No Matches

Podsumowanie sezonu 3. Liga Siódemek!

W naszym cyklu podsumowań przyszedł czas na Trzecią Ligę Siódemek. Ten poziom rozgrywkowy był minionej wiosny niesamowicie wyrównany, o czym najlepiej świadczy fakt, że bardzo długo w walce o najcenniejsze trofeum liczyło się – i to dosłownie – pół ligi! Wraz z kolejnymi meczami wykruszali się kolejni kandydaci, aż na placu boju pozostały dwa białoruskie zespoły – Team Ivulin TUT i Team Ivulin Exile. To właśnie te ekipy rozstrzygnęły między sobą kwestię tytułu. Za ich plecami trwała natomiast zażarta rywalizacja o trzecią lokatę. Finalnie wygrał ją Drink Team, na ostatniej prostej wyprzedzając Los Blancos. Bardzo ciekawie było także w południowej części tabeli, gdzie walka o uniknięcie spadku była niesamowicie zacięta.

O tym, że trzecia liga siódemek była bardzo wyrównana, najlepiej świadczy fakt, że nowo koronowany mistrz – Team Ivulin TUT – zdobył w trakcie trwania sezonu zaledwie 19 z 27 punktów. Jest to naturalnie rezultat bardzo dobry, ale w miażdżącej większości przypadków taki dorobek nie wystarcza do zdobycia medali najcenniejszego koloru. Białorusinom sztuka ta się udała, także dzięki potknięciu rodaków w ostatniej serii gier. Zacznijmy jednak po kolei – początek rozgrywek był w przypadku TIT bardzo solidny, nie można bowiem inaczej ocenić 6 punktów zdobytych w dwóch pierwszych meczach. Potem przyszła niestety ewidentna zadyszka, skutkująca porażką z Drink Teamem (2:4), remisem z Drink Men (1:1) oraz kolejną porażką – tym razem z Dream Teamem Warsaw (1:2). Jak się później okazało, w starciu z DTW stracili oni nie tylko ostatnie punkty, ale również ostatnią bramkę w całym sezonie! Gracze rodem z Białorusi w ostatnich czterech starciach byli bezbłędni, ogrywając kolejno: Team Ivulin Exile (3:0), Szczęki Szczęśliwice (4:0), Guadalajarę FC (2:0) i Agil At Agord (3:0). Co więcej, ten ostatni triumf sprawił, że na koniec rozgrywek TIT zrównał się z TIE punktami, co oznaczało, że o tytule mistrzowskim zadecyduje bezpośredni pojedynek. W nim lepsza była pierwsza z wymienionych ekip, mogąca po ostatnim gwizdku starcia z AAA otwierać szampany. Jest to niewątpliwie duży sukces całego zespołu i bardzo jesteśmy ciekawi ich postawy na wyższym szczeblu rozgrywkowym. Potencjał mają bardzo duży, o czym świadczy choćby nagroda indywidualna dla Mikity Melkaziorau (Najlepszy Obrońca). Oprócz niego świetną robotę wykonywali także m.in. Uladzimir Malauka (3 gole i 3 asysty) czy Gleb Davidovich (5 trafień).

Jesienią na wyższym poziomie rozgrywkowym rywalizować będzie także inny zespół rodem z Białorusi – wiosenni wicemistrzowie, Team Ivulin Exile. Choć wywalczenie srebrnych medali bez wątpienia jest świetnym wynikiem, może on powodować u nich poważny niedosyt. Bardzo długo wszystko wskazywało bowiem na to, że to ich łupem padnie najcenniejsze trofeum. Ekipa ta sezon zaczęła znakomicie, w pierwszych trzech starciach notując komplet zwycięstw – 6:2 nad Agilem At Agord, 4:1 nad Walcem i 7:3 nad Los Blancos. W czwartej serii gier ich zapędy mocno ostudził co prawda Drink Team (3:6), ale już kolejkę później udało im się powetować tę stratę, gromiąc 4:0 Drink Men. Jeśli mówimy o punktach kulminacyjnych poprzednich rozgrywek, z pewnością będzie to dla nich porażka w szóstej kolejce w „derbach Białorusi” – 0:3 z Teamem Ivulin TUT. Ta porażka sprawiła finalnie, że – pomimo równej liczby punktów – to rywal zakończył zmagania na szczycie tabeli. W tamtym momencie TIE wciąż miał jeszcze wszystko w swoich rękach, musiał po prostu wygrać trzy pozostałe spotkania. Dwa pierwsze kroki udało się postawić (4:3 z Dream Teamem Warsaw i 6:2 ze Szczękami Szczęśliwice), przy trzecim Białorusini spektakularnie się natomiast wyłożyli. W pojedynku przeciwko zdecydowanie niżej notowanej Guadalajarze FC wyraźnie nie byli sobą, tak jakby presja spętała im nogi. Ostatecznie mecz zakończył się remisem 2:2, co wybitnie ucieszyło ich kolegów z „sąsiedniego” Teamu Ivulin. Okazja do rewanżu nadarzy się już jesienią! Na pocieszenie pozostają im jeszcze nagrody indywidualne: jednym z dwóch najlepszych asystentów w całej lidze został Hierman Rutkouski, a najlepszym golkiperem zdecydowaliśmy się wybrać Leanida Isayenię. Świetny sezon mają także za sobą m.in. Mikhail Basovich czy Maksim Khikhol.

Brązowe medale zawisły na szyjach graczy Drink Teamu. W przypadku tego zespołu kampanię wiosenną możemy śmiało podzielić na trzy fazy. W pierwszej z nich ta doświadczona ekipa była nie do zatrzymania – wygrywała kolejno z Dream Teamem Warsaw (6:2), Drink Men (2:1), Teamem Ivulin TUT (4:2) oraz Teamem Ivulin Exile (6:3). Wydawało się wtedy, że znajdują się na autostradzie do mistrzostwa, ale na ich nieszczęście złapali potężną zadyszkę. Trzy kolejne spotkania w wykonaniu DT to komplet porażek! Za mocni okazywali się wówczas zawodnicy Szczęk Szczęśliwice (0:5), Guadalajary FC (1:4) oraz Agilu At Agord (4:5). Na dwie kolejki przed końcem marzenia o tytule stanowiły zatem jedynie mrzonkę, a zespół w czerwono-niebieskich koszulkach musiał przerwać fatalną passę, by jeszcze powalczyć o medale. Udało się – DT najpierw rozgromił Walec 9:2, by następnie, w starciu decydującym o zajęciu lokaty na najniższym stopniu podium, minimalnie pokonać Los Blancos (5:4). W teorii trzecia lokata wydaje się dobrym wynikiem, ale – patrząc przez pryzmat ich postawy w przekroju całego sezonu – nie możemy oprzeć się wrażeniu, że mogli pokusić się o zdecydowanie więcej. Dość powiedzieć, że wygrali mecze z oboma Teamami Ivulin, a punkty tracili z teoretycznie słabszymi przeciwnikami. Znamienny jest też fakt, że gdyby choć jedno z tych spotkań udało im się zremisować, teraz to oni mogliby otwierać szampany. Tak się – niestety dla nich – nie stało, ale możemy być pewni, że wyciągną z tej lekcji wnioski i jesienią wrócą bogatsi o to doświadczenie. Doświadczenia zresztą im nie brakuje, a i umiejętności piłkarskie mają na bardzo wysokim poziomie. Najlepszym tego przykładem są Norbert Taras (14 goli i 4 asysty) oraz Albert Szlaga (gol i 7 asyst) – pierwszy został królem strzelców i zgarnął nagrodę dla MVP Sezonu, drugi natomiast odebrał statuetkę dla najlepszego asystenta.

Mocno sinusoidalny sezon mają za sobą Los Blancos, którzy finalnie zakończyli zmagania tuż za „pudłem”. Trzeba natomiast przyznać, że słabsza pierwsza część sezonu zwyczajnie mogła być spowodowana piekielnie trudnym terminarzem. Tak się bowiem złożyło, że ekipa ta już w pierwszych dwóch meczach musiała stawić czoła późniejszym medalistom – Teamowi Ivulin TUT i Teamowi Ivulin Exile. Oba te starcia przegrała – odpowiednio 2:3 i 3:7 – wstydu z pewnością jednak nie przyniosła. W trzeciej serii gier przyszła pora na pierwsze zwycięstwo (8:3 ze Szczękami Szczęśliwice), już dwa tygodnie później nieco lodu na ich rozgrzane głowy wysypali natomiast zawodnicy Guadalajary FC (3:4). Mogło się wówczas wydawać, że LB będą musieli bić się o utrzymanie, ale kolejne spotkania w ich wykonaniu zadały kłam tej tezie. Gracze w czerwonych trykotach złapali bardzo wysoką formę, wygrywając cztery kolejne pojedynki: 4:0 z Drink Men, 5:0 z Agil At Agord, 5:1 z Dream Teamem Warsaw i 3:1 z Walcem. Tak znakomite rezultaty dawały im realną szansę na ugranie medali, wystarczyło „jedynie” nie przegrać w ostatniej serii gier z Drink Teamem. Pomimo zaciętej rywalizacji i zostawienia na murawie ogromu zdrowia, Los Blancos ulegli minimalnie doświadczonemu rywalowi (4:5) i musieli zadowolić się czwartą, najgorszą dla sportowca pozycją. Nie zmienia to natomiast faktu, że za nimi naprawdę udana kampania, a występy indywidualne Samuela (7 trafień), Hussama (3 gole i 5 asyst) czy – przede wszystkim – Ismaila (11 goli i 4 asysty) jedynie to potwierdzają.

Pierwszą połowę tabeli zamyka Dream Team Warsaw i w ich przypadku śmiało możemy pisać o rozczarowaniu. Znamy doskonale ich umiejętnością, zdajemy sobie także sprawę z ogromnego potencjału, dlatego też trudno zaakceptować nam fakt, że nawet nie włączyli się do walki o czołową trójkę. Sezon wiosenny ekipa Maćka Szpakowskiego rozpoczęła słabiutko – od porażki 2:6 z Drink Teamem – ale kolejne występy w jej wykonaniu mogły sugerować, że są w stanie dokonać czegoś dużego. Kolejne cztery spotkania to zwycięstwa z Guadalajarą FC (3:2), Agilem At Agord (8:2) i Teamem Ivulin TUT (2:1), przeplecione w między czasie podziałem punktów z Drink Men (1:1). Niestety, triumf w piątej kolejce nad drużyną z Białorusi był ostatnim kompletem punktów, jaki podnieśli wiosną z murawy. W kolejnych czterech starciach zdołali ugrać jedynie dwa punkty, remisując bezbramkowo z Walcem i dzieląc się na zakończenie sezonu punktami ze Szczękami Szczęśliwice (1:1). Poniesione pomiędzy tymi meczami porażki z Los Blancos (3:4) i Teamem Ivulin Exile (3:4) całkowicie przekreśliły natomiast ich szanse na „pudło”. Nie mamy zamiaru po raz kolejny podkreślać tutaj naszego zdania o ich wysokim potencjale i dużych możliwościach – mamy po prostu nadzieję, że w kolejnych rozgrywkach wreszcie je zaprezentują! Mając w kadrze takich zawodników jak Filip Szewczyk, Jonatan Politowicz czy Krystian Kołodziejski, zwyczajnie jest to ich obowiązek.

Szósta pozycja dla Agilu At Agord, a więc – nie mamy co do tego żadnych wątpliwości – najbardziej nieregularnej drużyny w całej stawce. Gracze w czerwono-czarnych trykotach nie tyle nie potrafili złapać jakiejś dłuższej serii, ale w trakcie trwania całych rozgrywek zaledwie raz odnotowali identyczne rozstrzygnięcia w dwóch meczach z rzędu. Zacznijmy jednak od początku – pierwsze cztery serie gier to naprzemienne rozczarowania i rehabilitacje: 2:6 z Teamem Ivulin Exile, 5:3 ze Szczękami Szczęśliwice, 2:8 z Dream Teamem Warsaw oraz 3:2 z Guadalajarą FC. Właśnie wówczas – podczas podwójnej kolejki – AAA zanotowali jedyną w tym sezonie „minipassę”, pokonując dzień później Walec (4:2). Cóż jednak z tego, skoro już w następnej serii gier… nie pojawili się na meczu, oddając walkowera Los Blancos? Porażka ta w zasadzie przekreśliła ich szanse na „pudło”, do końca kampanii wiosennej kontynuowali oni natomiast swoją chimeryczną grę. Najpierw pokonali faworyzowany Drink Team (5:4), następnie zremisowali z zajmującymi ostatnią lokatę Drink Men (3:3), by w ostatnim meczu dość wyraźnie ulec świeżo upieczonym mistrzom (0:3). Powyższe rezultaty dobitnie pokazują, że Agil At Agord możliwości ma zdecydowanie większe, o czym świadczy choćby wspomniany mecz z DT. Brakuje mu jednak regularności i stabilnej kadry, co stanowi poważną przeszkodę w walce o najwyższe laury. Jeśli jesienią się to zmieni, Damian Metryka (4 gole i 6 asyst), Grzegorz Kowerski (7 goli i 3 asysty), a także ich koledzy powinni być w stanie wykonać kolejny krok naprzód.

Za plecami AAA lądują powracające na większe boisko Szczęki Szczęśliwice. Zespół ten ostatnio rywalizował w Siódemkach jesienią 2022 roku, w kolejnych sezonach występował już natomiast w Szóstkach. Wiosną panowie postanowili powrócić „do korzeni”, ale trudno uznać ich comeback za wybitnie udany. Było solidnie, momentami nawet bardzo solidnie, ale rezultat końcowy – siódma pozycja – raczej nikogo w ich szeregach nie zadowala. Gracze w czerwonych trykotach inaugurację mieli co prawda udaną (4:1 z Guadalajarą FC), potem jednak ponieśli trzy kolejne porażki, które wybiły im z głów walkę o najwyższe cele. Na plus zapisujemy im to, że potrafili otrząsnąć się po tym dołku i w kolejnych tygodniach to oni dwukrotnie podnosili z murawy pełną pulę – w pojedynkach z Drink Teamem (5:0) i Drink Men (2:1). Niestety, były to ich ostatnie triumfy podczas wiosennych rozgrywek. W meczach przeciwko Białorusinom nie mieli najmniejszych szans – przegrywając 0:4 z Teamem Ivulin TUT i 2:6 z Teamem Ivulin Exile – a w ostatnim akordzie wiosennego grania podzielili się punktami z Dream Teamem Warsaw (1:1). To dało im finalnie 10 punktów – jak już pisaliśmy, rezultat solidny, ale pozostawiający niewątpliwy niedosyt. Okoliczność łagodzącą może stanowić konieczność ponownego zaznajomienia się z Siódemkami, gdzie gra toczy się zupełnie inaczej niż na mniejszym placu. Okres ochronny dobiegł natomiast końca – w kolejnych rozgrywkach nasze oczekiwania względem ich postawy znacząco wzrosną. Nie może być inaczej, skoro w kadrze możemy zobaczyć takie nazwiska jak Barnaba Rud-Chlipalski czy bracia Mikołaj oraz Kajetan Ostoja-Ciemny.

W niezwykle dramatycznych okolicznościach w lidze utrzymała się Guadalajara FC. Ta niezwykle młoda drużyna Początek sezonu miała rozczarowujący, w pojedynkach ze Szczękami Szczęśliwice (1:4), Dream Teamem Warsaw (2:3) i Agilem At Agord (2:3) podniosła bowiem z murawy okrągłe zero punktów. Nie najgorsza postawa zaprocentowała jednak w niedalekiej przyszłości, a najlepszym dowodem na to są nieco nieoczekiwane triumfy nad Los Blancos (4:3) i przede wszystkim Drink Teamem (4:1). Te dwa wygrane spotkania znacząco poprawiły ich sytuację, choć walka o zachowanie ligowego bytu wcale nie była zakończona. Przeciwnie, „Czerwoni” ponownie wpadli w lekki dołek, remisując z zamykającymi stawkę Drink Men (5:5) i przegrywając nieznacznie z późniejszym mistrzem – Teamem Ivulin TUT (0:2). Kluczowy w kontekście utrzymania był ostatni weekend, w którym GFC grali aż dwa mecze jednego dnia. W pierwszym z nich zremisowali z kontrkandydatem w walce o utrzymanie – Walcem (3:3). To oznaczało, że w ostatnim starciu – przeciwko Teamowi Ivulin Exile – mogą nawet pozwolić sobie na nieznaczną porażkę. Walczący o mistrzostwo rywal zdawał się być natomiast wyraźnym faworytem. Najbardziej w futbolu lubimy natomiast niespodzianki i świadkami jednej z nich byliśmy w tym przypadku – „underdog” zawiesił poprzeczkę bardzo wysoko, remisując ostatecznie 2:2 i pieczętując utrzymanie! Spora w tym zasługa Jakuba Grenia (2 gole i 4 asysty) oraz Tymona Pichli (2 gole i 5 asyst), mających za sobą naprawdę dobre piłkarsko miesiące.

Na miejscu spadkowym – pomimo zdobycia aż 8 punktów – wylądował Walec. Taki dorobek najczęściej z zapasem wystarcza do zachowania ligowego bytu, w tym przypadku okazało się to jednak zbyt mało. Trudno natomiast dyskutować nad sprawiedliwością takiego rozstrzygnięcia – „Zieloni” na murawie triumfowali zaledwie raz, pokonując w trzeciej serii gier Szczęki Szczęśliwice (2:0). Drugi komplet punktów otrzymali bez gry, na mecz przeciwko nim nie zebrali się bowiem Drink Men. Do ich dorobku musimy doliczyć także dwa remisy – 0:0 z Drink Teamem Warsaw i 3:3 z Guadalajarą FC. Ten drugi mecz w praktyce zadecydował o ich losie, ponieważ wygrana dałaby im utrzymanie. Po przestudiowaniu osiąganych przez nich wyników dojdziemy natomiast do wniosku, że także i w innych meczach mogli pokusić się o jakąś zdobycz. Walec nierzadko był równorzędnym przeciwnikiem, a wyniki meczów m.in. przeciwko Teamowi Ivulin TUT (3:4), Agilowi At Agord (2:4) czy Los Blancos (1:3) sugerują, że można było pokusić się o nieco lepszy dorobek punktowy. Obecnie jest to już jednak „gdybanie”, a celem tej ekipy powinna być próba jak najszybszego powrotu na dotychczasowy poziom rozgrywkowy. Z Olafem Jasińskim (wiosną 4 gole i 3 asysty) jest to jak najbardziej możliwe.

Bez ani jednego zwycięstwa na koncie rozgrywki zakończyli Drink Men. Zespół ten zajął ostatnią pozycję w stawce, ale jego wyniki paradoksalnie nie były wcale złe. Rzecz jasna trudno pisać o pozytywach przy zaledwie 3-punktowym dorobku, ale fakty są takie, że gracze tej drużyny zaledwie dwukrotnie byli wyraźnie gorsi od rywali – w piątej serii gier z Teamem Ivulin Exile (0:4) i tydzień później z Los Blancos (0:4). Musimy do tego dodać również walkower z Walcem, lecz pozostałe starcia w ich wykonaniu to aż cztery remisy (1:1 z DTW, 1:1 z Teamem Ivulin TUT, 5:5 z Guadalajarą FC i 3:3 z Agilem At Agord), a także dwie minimalne porażki (1:2 z Drink Teamem i 1:2 ze Szczękami Szczęśliwice). Mamy więc obraz zespołu nieodstającego specjalnie od reszty stawki, ale jednocześnie takiego, który w decydujących momentach meczów nie potrafił zadbać o tak istotne detale. To wszystko przełożyło się na spadek z ligi. Nie mamy natomiast wątpliwości, że – po delikatnych wzmocnieniach i „uszczelnieniu” kadry – jesienią będziemy mieli przyjemność oglądać ich w zdecydowanie lepszym wydaniu.

szostks33_siodemki_wiosna.png

 

 

Sponsor tytularny
Sponsorzy