Podsumowanie sezonu - 3. Liga Szóstek!

Trzeci poziom rozgrywkowy to kolejny popis drużyny wywodzącej się spoza Polski. W tym przypadku równych nie mieli sobie FC Anh Em 37 – zespół rodem z Wietnamu zupełnie zdominował jesienne rozgrywki, wygrywając aż 8 z 9 rozegranych meczów i w świetnym stylu sięgając po wazon mistrzowski. Za ich plecami trwała natomiast zażarta walka o pozostałe dwa miejsca „na pudle”, w którą zaangażowane były aż cztery drużyny. Finalnie najkonkretniejsi okazali się gracze UKS-u Południe Czosnów i UA Teamu, którzy zgarnęli odpowiednio srebrne i brązowe krążki. Świadkami zażartej rywalizacji byliśmy także w dolnych rejonach tabeli, gdzie niemal do samego końca mieliśmy szereg niewiadomych. Jaki kształt miała ligowa tabela na koniec sezonu i kto pożegnał się z 3. Ligą Szóstek? Zapraszamy na podsumowanie!

 

Nie możemy określić tego inaczej – FC Anh Em 37 weszli do Ligi Bemowskiej z buta, wyważając drzwi i nieco psując przy okazji futrynę. Jesienni debiutanci byli przez nas typowani jako jeden z kandydatów do zdobycia medali, ale ich postawa przeszła nasze najśmielsze oczekiwania. Zawodnicy z Wietnamu nie potrzebowali czasu na zaadaptowanie w nowych rozgrywkach i od samego początku zaczęli punktować z ogromną regularnością. Ich pierwszą ofiarą padły Szczęki Szczęśliwice (6:3), a w kolejnych tygodniach wyższość późniejszego mistrza musiały uznać także: KP Kozia (11:2), UA Team (5:3), UKS Południe Czosnów (8:3), Kindybały FC (7:0) oraz Dream Team Warsaw (5:0). Ich zwycięski marsz przerwał dopiero w siódmej serii gier Legion (7:7), który był jedyną drużyną, która była w stanie odebrać im punkty. Szkoda natomiast, że na murawie mogliśmy obejrzeć ich w sumie jedynie sześć razy. Zarówno wspomniany mecz przeciwko DTW, jak i dwa późniejsze – z W1nnersami i Powiewem Czarnobyla – wygrywali bowiem walkowerem. Gracze świeżo upieczonego triumfatora z pewnością nie byli zadowoleni z takiego obrotu spraw – swoją wyższość nad rywalami chcieli bowiem udowadniać na boisku, a ponadto stracili przez to szansę na zgarnięcie nagród indywidualnych. Nam również jest przykro, że nie mogliśmy częściej podziwiać tej ekipy w akcji. Na pocieszenie – poza złotymi medalami – zostało im wyróżnienie dla Mario Trana, który otrzymał od nas statuetkę dla Piłkarza Sezonu. Zawodnik ten nie tylko świetnie wywiązywał się z zadań defensywnych, ale dołożył do tego również fenomenalne liczby z przodu (17 goli i 2 asysty). Oprócz niego na wyróżnienie zasługują także Tu Neymar (9 goli i 3 asysty) oraz Ngoc Ky (5 goli i 4 asysty), ale tak po prawdzie cały zespół spisał się znakomicie.

Na drugiej lokacie – choć aż 6 punktów za zwycięzcami – rozgrywki zakończyła ekipa UKS-u Południe Czosnów. Początek sezonu nie był w ich wykonaniu zbyt optymistyczny – dwa zwycięstwa (w tym jedno walkowerem) i dwie porażki sprawiały, że nie do końca wiedzieliśmy, o co mogą tak naprawdę powalczyć. Kolejne tygodnie pokazały, że interesuje ich jedynie „pudło”! Marsz w górę tabeli rozpoczęli po rozgromieniu Powiewu Czarnobyla (8:2), a w kolejnych meczach – również bardzo pewnie i wysoko – ogrywali Kindybały FC (8:1) i Szczęki Szczęśliwice (6:1). Gdy w przedostatniej serii gier – po kolejnym walkowerze – dopisali trzy punkty za mecz z Dream Teamem Warsaw, byli już bardzo blisko zamierzonego celu. W meczu kończącym sezon przyszło im jednak mierzyć się z innym kandydatem do czołowych lokat – KP Kozią. Choć przez większość spotkania to UKS musiał gonić wynik, ostatecznie udało mu się wywalczyć remis 4:4, pieczętujący drugą lokatę na koniec rozgrywek. Rezultat ten zawodnicy z Czosnowa z pewnością mogą uznać za duży sukces – FC Anh Em 37 wydawało się bowiem być zupełnie poza zasięgiem. Jesteśmy natomiast bardzo ciekawi, jak UKS Południe poradzi sobie w wyższej klasie rozgrywkowej. Znając ich ambicję i podejście do „szóstkowego” futbolu – o wyniki jesteśmy spokojni! Tym bardziej, że to nie tylko zgrany kolektyw, ale także indywidualności – Damian Krężlewicz, Dawid Ostrowski czy Kuba Szczepaniak. Jesienią nie notowali oni co prawda tak znakomitych liczb jak w poprzednich sezonach, ale ich wkład w awans był nieoceniony.

Podium uzupełnia nam UA Team, który po wygraniu wiosną czwartej ligi szóstek, jesienią wszedł na wyższy poziom rozgrywkowy bez najmniejszych kompleksów. Ekipa rodem z Ukrainy już na inaugurację wygrała bardzo ważne starcie z KP Kozią (8:6), które w ogólnym rozrachunku dało jej upragnione medale. Co więcej, tydzień później ograli wicemistrza – UKS Południe Czosnów (5:2)! W trzeciej serii gier zbyt mocny okazał się co prawda FC Anh Em 37 (2:5), ale Ukraińcy bardzo szybko powrócili na właściwe tory, odprawiając z kwitkiem Kidnybały FC (11:1) oraz Dream Team Warsaw (6:1). W kolejnych tygodniach UA Team zanotował jednak wyraźny spadek formy – porażka z Legionem (3:4), wygrana walkowerem z W1nnersami i przegrana z Powiewem Czarnobyla (2:3) sprawiły, że przed ostatnią serią gier wszystko było jeszcze możliwe. Maksym Mamiienko i jego koledzy swoje zadanie wykonali perfekcyjnie, pokonując 5:0 Szczęki Szczęśliwice. Mecz pomiędzy UKS-em Południe Czosnów a KP Kozią ułożył się natomiast tak, że finalnie to UA Team mógł cieszyć się z miejsca na najniższym stopniu podium. Czy jest to dla nich dobry wynik? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Z jednej strony „pudło” – szczególnie będąc beniaminkiem – należy docenić, z drugiej natomiast wyniki osiągane przeciwko Koziej czy UKS-owi Południe pokazują, że był potencjał na coś więcej. Niemniej, za nimi bardzo dobry sezon, a poza sukcesem drużynowym otrzymali także wyróżnienia indywidualne – Denys Hudymiak otrzymał statuetkę dla Bramkarza, a Andrii Bliashuk dla Obrońcy Sezonu. Jest to naturalnie pokłosie znakomitej gry defensywy UA Teamu, która dopuściła do straty jedynie 22 bramek.

Na czwartej pozycji jesienne zmagania zakończyła KP Kozia. Zespół w białych trykotach nie miał jednak łatwej inauguracji, już w dwóch pierwszych kolejkach mierzył się z późniejszymi medalistami. Oba te spotkania zakończył zresztą z zerowym dorobkiem, ulegając 6:8 UA Teamowi i 2:11 FC Anh Em 37. Później było już zdecydowanie lepiej, o czym świadczą cztery kolejne zwycięstwa – 6:2 nad Kindybałami FC, 9:4 nad Dream Teamem Warsaw, 6:4 nad Legionem i 5:4 nad W1nnersami. Potem przyszła co prawda wpadka przeciwko Powiewowi Czarnobyla (2:4), ale wysoka wygrana nad Szczękami Szczęśliwice (8:2) sprawiła, że na kolejkę przed zakończeniem zmagań Kozia wciąż była w grze o medale. W bezpośrednim starciu o podium – przeciwko UKS-owi Południe Czosnów – niemal od początku znajdowali się o krok przed rywalem i wydawało się, że ostatecznie będzie to historia z happy-endem. Dwie bramki stracone w końcówce rozwiały niestety te marzenia i ostatecznie gracze KP Koziej musieli obejść się smakiem, kończąc rywalizację bez medali. Nie zmienia to natomiast faktu, że w zakończonej niedawno kampanii pokazali się z naprawdę dobrej strony i pokazując, że drzemie w nich ogromny potencjał. Znakomitą robotę wykonywali zwłaszcza bracia Stępniewscy Piotr z 21 golami na koncie zdobył tytuł Króla Strzelców, Paweł z kolei zanotował 10 decydujących podań, co pozwoliło mu zwyciężyć w klasyfikacji Najlepszych Asystentów. Choć to na nich w dużej mierze opierała się gra ofensywna zespołu, warto docenić także pozostałych zawodników, Kozia może bowiem pochwalić się drugim najlepszym atakiem całej ligi.

Pierwszą połowę tabeli zamyka Legion i bez wątpienia jest to spore rozczarowanie. Zespół dowodzony przez Michała Buczaka i Wojtka Starożyka dysponuje bowiem bardzo ciekawą kadrą i wydawało nam się, że będzie to główny kandydat do zdobycia mistrzowskiego tytułu. Tymczasem notoryczne problemy ze skompletowaniem galowego zestawienia sprawiły, że gracze z „eLką” na piersi pogubili wiele niespodziewanych punktów. Już na inaugurację musieli oni uznać wyższość UKS-u Południe Czosnów (3:6), a w dalszej fazie sezonu przegrywali jeszcze ze Szczękami Szczęśliwice (2:3) i KP Kozią (4:6). Nie mamy wątpliwości, że gdyby przystąpili do tych meczów w najmocniejszym składzie, mogły one potoczyć się zupełnie inaczej. Miarą ich potencjału niech będzie fakt, że jako jedyni – w siódmej kolejce, po remisie 7:7 – byli w stanie odebrać punkty złotym medalistom z FC Anh Em 37. Zdecydowanie najważniejszym zadaniem dla kapitanów Legionu na najbliższe rozgrywki będzie zatem ustabilizowanie zestawienia osobowego. Dość powiedzieć, że w trakcie rundy jesiennej tylko jeden zawodnik – nie licząc golkipera Arkadiusza Siwińskiego – wystąpił przynajmniej w siedmiu meczach. Był to jeden z kapitanów – Michał Buczak. W dowodzonej przez niego drużynie można natomiast wyróżnić Pawła Grzelę czy Bartka Adamiaka, którzy pomimo rozegrania zaledwie 5 spotkań i tak wykręcili bardzo przyzwoite statystyki indywidualne.

Szósta pozycja przypadła w udziale Powiewowi Czarnobyla, który wynik ten w całości zawdzięcza bardzo solidnej drugiej części rozgrywek. Początek sezonu był bowiem w wykonaniu tej ekipy niezwykle rozczarowujący – remis na inaugurację z Kindybałami FC (3:3), a następnie cztery kolejne porażki. Wówczas mogło się wydawać, że „Radioaktywni” stali się głównym kandydatem do spadku z ligi, ale w kolejnych tygodniach objawiła nam się zupełnie inna drużyna – walcząca o każdy centymetr boiska, skoncentrowana i zabójczo skuteczna. W parze za tym poszły natomiast wyniki – PW ograli najpierw Szczęki Szczęśliwice (6:3), a następnie rozprawili się z KP Kozią (4:2) oraz UA Teamem (3:2), potwierdzając, że mają naprawdę duże możliwości. Nie podobał nam się ostatni akord sezonu w ich wykonaniu – mając już zapewnione utrzymanie, oddali walkowera w starciu przeciwko FC Anh Em 37. Nie zmienia to natomiast faktu, że wygrane nad drużynami walczącymi do końca o podium pokazały, że i oni z powodzeniem mogą bić się o czołowe lokaty. Jesienne rozgrywki musieli jeszcze spisać na straty, ale kto wie – być może zimą pokuszą się o ugranie medali? Mając w składzie wszędobylskiego i kreatywnego Tomasza Mikołajczyka czy znakomitego egzekutora, jakim bez wątpienia jest Damian Falęta, wydaje się to jak najbardziej możliwe.

Siódme miejsce zajęły Kindybały FC, które zachowanie ligowego bytu przypieczętowały jednak dopiero w ostatnim spotkaniu. Wcześniej gracze w bordowych trykotach punktowali bowiem bardzo słabo. Rozgrywki rozpoczęli co prawda od remisów z Powiewem Czarnobyla (3:3) i Szczękami Szczęśliwice (4:4), ale potem ponieśli cztery kolejne porażki. Większość bardzo dotkliwych, jak 1:1 z UA Teamem, 0:7 z FC Anh Em 37 i 1:8 z UKS-em Południe Czosnów. „Przełamanie” przyszło w siódmej serii gier, choć trudno jednoznacznie określić w ten sposób mecz wygrany walkowerem – DTW nie zebrał bowiem składu. Porażka w ósmej serii gier z Legionem (3:5) sprawiła, że Kindybały znalazły się „nad przepaścią” i – aby utrzymać się w lidze – nie mogły pozwolić sobie na porażkę z W1nnersami. Cel udało się osiągnąć dzięki zwycięstwu 6:2, a duży wpływ na to miał z pewnością powrót do gry Jeremiasza Morawieckiego, który swój występ okrasił golem i dwoma asystami. „Bordowi” kończą zatem rozgrywki na bezpiecznej pozycji, choć ze swojej postawy zdecydowanie nie mogą być zadowoleni. Zaledwie jeden mecz wygrany na murawie sprawia, że – patrząc na ich potencjał – także my musimy rozpatrywać ich postawę w kategoriach zawodu. Wydaje się, że wpływ na ich słabsze wyniki mogły mieć nieobecności liderów – wspomnianego Morawieckiego, Konrada Wejmana czy Jana Bielawskiego. Jeśli w kolejnym sezonie gracze ci będą częściej pokazywać się przy Obrońców Tobruku, Kindybały powinni piąć się w górę!

Przed spadkiem ostatecznie uratowały się również Szczęki Szczęśliwice, choć po niezłym początku wydawało nam się, że może być to ekipa, która włączy się nawet do walki o medale. Zawodnicy w czerwonych koszulkach co prawda ulegli w pierwszej kolejce FC Anh Em 37 (3:6), ale w kolejnych trzech starciach uzbierali aż 7 punktów – remisując z Kindybałami FC (4:4) oraz pokonując Dream Team Warsaw (5:4) i Legion (3:2). Jak się potem okazało, triumf nad zespołem z „eLką” na piersi był ich ostatnią zdobyczą w sezonie jesiennym. Szczęki przegrały pięć kolejnych spotkań, sukcesywnie osiadając w ligowej tabeli i psując niestety dobre wrażenie z pierwszej części rozgrywek. Ostatecznie 7 „oczek” dało im ósmą pozycję i zachowanie ligowego bytu, ale w przyszłości będziemy oczekiwać od nich zdecydowanie więcej. Tym bardziej, że predyspozycje ku temu z pewnością mają. Tacy zawodnicy jak Barnaba Rud-Chlipalski czy Mikołaj Ostoja-Ciemny udowodnili bowiem w przeszłości, że w piłkę grać potrafią, a i reszta drużyny nie jest w ciemię bita. Celem na kolejne rozgrywki będzie na pewno poprawienie frekwencji – jesienią żaden z zawodników nie zanotował więcej niż 7 meczów.

Bez żadnych wątpliwości – największym rozczarowaniem jesiennej kampanii w 3. Lidze Szóstek była postawa Dream Teamu Warsaw. Na papierze ekipa Maćka Szpakowskiego powinna bić się o medale, tymczasem rzeczywistość okazała się brutalna – dwa zwycięstwa na początku rozgrywek (14:5 z W1nnersami i 4:2 z Powiewem Czarnobyla), a następnie siedem kolejnych porażek. Co w tym wszystkim najgorsze, ostatnie trzy spotkania gracze DTW oddali bez gry. Rozumiemy różnego rodzaju problemy kadrowe, ale mimo wszystko drużynie o takiej renomie  i rywalizującej na takim poziomie zwyczajnie nie przystoi tydzień w tydzień „obrywać” w ten sposób. Wpływ na tak duże problemy ze składem miał zapewne fakt, że „Szpaku” i jego koledzy jednocześnie walczyli o medale na Siódemkach, ale nie jest to żadne wytłumaczenie. Kapitan ma teraz czas na przemyślenie całej sytuacji, poczynienie odpowiednich ruchów kadrowych i powrót do wysokiej formy. Jesteśmy pewni, że stać ich na to!

Na ostatnim miejscu sezon zakończyli W1nnersi, którzy – podobnie jak DTW – mieli jesienią ogromne kłopoty ze skompletowaniem składu. Skutek? Także aż trzy mecze poddane walkowerem. Jeśli już jednak W1 pojawiali się na murawie, wcale nie wyglądało to źle. Oprócz bolesnej porażki w pierwszej kolejce (5:14 z Dream Team Warsaw), pozostałe mecze z ich udziałem były na ogół wyrównane. Zwyciężyć udało im się dwukrotnie – w czwartej serii gier z Powiewem Czarnobyla (6:4) i tydzień później ze Szczękami Szczęśliwice (6:2). Oprócz tego ponieśli jednak trzy porażki, które w praktyce pogrzebały ich szanse na zachowanie ligowego bytu. Jeśli w najbliższej przyszłości będą w stanie stawiać się na meczach w optymalnym zestawieniu, powinni szybko wrócić na trzeci poziom rozgrywkowy. Za komentarz odnośnie jesiennych rozgrywek wystarczy chyba to, iż jedynie bramkarz Jarosław Kotlarek (6 meczów) oraz Jarosław Wnuk (5 meczów) wystąpili przynajmniej w połowie spotkań. Pobudka, Panowie, bo potencjał macie spory!

NAGRODY INDYWIDUALNE

Król Strzelców: PIOTR STĘPNIEWSKI

Król Asyst: PAWEŁSTĘPNIEWSKI

Najlepszy Obrońca: ANDRII BLIASHUK

Bramkarz:DENYS HUDYMIAK

MVP: MARIO TRAN

 

Drużyna Sezonu:

PODSUMOWANIE_SEZONU_3_LIGA.png

 

 

Sponsorzy