Moszna Squad i In-Plus Pojemna Halina górą w meczach na szczycie!

To był weekend niespodzianek na boiskach Ligi Bemowskiej! Nie zabrakło też szlagierów. W lidze siódemek, w klasyku ligi, Moszna Squad, zrewanżował się za decydującą o tytule porazkę z Jesieni i pokonał Chemika Bemowo. W lidze szóstek, w meczu innych pretendentów do tytułu, In-Plus Pojemna Halina, zdeklasowała wręcz AnonyMMous, potwierdzając, że jest zdecydowanie głownym kandydatem do mistrzowskiego tytułu. Sensacją jest jest może nie sam wynik, ale rozmiary zwycięstwa Motive nad La Zabavą na trzecim poziomie w szóstkach, ale niespodzianek było więcej: porażka Gladiatorów z jedną z rewelacji tego sezonu, FC Warsaw United w siódemkach, czy przegrana lidera, Agil at Agord z Walcem na drugim poziomie rozgrywek. W tej kolejce na ligowe boiska po długiej prerwie wróciło też kilka drużyn, mieliśmy też kolejne debiuty. Działo się naprawdę wiele, dlatego tym bardziej zapraszamy na tradycyjne podsumowanie ligowych zmagań w naszych rozgrywkach!

 

1. Liga Siódemek:

Zapowiada się naprawdę ciekawy i wyrównany sezon w Pierwszej Lidze Siódemek. Po trzech kolejkach nie ma już drużyny bez straty punktów, a do tego mamy dwóch beniaminków i jednego debiutanta w pierwszej piątce. Co ciekawe, z trójki murowanych faworytów nikt na dobre raczej nie ucieknie, bo każdy już zdążył się potknąć. Przed tygodniem punkty stracił Moszna Squad, ale w ten weekend uderzył zza podwójnej gardy, ogrywając w absolutnym hicie kolejki samego mistrza, Chemika Bemowo i wobec innych wyników został samotnym liderem. Ten kto był, widział, że mecz ten mógł się skończyć dokładnie odwrotnym rozstrzygnięciem, ale tym razem, to aktualny wicemistrz miał więcej zimnej krwi i w samej końcówce najpierw doprowadził do remisu, a następnie rozstrzygnął losy na swoją stronę. Przy obu golach bezpośredni udział wzięli niewątpliwie jedni z głównych autorów triumfu gospodarzy, duet Michał Głębocki – Adrian Wiercioch. Taki awans Moszny nie był by możliwy gdyby nie potknięcie byłego już lidera, Gladiatorów, którzy zatrzymali się na FC Warsaw United. Ekipa Patryka Kozickiego przed tygodniem zremisowała właśnie z MS, sprawiając mega sensacje, a teraz poszli krok dalej. Największa broń United, czyli nieustępliwość, wielkie zaangażowanie i bardzo ciężka praca na każdym metrze boiska, tym razem dały im debiutanckie zwycięstwo tej wiosny. Gladiatorzy byli lepsi, do tego utrzymywali się częściej przy piłce, ale już przy polu karnym rywala trafiali na ścianę obronną, której nie mogli sforsować. Wprawdzie do przerwy prowadzili, ale tuż po zmianie stron beniaminek wyrównał, a jedenaście minut przed końcem meczu wyszedł na prowadzenie. Byli mistrzowie Ligi Bemowskiej robili co mogli. Z czasem jednak ich frustracja rosła na tyle, że dokończyli mecz w pięciu, a zwycięstwo FCWU 2:1 stało się sensacyjnym faktem. Gladiatorzy spadli na pozycje wicelidera, natomiast Warsaw United z pięcioma punktami na koncie zameldowali się tuż za podium. Tymczasem podium zamyka niespodziewanie Old United, który zapunktował w trzecim meczu z rzędu, tym razem remisując w starciu beniaminków z FC Casuals 2:2. Gracze Mariusza Kurczyńskiego stają się specjalistami od horrorów. Tym razem przegrywali z osłabionym wicemistrzem Drugiej Ligi Siódemek z jesieni już dwoma golami i to tuż po zmianie stron. Po raz drugi w tej edycji pokazali jednak charakter, grając do końca i ratując punkt. Po raz kolejny błyszczał Marcin Piłka, któremu w sukurs przyszedł Maciej Świtka. W pozostałych dwóch meczach zanotowaliśmy debiutanckie zwycięstwa tej wiosny. Najpierw w meczu otwarcia Pohybel wypunktował Defenders 3:1. Mecz był w miarę wyrównany, ale goście mieli w swoich szeregach Przemka Girgiela, który miał bezpośredni udział przy wszystkich trzech golach. Gracze w zielonych trykotach tym samym podnieśli się po dwóch porażkach na start rundy. Także dwie porażki miały już na koncie Zmarnowane Talenty, które w meczu bez faworyta ograły Zjazd 2:0. Gracze w niebieskich trykotach w końcu zagrali tak jakby sobie tego życzyli. Oczywiście rywale mieli swoje okazje i powinni coś ustrzelić, ale to ZT mieli więcej sytuacji bramkowych, a dwie z nich zdołali zamienić na bramki.

 LB TOP7 1

 2. Liga Siódemek:

Po trzeciej kolejce Drugiej Ligi Siódemek już tylko jedna drużyna pozostaje bez porażki, ale co ciekawe jest to Legion, który zagrał dotąd tylko raz. Tymczasem w miniony weekend przegrali niepokonani dotąd lider oraz wicelider. Pierwsi na murawie zameldowali się drudzy w stawce przed tą serią Los Lamusos, którzy nie dali rady grającym w kratkę, Wariatom Kuchara. Emocje w tym meczu były ogromne. Do przerwy 1:0 prowadziła ekipa kontuzjowanego Roberta Różyckiego, ale po zmianie stron Wariaty odwróciły losy meczu, wbijając trzy gole z rzędu. Rywale walczyli do końca, ale zdołali zdobyć już tylko gola kontaktowego. Do zwycięstwa 3:2 nowego wicelidera poprowadził ich nowy nabytek, autor gola i asysty, Łukasz Dworakowski. Meczem na szczycie zaś było starcie lidera, Agil at Agord z Walcem, który przy sprzyjających wiatrach mógł objąć prowadzenie w tabeli. Wykorzystał szansę w stu procentach. Grzegorz Leszczyński i spółka zagrali zdecydowanie skuteczniej i konkretniej w ataku, wygrywając 3:1. Agil chyba się troszeczkę zachłysnął dwoma pierwszymi wygranymi, a być może zimny prysznic wyjdzie im tylko na dobre. Tak czy siak to Walec został nowym liderem drugiej ligi, otwierając jednocześnie grupę czterech drużyn z sześcioma punktami na koncie. Warto zaznaczyć postawę duetu Grzegorz Leszczyński – Jarosław Jachna, która była odpowiedzialna za wszystkie trzy gole. To nie koniec emocji w tej serii spotkań, a w zasadzie czas na ich kontynuację. Wszystkie pary zapowiadały się bardzo interesująco i tylko jeden mecz zakończył się pogromem. W starciu beniaminków, a dokładnie mistrza z wicemistrzem jesiennej edycji Trzeciej Ligi Siódemek Haratacze nie dali najmniejszych szans osłabionemu kadrowo Lyreco, pewnie wygrywając 8:1. Ci ostatni nie mieli tego dnia argumentów by przeciwstawić się rozpędzonej ekipie Patryka Rosłańca, która podniosła się po dotkliwej porażce z Legionem. Hattricka i asystę w tym starciu zaliczył Mateusz Repczyński i to on był najjaśniejszym punktem „Biało-zielonych”. Niedzielne zmagania rozpoczął mecz Drink Menów z St. Varsovią i tutaj obejrzeliśmy w końcu skoncentrowany zespół Michała Witkowskiego. Taka postawa od razu przyniosła odpowiednie rezultaty. Zwycięstwo 6:3 nie przyszło jednak łatwo. Pierwszą połowę Varsovia wygrała minimalnie, jedną bramką. Potem zaś mimo, że odskoczyła na dwa trafienia to rywal w samej końcówce złapał jeszcze kontakt. Ostatnie minuty należały już do ekipy w różowych trykotach, która dołożyła jeszcze dwa gole. Bohaterem został autor hattricka, Karol Mroczkowski, ale wyróżnić należy również chociażby Bartka Krajewskiego czy Marcina Krzysztonia. Na koniec zostawiliśmy pierwsze zwycięstwo w Lidze Bemowskiej Wrzeciona Team, które po wielkim pościgu pokonało BKS 04 Górki 4:2. W pierwszej połowie to Górki dyktowały warunki. Mimo czerwonej kartki dla Sebastiana Frączaka już w 10 minucie do przerwy prowadziły 2:1, ale organizmów nie da się oszukać. Na ławce rezerwowych Wrzeciona aż roiło od pomarańczowych trykotów. Gospodarze od początku drugiej odsłony ruszyli do odrabiania strat, co udało im się kilka minut po przerwie. Potem bardzo długo goli nie oglądaliśmy, ale konsekwencja „Pomarańczowych” dała owoce w postaci dwóch trafień w samej końcówce. Ojcem pierwszego, historycznego zwycięstwa w LB został autor hattricka, Mateusz Urbaś.

LB TOP7 2a

  

3. Liga Siódemek:

Na trzecim szczeblu ligi siódemek mamy kolejne roszady na podium. Jednak na tej najważniejszej pozycji, na czele stawki wciąż przewodzi rewelacyjny debiutant, KS Na Pełnej. Tomek Uzarski i spółka tym razem zdali swój pierwszy poważniejszy egzamin, ogrywając Walca II 6:3. Lider tym samym potwierdził, że wcześniejsze wysokie zwycięstwa nie były przypadkiem, a duetowi Uzarski – Mariusz Matraszek nie straszna żadna defensywa. Co ciekawe ekipa Maćka Zarzyckiego choć grała o podium, to ostatecznie po tej porażce otwiera drugą połowę tabeli. Można śmiało rzec, że tuż za plecami lidera czyha objawienie sezonu, Izba Wytrzeźwień, która tej niedzieli sprawiła niespodziankę, pokonując pewnie faworyzowane Chyże Rosomaki. Do przerwy Izba prowadziła 1:0 po trafieniu najlepszego na placu Adriana Giżyńskiego, jednak tuż po przerwie do gry wrócili rywale. Więcej argumentów było jednak po stronie „Wytrzeźwiałki”, która zadała dwa decydujące ciosy i zameldowała się na pozycji wicelidera. Podium zamykają Orły Leszka, które zaliczyły swój drugi remis tej wiosny. Rywalem ekipy Pawła Przyborskiego była KP Kozia, która tym meczem zaczęła zmagania w obecnej kampanii. Spotkanie mogło się podobać. Do przerwy mieliśmy remis, ale po zmianie stron to Kozia wbiła dwa gole, zmuszając rywala do gonienia wyniku. Orły jak na tak doświadczoną drużynę przystało, podniosły się z kolan i w ciągu następnych pięciu minut doprowadziły do remisu, ratując jak się potem okazało jeden punkt. Tym samym Orły Leszka obok KS Na Pełnej i Izby Wytrzeźwień utrzymały status niepokonany na trzecim poziomie rozgrywkowym. Tymczasem w pozostałych dwóch starciach byliśmy świadkami premierowych zwycięstw. Jak w ostatniej niedzielnej konfrontacji wynik był sprawą otwartą, tak w jedynym sobotnim meczu byliśmy świadkami sensacji. Otóż będące na podium Nie Ma Mocnych nie dało rady, zbierającej jak dotąd frycowe, ekipie Gur-Budu, ulegając 0:1. Mecz był wyrównany, a bramka rozstrzygająca padła już w szóstej minucie. Bohaterem zwycięskiej drużyny zaś został jej golkiper, Jakub Kotlarek, który momentami bronił jak w transie. Na koniec został nam wspomniany mecz, który zamykał zmagania trzeciej kolejki. W szranki stanęli dotychczasowi outsiderzy ligi, a zarazem tegoroczni debiutanci, En Avant Warsaw oraz Pożoga Bonito. Tutaj górą okazali się gracze rodem z Francji, którzy śmiało można stwierdzić, wygrali zasłużenie dwoma golami. Mecz rozstrzygnął się tuż po przerwie, przed którą kontakt złapała ekipa Bonito. Trzy minuty po wznowieniu gry drugą bramkę dla EAW zdobył najlepszy na boisku Evan Alacantara, prowadząc swoich kolegów do pierwszego zwycięstwa.

 LB TOP7 3

Czas na relację zdarzeń na boiskach przy ulicy Serwisowej. A uwierzcie na słowo, mieliśmy o czym pisać. W Pierwszej Lidze Szóstek jak burza idzie In-Plus Pojemna Halina, która rozbiła AnonyMMous. Fantastyczne widowisko rozegrały ze sobą ekipy Fast Trans i Contry. Na drugim froncie kapitalny come back zanotowała Zielona Latarnia w starciu z W1nners, kapitalne zawody rozegrały drużyny Warsaw Bad Boys i Truskawek Na Torcie, zaimponowało też wysokie zwycięstwo Gramy Czasami nad KTS Chimerą. Na trzecim szczeblu fenomenalnie spisał się Motive, który zdeklasował La Zabavę, w końcu przełamała się Stara Gwardia, pokonując mocne tej wiosny ACL Zerwany. Zapraszamy na podsumowanie zmagań w Lidze Szóstek.

 

1. Liga Szóstek:

Zmagania w Pierwszej Lidze Szóstek rozpoczęliśmy od ciekawego starcia pomiędzy All4One i Drink Teamem. Chociaż spodziewaliśmy się tutaj raczej zaciętego widowiska, już do przerwy wszystko było jasne. Ekipa Macieja Rataja prowadziła 8:1 i wydawało się, że ich wygrana nie będzie już zagrożona. Szczególnie że Maks Himel i Karol Kubicki świetnie spisywali się w ofensywie. W drugiej części co prawda DT poprawili swoją grę (na wyróżnienie zasłużył tutaj zwłaszcza Łukasz Ładniak), ale i tak nie zdołali dogonić A4O i przegrali 10:5. „Niebiesko-granatowi” po małym falstarcie na inaugurację złapali wiatr w żagle, zbliżając się do podium, Drink Team zaś jeszcze tej wiosny nie zdobył punktów. W rywalizacji Fast Transu z Contrą zespół Filipa Błońskiego raczej nie był faworytem, a kiepski start sezonu zdawał się tylko to potwierdzać. A jednak FT zdołali urwać punkt kandydatowi do tytułu. I co więcej, bliski był wygranej. Od początku tego meczu oglądaliśmy szaloną wymianę ciosów. Skuteczni byli Karol Mroczkowski oraz duet Contry: Adrian Bucki i Michał Raciborski. Stąd też co chwilę piłka lądowała w jednej albo drugiej sieci. Jednak to nominalni gospodarze, dość sensacyjnie, przez większość czasu mieli przewagę. Dość powiedzieć, że w 42 minucie było 8:5. Finalnie, po dramatycznym finiszu, zakończyło się na 9:9. Ten wynik pokazał, że Fast Trans jak chce, to może powalczyć z najlepszymi. Z kolei dla Contry remis może być niezwykle kosztowny, gdyż ich główny rywal w walce o złoto delikatnie rzecz ujmując nie zawiódł. Mowa tu między innymi o In-Plus Pojemnej Halinie. Lider nadal idzie jak burza i tym razem odprawili z kwitkiem (i sporym bagażem goli), nie byle jakiego przeciwnika. AnonyMMous to wszakże uznana marka w naszych rozgrywkach nie schodząca poniżej określonego poziomu. Rywalizacja pomiędzy tymi zespołami wyrównana była jednak tylko w początkowych minutach. Potem zawodnicy sponsorowani przez In-Plus zaczęli się rozkręcać i już do szatni schodzili przy stanie 1:7. Po wznowieniu gry kontynuowali dzieło zniszczenia i ostatecznie triumfowali aż 3:15 (!). Głównymi egzekutorami byli Jan Skotnicki i Bartek Przyborek, ale pokreślić należy, że golkiper Pojemnej Haliny Tomek Warszawski zdobył dwa gole i do tego dorzucił jeszcze dwie asysty. Bedąc jednak obiektywnym, cały zespół Haliny to świetnie rozumiejący się kolektyw, w którym każde ogniwo robi swoją robotę jak należy. Brak w ich grze nonszalancji, a mimo młodego wieku widoczna jest olbrzymia dojrzałość w grze i doskonałe zgranie. Mimo porażki „Anonimowi” utrzymali pozycję na pudle, In-Plus, rzecz jasna, pozostał liderem. FC Ochota, kolejny kandydat do mistrzostwa, po ubiegłotygodniowej porażce, szybko wróciła na zwycięski szlak. Chociaż ich oponent, FC NaNkacu, postawił twarde warunki, drużyna Marka Jurgi udźwignęła presję i triumfowała 5:3. Chociaż Dominik Baćko z kolegami wygrywali już 2:3, to jednak prowadzeni dobrą postawą debiutującego w naszej lidze Kamila Modzelewskiego odwrócili losy spotkania. Warto też podkreślić kolejny dobry występ Kamila Jurgi, który nie tylko trzyma w ryzach linię defensywną, ale potrafi też dołożyć coś od siebie z przodu. U pokonanych zaś należy docenić trzy ostatnie podania niezawodnego Pawła Wojsława. FC Ochota otworzyła dorobek punktowy w tej kampanii, FC N za to, mimo dobrej postawy, nie osiągnęli korzystnego rezultatu. Dla Dzików Futbolu konfrontacja z Bad Boys Zielonki była już trzecim meczem w bieżących rozgrywkach. Paweł Szczepaniak i spółka zaś inaugurowali piłkarską wiosnę, bo wcześniej mieli dużo pecha – ich rywale dwukrotnie w ostatniej chwili prosili ich o przełożenie spotkania. BBZ o punkty chce walczyć na boisku, więc ukłony w ich stronę za postawę fair play! To oni od pierwszej minuty mieli więcej konkretów w przodzie (mowa tu głównie o Piotrze Bujalskim, wspomnianym Szczepaniaku i Patryku Winczurze), dlatego już po pierwszej odsłonie prowadzili. W drugiej, odskoczyli „Dzikom” na 1:4 i już do końca, mimo ambitnej pogoni ekipy Daniela Kościńskiego, nie oddali zwycięstwa. Skończyło się na 3:6 i trzeba przyznać, że było to zasłużone rozstrzygnięcie. Bad Boys rozpoczęli zmagania od trzech oczek, a Dziki Futbolu po trzeciej przegranej z rzędu zamykają ligową stawkę.

 LB TOP6 1

2. Liga Szóstek:

W Drugiej Lidze Szóstek nie zabrakło emocji i, co najważniejsze, goli. Tych było mnóstwo. Już w starciu otwierającym trzecią kolejkę pomiędzy Zieloną Latarnią i W1nners obie strony miały dobrze nastawione celowniki. Ale, co ciekawe, każda z nich w innej połowie. Pierwsza należała do W1. Duet Patryk BolekMichał Pełka prezentował się imponująco, stąd też 1:4 do przerwy nikogo nie mogło dziwić. Po wznowieniu gry przebudzili się „Zieloni” i zanotowali spektakularny come-back. Prowadzeni przez Pawła Maula i Mateusza Rutę powoli, ale konsekwentnie odrabiali straty i udało im się doprowadzić do stanu 5:5 na sześć minut przed ostatnim gwizdkiem. Lecz to nie wystarczyło ZL, bo poszli za ciosem, zaaplikowali rywalom jeszcze dwie „sztuki” i triumfowali finalnie 7:5. Zielona Latarnia zainkasowała pierwsze trzy oczka tej wiosny, W1nners za to po raz drugi w tym sezonie przegrali i jeśli marzą o mistrzostwie, to nie mogą się już mylić. W konfrontacji zespołu z dołu tabeli, Warsaw Bad Boys z wiceliderem, Truskawkami Na Torcie spodziewaliśmy się, dość przewrotnie, wyrównanego boju. I nie pomyliliśmy się, bo to spotkanie było bardzo zacięte. Wynik 6:7 tego najlepszym świadectwem. TNT prowadzili po pierwszej odsłonie 0:2, ale w drugiej WBB zaczęli gonić, a brylował zwłaszcza skuteczny tego dnia Michał Podobas. Było już 1:2, potem 3:4, ale wtedy Kamil Siatkowski z Markiem Chechatem i kolegami odskoczyli na stan 3:7. Koniec emocji? Nic bardziej mylnego. Nominalni gospodarze nie poddawali się i do końca walczyli o chociażby punkt. Było blisko, gdyż do szczęścia zabrakło jednego gola. Warsaw Bad Boys pomimo trzeciej porażki tej wiosny zaimponowali i jesteśmy pewni, że ich dorobek punktowy szybko się zmieni na plus. Na przeciwległym biegunie są Truskawki, które zanotowały trzecią wygraną z rzędu. Następnie na plac wybiegli KTS Chimera oraz Gramy Czasami i tu obyło się bez podobnej dramaturgii. Lider boleśnie wypunktował beniaminka, gromiąc go aż 3:23 (!). KTS był bezsilny wobec świetnie dysponowanej machiny napędzanej zwłaszcza przez Krzysztofa Sobolewskiego i Pawła Staniszewskiego. Ta doświadczona dwójka tej wiosny po prostu wymiata i ma to swoje odzwierciedlenie w ligowej tabeli. W tej „Czerwoni” są pierwsi z kompletem zwycięstw i nie ma tu mowy o przypadku. Cała drużyna spisuje się na medal i ten, po takich występach, nabiera realnych kształtów. Jeśli zaś chodzi o Pawła Janasa i jego team, to był to bolesny debiut na drugim froncie, ale coś czujemy, że szybko wyciągną wnioski. ASPN Bemowo mógł się spodziewać trudnej przeprawy ze strony Futebolwski FC i tak też było w istocie. Obrońcy tytułu, zanim na dobre rozpoczęli grę, już przegrywali 0:3, ale prędko się ocknęli i nawiązali kontakt, schodząc do szatni z dającym nadzieję rezultatem 3:4. I na początku drugiej części ASPN kierowany przez Patryka Dąbrowskiego nie tylko wyrównał, ale też wyszedł do stanu 6:4. Jednak w odpowiedzi kapitalny tego dnia Mahmoud Salah (hat-trick) zmniejszył różnicę bramkową na 6:5 w 40 minucie i już do końca były emocje. Ostatecznie rezultat już się nie zmienił i wygrała drużyna z Bemowa, utrzymując kontakt z czołówką. F FC mimo porażki pokazali się z dobrej strony i naszym zdaniem, mogą okazać się czarnym koniem tych rozgrywek. KS Syfon, debiutant w Lidze Bemowskiej, na koniec kolejki mierzył się z kolejnymi debiutantami, Marketing Match. Aczkolwiek w MM nie brakło nam znanych twarzy, jak chociażby Jan Raszyński czy Michał Padała. I tutaj już do przerwy było wszystko jasne. Nominalni goście napędzani przez parę napastników Kamil Nycz i Artur Szymula uzyskali bezpieczną przewagę rzędu 1:7. Po zmianie połów, mimo tego że Kuba Przygoda dwoił się i troił, MM spokojnie dowieźli zwycięstwo. I to całkiem efektowne, bo 5:12. KS Syfon póki co zbiera doświadczenie w naszej lidze i wydaję nam się, że niebawem zacznie to owocować, chociaż póki co sytuacja w tabeli jest nienajlepsza.

 LB TOP6 2

3 Liga Szóstek:

Przechodzi płynnie do zmagań w Trzeciej Lidze Szóstek. Trzecią kolejkę otworzyła konfrontacja pomiędzy weteranami z Teraz Kolskiej i KAC Drink Team. Od początku oglądaliśmy tu wymianę ognia i do przerwy po naprawdę dobrej, rozgrywanej w szybkim tempie pierwszej połowie było 2:3. W drugiej nominalni goście nieco się cofnęli, a Kolska napierała napędzana przez Fabiana Riverę. I to skutecznie. Najpierw „Żółci” wyrównali, a potem w 36 minucie wyszli na prowadzenie, co też zmusiło rywali do ofensywy. Jednak świetnie w „klatce” spisywał się wracający po długiej kontuzji Bartek Balik, a dodatkowo w końcówce meczu Paweł Trzepiziur trafił na 5:3 i na takim też wyniku zakończyło się to widowisko. Teraz Kolska inauguruje wiosnę od wygranej, z kolei KAC-e notują pierwszą w tym sezonie porażkę, ale godnym odnotowania jest kolejny dobry występ Mateusza Grabowskiego. Rywalizacja pomiędzy FC Yelonki i ADP Wolską Ferajną zaczęła się od dwóch szybkich gongów drużyny z Woli, ale po chwili przyszła odpowiedź ekipy z Jelonek i było 1:2. Jednak to ADP poszli za ciosem i już do szatni wypracowali sobie solidną, czterobramkową przewagę. Po zmianie stron nominalni goście nie dali przeciwnikom rozwinąć skrzydeł i zakończyło się na przekonującym zwycięstwie Amatorskiej Drużyny Piłkarskiej 4:10. Na szczególne brawa zasłużył duet Konrad Ciesielczyk i Damian Ciszek. ADP w swoim pierwszym starciu sięga po komplet oczek, z kolei FC Yelonki przegrały już trzeci raz z rzędu. W rywalizacji pomiędzy Motive i LaZabawa oczekiwaliśmy hitu i zaciętej batalii i przez pierwsze 12 minut rzeczywiście oglądaliśmy wyrównane widowisko. Potem jednak lider pokazał klasę i wprost zdeklasował oponentów. Dawid Molenda i Adrian Olpiński z kolegami, nomen omen, bawili się z przeciwnikiem, a ostateczne rozstrzygnięcie, 12:0, mówi samo za siebie. I chociaż to dopiero początek wiosennej kampanii, Motive wyraźnie daje znać, że jest głównym faworytem do końcowego tryumfu na tym szczeblu. A La Zabava zaś najchętniej by zapomniała o tym meczu. Stara Gwardia w tym sezonie grała tyleż dobrze, co pechowo i ledwie jedno oczko po dwóch grach świadczyło o tym najlepiej. Jednak czuliśmy, że prędko nastąpi przełamanie i miało to miejsce w minioną niedzielę, gdy „Gwardziści” pokonali dobrze grające tej wiosny ACL Zerwane 7:4. Pierwsza połowa należała do wicelidera, który kierowany przez Marka Chechata prowadził 1:2. W drugiej części Robert Kamiński wraz ze Stepanem Yashchyshynem wzięli odpowiedzialność na swoje barki i odwrócili losy tej potyczki. Co pozwoliło Starej Gwardii wskoczyć już na trzecie miejsce. Mimo porażki ACL utrzymał drugą pozycję w tabeli. Przeciwny przebieg miało zamykające trzecią serię gier widowisko pomiędzy FC Devs i Chłopcami do bicia. Do przerwy raczej niewiele się działo, obie drużyny zaaplikowały sobie po „sztuce” i zapowiadało się, że w drugiej odsłonie będzie podobnie. Jednak zespół w białych trykotach wyraźnie się przebudził po zmianie stron i napędzany przez Jarosława Grzywacza i kapitana, Macieja Dubickiego, wygrał i to bardzo wyraźnie, bo aż 3:9. Był to naprawdę spory kontrast w porównaniu z pierwszymi 25 minutami. Niemniej najważniejsze były trzy punkty, a te zasłużenie trafiły na konto ChDB. A „Diabły” można pochwalić, ale tylko za pierwszą część, na drugą niestety zapomnieli wyjść „z szatni”.

 LB TOP6 3

Sponsorzy