Podsumowanie sezonu – 1. Liga Siódemek!

Jesteśmy już na mecie, bo przyszedł właśnie czas na zwięzły opis wydarzeń, jakie miały miejsca jesienią w najwyższej klasie rozgrywkowej na dużym boisku. Na pierwszoligowych murawach nie było mocnych na Team Ivulin Rabona. Ekipa z Białorusi nie tylko w cuglach sięgnęła po mistrzostwo, ale też zgarnęła wszystkie indywidualne statuetki. Na drugim miejscu wylądowała doświadczona załoga Moszna Squad, a na trzecim stopniu podium, rzutem na taśmę, zameldowali się zawodnicy Zmarnowanych Talentów! Całej medalowej trójce bijemy wielkie brawa i zapraszamy na ostatnie w tym roku podsumowanie sezonu, gdzie tym razem na tapet weźmiemy Pierwszą Ligę Siódemek!

 

 

Rywalizacja w najwyższej klasie rozgrywkowej od samego startu szła pod dyktando Team Ivulin Rabona. Komanda rodem z Białorusi już na otwarcie pokonała Sportivo Warszawa 6:2, a potem nie pozostawili złudzeń Harataczom, gromiąc ich 7:0. W trzeciej kolejce sporo problemów sprawiła im druga na mecie Moszna Squad (skromne 3:2 do przodu), ale później było w zasadzie już tylko z górki. Wygrane 4:0 z Dynamo, 5:3 z obrońcami tytułu Chemikiem 5:3 (tu akurat po zaciętym boju, gdzie o triumfie zadecydował zabójczy finisz i 4 bramki Maksa Smalenskiego), do tego 10:2 z Old Young i 7:0 z brązowymi medalistami Zmarnowanymi. Następnie, w ósmej serii gier, Rabona rozbiła FC Desant 8:2 i po ósmym zwycięstwie z rzędu zaklepała sobie w wielkim stylu mistrzowski wazon. Na sam koniec Ivulinowi przytrafił się co prawda remis 3:3 z Defenders, ale ten rezultat nie mógł zamazać fantastycznego sezonu w wykonaniu Białorusinów. Team Ivulin brylował nie tylko jako kolektyw (najwięcej zdobytych goli, najmniej straconych, 25 punktów na 27 możliwych), ale do tego imponował też w wyróżnieniach indywidualnych. Do białoruskiej gabloty, oprócz najcenniejszego trofeum, trafiły też statuetki dla: najskuteczniejszego strzelca (Maks Smalenski, 14 goli, króla asyst (Dmitry Shylo, 14 ostatnich podań), najlepszego obrońcy (Slava Ustinovich), bramkarza (Yahor Shyk) i oczywiście MVP (dla niesamowitego Dzmitry Belasha). A to nie byli jedyni bohaterowi TIR w minionej kampanii, bo przecież świetnie prezentowali się też Ihar Bakun, Vladyslav Kosovel i Igor Simchuk, ale tak naprawdę cały skład ciężko zapracował na ten sukces. Ta jesień w siódemkach należała do reprezentantów Białorusi (2 złote medale i jedno srebro), a pierwsza pozycja dla Team Ivulin Rabona w pierwszej lidze była tego najlepszym dowodem. Gratulacje!

Mimo że do mistrzostwa zabrakło sporo, to jesienią na pewno nie zawiodła Moszna Squad. Załoga Michała Burzyńskiego ostatecznie uplasowała się na znakomitej, drugiej pozycji. Zaczęło się świetnie, od triumfu 4:1 z Dynamo, ale tydzień później wpadła dość pechowa (i jednocześnie kluczowa) porażka 2:3 z późniejszymi mistrzami Raboną. Od tego momentu Moszna prawie już się nie myliła. W trzeciej serii rozbili Sportivo 10:1, następnie pewnie pokonali 4:0 Zmarnowane Talenty, by w piątej kolejce zremisować z jedną z rewelacji rozgrywek Defenders 2:2. Co MS szybko sobie odbili, zwyciężając z FC Desant 3:2 i w ligowym klasyku 4:3 z Chemikiem. W swoim przedostatnim meczu, co było sporym zaskoczeniem, Moszna dość nieoczekiwanie uległa Old Young 2:3, ale na sam koniec wpadł im walkower z Harataczami, a ten wynik przypieczętował wicemistrzostwo. Jeśli chodzi o indywidualne laurki, to z pewnością musimy podkreślić wyborną jesień w wykonaniu Michała Szymborskiego, jednego z najlepszych defensorów na pierwszoligowych boiskach. Dodamy do tego duet Filip Szewczyk – Władek Oryszczuk, swoją cegiełkę do srebrnego medalu dołożyli też golkiper Daniel Grynczel, wspomniany Michał Burzyński, Mariusz Popek, Grzegorz Kowerski i Karol Nowak. Bez tego trzonu zespołu o drugą pozycję na pewno byłoby w jesiennej kampanii dużo trudniej. Wielkie brawa, Panowie!

Oklaski należą się też trzecim na mecie Zmarnowanym Talentom. I ten medal ZT załoga w niebieskich trykotach po prostu sobie wyszarpała. W ostatnim spotkaniu sezonu Zmarnowani przegrywali 1:2 z Chemikiem, ale w 50 minucie wbili dwie bramki i po wygranej 3:2 z obrońcami tytułu rzutem na taśmę wylądowali na pudle. Jeśli chodzi o chronologię, to Talenty jesień otworzyli skromnym 1:0 z Old Young, następnie przyszło 0:0 z Harataczami i 4:3 z Desantem. W czwartej kolejce musieli uznać wyższość Moszny, ale tydzień później ZT odbili sobie, pokonując po ciężkim boju Dynamo 4:3. W siódmej serii zmagań późniejszy mistrz Rabona nie pozostawił Zmarnowanym złudzeń (0:7), ale to nie załamało tej sympatycznej ekipy. W starciu z Defenders zdobyli cenny punkt (0:0), a potem, po trudnej przeprawie, byli górą w rywalizacji z mocnym Sportivo (2:1). A finał sezonu z Chemikiem, który przyniósł Niebieskim brązowe krążki, opisaliśmy wyżej. Ten sukces nie byłby możliwy, gdyby nie postawa bramkarza Darka Hanowicza, szefa obrony Artura Jarosza, Sergei’a Karnitskiego, Czarka Kijewskiego, a także ludzi odpowiedzialnych za ofensywę, czyli Bartłomieja Niedziałkowskiego, Łukasza Jarosza i Michała Piszczka. Lecz tu dodamy, że wszyscy zawodnicy, którzy wystąpili jesienią w barwach Zmarnowanych Talentów, dołożyli swoje 3 grosze do tego świetnego rezultatu.

Czwarta lokata to naprawdę duży wyczyn, zwłaszcza w najwyższej lidze, ale jesteśmy przekonani, że Chemika Bemowo taki wynik nie zadowalał. Wszak byli obrońcami tytułu z wiosny. Wpływ na to, że Zielonym nie starczyło miejsca na pudle miały na pewno porażki z całym top3. Zarówno Rabona, Moszna i Zmarnowane skromnie, ale zwycięsko wychodziły z potyczek z CB. W pozostałych spotkaniach Chemicy praktycznie nie zawodzili. Pokonali 4:1 Desant, zremisowali 2:2 z Dynamo, ograli Old Young 5:3, znaleźli sposób na mocne jesienią Defenders (3:0), do tego doszły też pełne bramek triumfy z Harataczami (6:4) i na finiszu kampanii ze Sportivo (8:7). W składzie Chemika na pewno bardzo dobrze prezentowali się czołowy strzelec ligi Stanisław Kędzierski, twardo grający obrońca Maciej Baranowski, my docenimy też Artura Barwickiego i Michała Głazowskiego. Szkoda tylko, że tak rzadko pojawiało się trio Krystian Lewandowski – Paweł Giel – Damian Świerblewski. Z nimi na pokładzie Bemowianie mogliby się bić o mistrzostwo. Ale, jak znamy Chemika, czyli najbardziej utytułowany zespół w Lidze Bemowskiej, wiosną będą bili się o najwyższe cele. O tym jesteśmy wprost przekonani.

Przez długi czas wydawało się, że znajdzie się miejsce na podium dla Defenders. Beniaminek na pierwszym szczeblu był jedną z rewelacji jesiennych rozgrywek i był bliski pudła, ale ostatecznie zabrakło ledwie jednego oczka do top3. Czerwoni tylko raz przegrali (w siódmej kolejce z Chemikiem), tak to, chronologicznie, wygrywali z Dynamo 4:3, Old Young 3:0, później wpadło 1:1 z Harataczami, następne 4:3, tym razem z Desantem, remis 2:2 z Moszną, wspomniana porażka z Chemikiem i 0:0 ze Zmarnowanymi. Obrońcy, jako jedyni w stawce, potrafili zatrzymać mistrza Rabonę (3:3 w dziewiątej serii gier), a na zakończenie rozgrywek triumfowali 4:2 ze Sportivo. Jak widać, nikt z czołowej trójki z nimi nie zwyciężył, a to pokazuje ogromny potencjał tej ekipy. Drużyna w czerwonych trykotach silna była przede wszystkim jako kolektyw, ale tak dobrej jesieni nie było by bez znakomitych występów Mateusza Gajdy, Illi Dehody, Jarosława Jachny, Konrada Dobrowolskiego, Mateusza Izdebskiego czy też Wiktora Kluskiewicza, ale ogólnie w kadrze Defenders było mnóstwo jakości. Piąte miejsce na finiszu, i to po awansie do elity, mówi samo za siebie.

Po pierwszych trzech potyczkach Old Young byli na dole tabeli i nic nie wskazywało, że ostatecznie wylądują na szóstej pozycji. Białorusini zanotowali gruby falstart, notując trzy przegrane (ze Zmarnowanymi, Defenders i Chemikiem), ale potem, w ich czwartym spotkaniu przyszło przełamanie (wygrana 4:2 z Harataczami). Następnie w derbach Białorusi OY musieli uznać wyższość Rabony (w sumie jak cała liga), ale tydzień później wpadł im cenny punkt ze Sportivo (2:2). W ósmej serii gier w meczu dwóch załóg bijących się o utrzymanie lepsze było Dynamo i wydawało się, że Old spadną z pierwszego szczebla. Lecz w swoim przedostatnim starciu sprawili wielką niespodziankę, ogrywając srebrną Mosznę 3:2 i zapewnili sobie utrzymanie. A na koniec jeszcze rozbili 11:4 Desant, co dało imwans aż na szóstą lokatę. Na duże plusy zapracowali tu Mark Kachno, Dzmitry Bałysz, Artem Ruban, Artem Żuk i Aleksy Zenkovets, którzy stanowili o sile swojego zespołu.

Po ośmiu tygodniach zmagań Sportivo Warszawa było w górnej połówce tabeli z realnymi szansami na top3. Jednak w ich ostatnich trzech spotkaniach przyszły trzy nieznaczne porażki z wymagającymi rywalami z górnej połowy stawki. Czyli ze Zmarnowanymi 1:2, Defenders 2:4 i Chemikiem 7:8. I to sprawiło, że SW finiszowali na dopiero siódmym miejscu. Co może być dla tej brygady małym rozczarowaniem, ale nam ich postawa zdecydowanie przypadła do gustu. Świetne występy z Desantem (1:0), Dynamo (3:1) i Harataczami (4:0), do tego remis z OY 2:2 i do tego kilka indywidualności, które byłyby wzmocnieniem dla każdego zespołu na pierwszym froncie. Mówimy zwłaszcza o czołowym strzelcy ligi, jakim był Alperinca, ale super wrażenie zrobili też Ismael, Fara, Alex i Zaki Saleh. Jest więc na czym budować drużynę na przyszłe sezony.

Stopień niżej znalazło się Dynamo i jest to na pewno duża negatywna niespodzianka. Niebiesko-biali w jesiennej kampanii przeżywali spory kryzys, ale udało im się utrzymać. Po pierwszych sześciu kolejkach mieli na koncie ledwie punkt (co ciekawe, zdobyty z obrońcami tytułu Chemikiem). W swoim siódmym meczu zremisowali z Harataczami 1:1, a następnie przyszła premierowa victoria po znakomitym występie z Old Young (6:2). Na koniec w derbach Ukrainy Dynamo podzieliło się punktami z Desantem i dzięki korzystnym rozstrzygnięciom w pozostałych spotkaniach zespół w niebiesko-białych strojach wydostał się ze strefy spadkowej. Choć Dynamo ma za sobą przeciętną jesień, to postawa takich zawodników jak Maksym Frantisov, Oleksandr Tarchorin, Kirill Tsvirko i Eugenij Mogilnicki daje nadzieję na lepsze jutro.

Przechodzimy do spadkowiczów. Pierwszym z nich byli Haratacze. Załoga w niebiesko-granatowych trykotach po pierwszej połowie sezonu nie była w najgorszej sytuacji. Patryk Rosłaniec et consortes mieli wówczas na koncie 5 oczek w 5 grach (remisy z ZT i Defenders, triumf 6:0 z Desantem i dwie porażki). W siódmej kolejce wpadł im kolejny podział punktów (z Dynamo), ale na koniec przyszły trzy porażki. Najpierw lepsze okazało się Sportivo, później Chemik, a w finale rozgrywek Haratacze oddali mecz walkowerem Mosznie. I to „zaowocowało” pożegnaniem się z najwyższym szczeblem. Wydaję nam się jednak, że ta zasłużona ekipa szybko wróci na swoje miejsce. Jeśli utrzymają w swoich szeregach Marka Wójcika, Andrzeja Załuckiego i Bartłomieja Flagę, to pewnie niedługo ich znowu zobaczymy w pierwszej lidze.

Stawkę zamknął FC Desant. Debiutanci w naszym gronie nie prezentowali się tak najgorzej, ale musieli zebrać frycowe. Komanda rodem z Ukrainy miała też sporo pecha. Nieznaczne porażki ze Sportivo (0:1), ze Zmarnowanymi (3:4), z Defenders (3:4) i z Moszną (2:3). Jakby patrzeć, z silnymi ekipami, a to świadczy o sporych możliwościach Ukraińców. Ostatecznie Desant zdobył jesienią tylko jeden punkt (po remisie 2:2 w derbach z Dynamo) i musiał się pożegnać z występami w pierwszej lidze, ale było kilka pozytywów. Dobra gra Andrija Firsova, Vitalija Prokopyka, Jegora Chenksyi’a czy Mikołaja Tiuryna na pewno była widoczna i wokół tych zawodników można budować drużynę, która powalczy o powrót do elity.

Wyróżnienia indywidualne:

Król Strzelców: Maks Smalenski (Team Ivulin Rabona) - 14. goli

Król Asyst: Dmitry Shylo (Team Ivulin Rabona) - 14. ostatnich podań

Najlepszy Obrońca: Slava Ustinovich (Team Ivulin Rabona)

Najlepszy Bramkarz: Yahor Shyk (Team Ivulin Rabona)

MVP: Dzmitry Belash (Team Ivulin Rabona)

PODS_SEZ1liga_siodemek.png

 

 

Sponsorzy