FC NaNkacu po serii bez zwycięstwa nie było faworytem spotkania. Green Lantern po zapoznaniu się z rozgrywkami Ligi Bemowskiej wskoczyło na dobre tory i w ostatnich trzech spotkaniach zdobyło komplet punktów. Mimo wszystko wiemy, że doświadczeni gospodarze są w stanie urwać nawet najlepszym drużynom, dlatego nie wykluczaliśmy podziału punktów. Mecz lepiej rozpoczęli goście, którzy częściej atakowali bramkę przeciwników, ale nie przynosiło to skutku. FC NaNkacu skutecznie ustawiało się w obronie, czasem nawet we własnym polu karnym i szukało okazji w kontrach. I to właśnie oni otworzyli wynik spotkania. Nieszczęśliwie w swoim polu karnym interweniował obrońca gości, który został trafiony w rękę i sędzia bez zawahania wskazał na „jedenasty” metr. Do piłki podszedł Paweł Wojsław, który bez większych kłopotów umieścił piłkę w siatce. Po upływie kilkudziesięciu sekund mogliśmy mieć remis – GL ponownie ruszyło do ataków i w najlepszej sytuacji przed trafieniem zatrzymał ich obrońca gospodarzy blokując strzał przed linią bramkową. FCNaNkacu nie ograniczało się jedynie do obrony skromnej zaliczki. W 17. minucie piłkę głową uderzał Dominik Baćko. Co prawda z jego strzałem bramkarz sobie poradził, ale przy dobitce Alberta Szlagi był bez szans. Chwilę później prowadzenie 2:0 stanęło pod znakiem zapytania, ponieważ boisko na dwuminutową karę musiał opuścić Dominik Baćko. Green Lantern jednak szansy nie wykorzystało i do przerwy wynik się nie zmienił. Druga część rozpoczęła się rewelacyjnie dla gospodarzy. Dośrodkowanie na bramkę zamienił Paweł Angelewski, który złożył się do „szczupaka” i trafił do sieci. Goście po tym trafieniu nareszcie się przebudzili i odzyskali skuteczność. Już po kilkunastu sekundach Mikołaj Wysocki dalekim podaniem uruchomił Sebastiana Bartczaka, a ten pokonał dobrze dysponowanego bramkarza. W 29. minucie blisko swojej bramki przeciwnika faulował Łukasz Żendzian, za co otrzymał „żółtko”. Kolejna już przewaga jednego zawodnika dla GL. Długo z przewagi się nie cieszyli – to wszystko za sprawą ich trafienia. Krótkie rozegranie rzutu wolnego na bramkę zamienił Adrian Rzepecki i FC NaNkacu prowadziło już tylko 3:2. Goście w tym sezonie już pokazali, jak odrabiać straty i scenariusz spotkania wskazywał, że teraz może być podobnie. Już kilkanaście sekund później mieli dwie okazje, ale w każdej z nich górą wychodził Kamil Bieńkowski. Koledzy z drużyny postanowili docenić jego starania i po chwili podwyższyli prowadzenie. Po ziemi w długi róg uderzał Paweł Wojsław. Akcje w tym fragmencie meczu toczyły się szybko, dzięki czemu działo się sporo po obu stronach boiska. W 34. minucie pierwszą żółtą kartkę dla Green Lantern „zdobył” Jan Wysocki. Rzut wolny z dobrej pozycji to była szansa na podwyższenie prowadzenia. Tym razem dobrą interwencją wykazał się bramkarz gości i wynik nie uległ zmianie. W tym momencie FCNaNkacu wykorzystało swoje doświadczenie i cierpliwie rozgrywało w przewadze. Co prawda bramki nie zdobyli, ale utrzymywali zagrożenie z dala od własnej bramki i powoli zabierali trochę sił przeciwnikom. Po upłynięciu kary do dobrej sytuacji doprowadziło GL, lecz i tym razem górą był bramkarz gospodarzy. Mecz zamknął Albert Szlaga, który wykorzystał podanie Grzegorza Kowerskiego. Grzegorz wyprzedził przeciwnika na linii środkowej boiska i akcję mógł kończyć sam, ale dostrzegł lepiej ustawionego partnera. Tym sposobem FCNaNkacu przerwało kiepską serię i odniosło zwycięstwo 5:2 z bardzo wymagającym przeciwnikiem. Green Lantern natomiast porażką zamknęło sobie szanse do zajęcia miejsca wyższego niż najniższy stopień podium.
|