Podsumowanie sezonu Jesień 2011: ZINA Liga Naturalna

Podsumowaniem zmagań w ZINA Lidze naturalnej, zgodnie z kolejnością, w jakiej kończyły się poszczególne rozgrywki, rozpoczynamy cykl opisujący rywalizację w poszczególnych ligach w sezonie Jesień 2011. Oto liga na nawierzchni naturalnej, widziana naszymi oczami:

 

To był sezon wielkich niespodzianek na nawierzchni naturalnej. To było też pół roku naznaczone emocjami, a końcowa tabela pokazała, że poziom wyraźnie się wyrównał i to z tendencją wzrostową.  W ZINA I lidze naturalnej, cytując naszych facebookowych  fanów, „najbardziej niespodziewanym mistrzem w historii ligi”, został Abi Squad. Ekipa starych wyjadaczy z Mokotowa, jeszcze w poprzednim sezonie, pierwszoligowy status zachowała, tylko dzięki fuzji i wycofaniu się innego zespołu. W kolejnym dobitnie jednak udowodniła, że na miejsce w elicie zasługuje, jak mało kto. Wizytówką drużyny Rafała Skiby jest niezwykle twarda, konsekwentna gra w obronie (w czym największa zasługa najlepszego bramkarza ligi, Konrada Kowaleczko, stopera, Pawła Ziółkowskiego oraz wspomnianego kapitana) oraz solidność. Gdy do tego dodamy odrobinę ożywienia w ofensywie, jaką wprowadzili młodzi zawodnicy z dawnej Siódemki oraz walkę do ostatnich sekund, przedstawia nam się prawdziwe oblicze tej drużyny, która kilkukrotnie odwracając losy spotkań w samej końcówce, mozolnie gromadziła punkty.

 

Drugie miejsce to największa niespodzianka i największy jednocześnie przegrany sezonu Jesień 2011 – mistrz  z wiosny, czyli KS Blizne. Ekipa z Bliznego, jako jedyna nie zaznała porażki i mimo zdecydowanie najlepszego bilansu bramkowego (najlepszy atak oparty na ofensywnym tercecie Kamil RostkowskiMariusz Janiszewski - Kacper Krzak i najlepsza obrona z solidnymi Markiem Sujeckim i Piotrem Gawrysiem) musiała przełknąć gorycz porażki. Wszystko za sprawą sensacyjnego, bezbramkowego remisu z Fortuną w ostatniej kolejce.

 

Na najniższy stopień podium, również dzięki szczęśliwemu ułożeniu pozostałych wyników w ostatniej serii gier wdrapało się LGB, także od kilku lat należące do potentatów na nawierzchni naturalnej. LGB to również niezwykle twarda defensywa, z nie schodzącym od kilku sezonów poniżej bardzo dobrego poziomu kapitanem, Kacprem Józefowiczem na czele. To też coraz bardziej kreatywny środek, w którym czołowe role odgrywają Robert Jankowski, Mateusz Zawadzki i Arkadiusz Karwat.

 

Tuż za podium znaleźli się Golden Rum i KS Kierownicy. Beniaminek, to drugi, obok Bliznego zespół, tak dobrze radzący sobie z grą w ofensywie. To także dwie duże indywidualności, jakimi bez wątpienia są król strzelców, Grzegorz Mitura (który potwierdził swoją dominację wśród snajperów, drugi raz  z rzędu zdobywając koronę najlepszego strzelca) oraz Michał Banasik, najlepszy obrońca ligi. Dopiero piąta lokata dla Kierowników, to sporego kalibru niespodzianka, jednak to pozycja adekwatna, to poziomu zaprezentowanego przez tą drużynę w minionym sezonie. Zabrakło formy i skuteczności, którą zapewnił dopiero w końcówce sezonu wracający do zdrowia, Kamil Tarapacz. Na szóstym miejscu znalazło się borykające się z dużymi problemami kadrowymi Gramy Czasami, które, co godne podkreślenia, nie zgromadziło przez cały sezon, choćby jednego, żółtego kartonika. Dopiero siódme miejsce dla nierówno grającej Fortuny, która mecze niezłe, potrafiła przeplatać z bardzo słabymi. O utrzymanie, do ostatniej kolejki walczyły dwa zespoły. Rzutem na taśmę, pierwszoligowy byt, uratowali FC Futboliści, w szeregach których wyróżniał się, ciągnący grę swojej drużyny do przodu, Artur Wasilewski. Z ligi spadają natomiast doświadczona Izba Wytrzeźwień oraz drugi z beniaminków, Turbo Ptysie. Pierwszym do utrzymania zabrakło dobrej formy oraz... częstszej obecności na meczach największej gwiazdy drużyny, Łukasza Grabowskiego. Ptysiom zaś, przede wszystkim doświadczenia, bo większość porażek zespół ten poniósł zaledwie jednym golem.

 

 


 

 

ZINA II ligę naturalną zdominowały trzy drużyny i dwóch zawodników. Zwycięzcą i jedynym zespołem bez porażki zostali Reprezentanci. Najlepszy atak ligi, czyli aż 42 gole, to przede wszystkim zasługa niesamowitego Michała Szymborskiego, autora aż 24 trafień – zdecydowanie najwięcej w sezonie Jesień 2011. Dość powiedzieć, że tylu bramek nikt nie zdobył nawet w ZINA Lidze Szóstek, gdzie generalnie pada ich zdecydowanie więcej. Wyraźnie pomogli mu jednak kapitan zespołu, Marcin Rumiński i Michał Buczkowski, którzy tryumfowali w klasyfikacji najlepszych asystentów. Na wyróżnienie zasłużył też bramkarz Kuba Stefański, który już drugi sezon potwierdził, ze należy do najlepszych w swoim fachu na nawierzchni naturalnej oraz Robert Włodarczyk, kierujący defensywą najlepszego zespołu drugiej ligi.

 

Drugie miejsce i awans do pierwszej ligi rzutem na taśmę, w ostatniej kolejce wywalczyło też Internazionale. Wszystko za sprawą sensacyjnej porażki trzeciego z faworytów, AS Romana, który w ostatniej kolejce niespodziewanie uległ KS Precyzyjnemu Browarowi, przerywając tym samym niesamowitą passę 15 (licząc jeszcze z poprzednim sezonem) meczów bez porażki. Siłą Interu był tradycyjnie szeroki i wyrównany skład, jak zwykle solidny w bramce Darek Gniłka, twardo grająca obrona oraz całkiem skuteczny pod bramką rywala Leszek „Kaiser” Jakobina.

 

Największym przegranym tego sezonu, z pewnością jest wspomniany AS Roman, który przez większą jego część nie schodził z pierwszego, bądź drugiego miejsca, premiowanych awansem do wyższej klasy rozgrywkowej. Nie sposób nie wspomnieć o filarze drużyny, Danielu Popiołku, którego rywalizacja snajperska z Michałem Szymborskim dostarczyła emocji przez cały sezon i choć ostatecznie zajął on drugie miejsce, to jakby „na pocieszenie” został wraz z duetem z Reprezentantów najlepszym asystentem ligi. Siłą Romana była jednak także szeroka kadra na niemal każde spotkanie, a udany sezon mają za sobą także choćby, kapitan zespołu, Dominik Kołacz, czy Piotr Niedziółka.

 

Za plecami najlepszej trójki, aż ośmiopunktowa przepaść, po której znajdujemy debiutantów, GGTP. To dobry prognostyk dla tej nowej ekipy, w szeregach której skutecznością wyróżnił się Jacek Pogorzelski. Kolejne miejsce zajął Atak Klonów i trzeba przyznać, że był to najlepszy od kilku edycji sezon w wykonaniu doświadczonego drugoligowca. Szósty na mecie zameldował się KS Precyzyjny Browar – najmłodszy zespół i sprawca jednocześnie największej sensacji w ostatniej serii gier. To bez wątpienia zespół z przyszłością, który w debiutanckim sezonie zapłacił frycowe, jednak już w kolejnym, po okrzepnięciu, może się okazać groźny dla każdego. Kolejne lokaty przypadły starym, ligowym wyjadaczom: FC Running Teamowi i Rookiesom. Tych pierwszych, w ofensywie, „ciągnął” do przodu bramkostrzelny Rafał Diduch, Ci drudzy po fatalnym początku, przebudzili się dopiero w szóstej kolejce, będąc później w stanie zagrozić, nawet walczącemu o najwyższe laury Interowi. Ostatnie trzy lokaty zajęli debiutanci: ŁPS Team, Bro Bielany i Tego Jeszcze Nie Było. Choć na usprawiedliwienie przynajmniej dwóch ostatnich drużyn, przystąpiły one do rozgrywek niemal „z marszu”, już po pierwszych kolejkach. W ekipie ŁPS – u, wyróżnił się natomiast groźny pod bramką rywala Michał Figat.

 

 


 

 

Sponsorzy