaszcza, że indywidualnie także mają kim postraszyć – Taras Tsolkovskyi (8 goli i 1 asysta) był bez wątpienia jednym z lepszych zawodników całego sezonu.

Na ostatniej pozycji w grupie mistrzowskiej finiszują Los Aspirantos. Także i w ich przypadku możemy mówić o solidnym wyniku, konkurencja była bowiem bardzo mocna i już sam awans do grupy walczącej o medale mogą oni uznać za sukces. Apetyt rośnie jednak w miarę jedzenia, a 12 punktów zdobytych w pierwszej fazie sprawiło, że nabrali oni niewątpliwej chęci na zakończenie rywalizacji w czołowej trójce. Nic w tym dziwnego, choć musimy z bólem serca przyznać, że końcówka sezonu brutalnie zweryfikowała ich ambicje. Nieznaczna porażka z Tornado UA (3:4), remis z FC Zaborowem (2:2) oraz lekcja futbolu od Legionu (0:8) oznaczała dla nich zakończenie rozgrywek na czwartej lokacie. Solidnej, ale – jak już wspomnieliśmy – z pewnością pozostawiającej spory niedosyt. Nie pozostaje więc nic innego jak tylko zakasać rękawy i w kolejnej kampanii powalczyć o podium, awans lub – kto wie – nawet o tytuł mistrzowski? Trudno powiedzieć, jeśli jednak większa liczba zawodników będzie w stanie dobić do poziomu prezentowanego przez Stanisława Królikiewicza (14 goli, 15 asyst, 5x MVP Meczu), nie wydaje się to być scenariusz z kategorii science-fiction.

Grupę spadkową otwiera Zielony Stolik i przyznamy, że w przypadku beniaminka mamy nieco ambiwalentne odczucia. Z jednej strony była to w końcu drużyna debiutująca na tym poziomie rozgrywkowym, która osiągnęła cel minimum, jakim było zapewnienie sobie ligowego bytu. Z drugiej natomiast nie możemy oprzeć się wrażeniu, że posiadając naprawdę mocną kadrę – w składzie znajdziemy m.in. Michała Lenczewskiego, Filipa Szewczyka, Macieja Kuligowskiego czy Michała Burzyńskiego – można było pokusić się o coś więcej. „Zieloni” bezapelacyjnie przespali pierwszą część sezonu, gdy – po wygranej 7:6 z Old United na inaugurację – ponieśli trzy kolejne porażki. To mocno utrudniło im robotę, choć wygrana nad Chlejsami FC (7:6) i remis z BKS-em 04 Górki (1:1) sprawił, że przed decydującym meczem wciąż mieli szansę na awans do „czwórki”. Przegrali jednak z Tornado UA (4:5) wskutek czego musieli walczyć o utrzymanie. Tam poradzili sobie już natomiast znakomicie, pokonując zarówno Old United (5:0), jak i BKS-em 04 Górki (4:3) i dzieląc się punktami na zakończenie z Chlejsami FC (2:2). Takie rezultaty sprawiły, że punktowo wyprzedzili nawet rywalizujących w grupie mistrzowskiej Los Aspirantos, choć z wiadomych względów nie miał to odzwierciedlenia w tabeli. Można chyba zatem założyć, że „otrzaskali się” już z tym poziomem rozgrywkowym i pozostaje nam liczyć, że jesienią przypuszczą szturm na podium! Jeśli dodamy do tego fakt, że w ich szeregi wrócą po urazach Bartek Goździewski i Władysław Oryszczuk, wcale nie jest to takie nieprawdopodobne.

Szósta pozycja przypadła w udziale Chlejsom FC, które – podobnie jak Zielony Stolik – mają za sobą zdecydowanie lepszą końcówkę sezonu. Bez ceregieli możemy zresztą napisać, że po fazie zasadniczej ekipa występująca w czarnych strojach była jednym z głównych kandydatów do spadku z ligi. Nie mogło być inaczej – zaledwie cztery punkty w siedmiu meczach musiały działać na wyobraźnię. Co ciekawe, ich cały dorobek został zdobyty w pojedynkach z ekipami z czołowej czwórki – najpierw zremisowali na inaugurację z Tornado UA (1:1), dwa tygodnie później minimalnie pokonali natomiast Los Aspirantos (2:1). ChFC swój peak formy przygotowali najwyraźniej na zmagania w grupie spadkowej, gdzie nie przegrali ani razu! Rozpoczęli co prawda od zgarnięcia pełnej puli bez gry (walkower od Old United), ale w kolejny weekend nie dali się pokonać Zielonemu Stolikowi (2:2), a utrzymanie przypieczętowali dość pewnym triumfem nad BKS-em 04 Górki (4:2). Ich łączny dorobek wyniósł więc 11 punktów – przyzwoicie, choć także i tutaj mogliśmy chyba oczekiwać nieco więcej. Jest to natomiast ambitny zespół, chcący notować ciągły progres i wydaje nam się, że słabsze w ich wykonaniu rozgrywki potraktują jako cenną lekcję. Jeśli wyciągną z niej odpowiednie wnioski, jesienią mogą być bardzo groźni. Zwłaszcza mając w składzie Krzysztofa Bardeckiego czy Dominika Szarpaka.

Na ostatnim bezpiecznym miejscu rozgrywki zakończył BKS 04 Górki. Z pewnością nie był to udany sezon w wykonaniu Mikołaja Tchorzewskiego i jego kompanów, ale fakt, że w rozgrywkach brało udział jedynie osiem drużyn i z ligi spadała tylko ostatnia sprawił, że finalnie nie musieli przełykać niezwykle gorzkiej pigułki w postaci relegacji. Nie zmienia to natomiast faktu, że mocno rozczarowali. Ekipa w żółtych trykotach po sześciu rozegranych meczach miała w dorobku zaledwie jeden punkt (po remisie 1:1 z Zielonym Stolikiem) i dopiero minimalne zwycięstwo nad Chlejsami FC (2:1) pozwoliło im nieco poprawić swoją sytuację. Wciąż nie było jednak kolorowo, a porażki w ramach grupy spadkowej – 3:4 z Zielonym Stolikiem i 2:4 z Chlejsami FC – jedynie to potęgowały. W ostatniej kolejce „Żółci” mieli natomiast wszystko w swoich rękach, musieli jedynie pokonać Old United. Udało się, a triumf 5:2 zapewnił im utrzymanie na drugim szczeblu rozgrywkowym. Tak czy inaczej klubowi decydenci muszą przemyśleć postawę zespołu w minionych rozgrywkach, drugi z rzędu tak rozczarowujący sezon nie powinien się bowiem przytrafić. Na plus możemy w zasadzie ocenić postawę Macieja Sidorowicza (5 goli i 4 asysty) oraz Łukasza Dworakowskiego (5 goli i asysta), w dużej mierze odpowiadających za poczynania ofensywne tej drużyny.

Ligową tabelę w sezonie Wiosna 2024 zamknęli Old United i nie mamy w tym wypadku wątpliwości, że była to relegacja „na własne życzenie”. Zespół ten po fazie zasadniczej – dzięki wygranym 2:1 nad Chlejsami FC i 4:3 nad BKS-em 04 Górki – miał w dorobku 6 punktów i plasował się na szóstej pozycji. Jego sytuacja nie była może przesadnie optymistyczna, niemniej jednak wszystko wciąż miał w swoich rękach. Niestety, podczas podwójnej kolejki rozgrywanej 15 czerwca drużyna w czerwonych trykotach postanowiła… oddać dwa walkowery. Dodamy jedynie, że były to już mecze w ramach grupy spadkowej, ich beneficjentami byli więc bezpośredni rywale w walce o utrzymanie – Zielony Stolik oraz Chlejsy FC. Los Old United dopełnił się w ostatniej serii gier, gdy po słabym spotkaniu ulegli 2:5 BKS-owi 04 Górki. Fakt ten sprawił, że po zaledwie dwóch sezonach zespół ten powrócił ponownie na trzeci szczebel rozgrywkowy. Szkoda, ale mamy nadzieję, że dość szybko obiorą oni przeciwny kierunek i znów zameldują się na zapleczu. Warto także podkreślić, że pomimo słabej generalnie postawy całego zespołu, bardzo solidne liczby wykręcili Adrian Basiuk (7 goli i 2 asysty), a także Łukasz Kozioł (7 goli i 3 asysty).

siodemki_wiosna_222_koniec.png

Sponsor tytularny
Sponsorzy