Podsumowanie sezonu 4. ligi szóstek!

Sezon Wiosna 2023 Ligi Bemowskiej jeszcze przez długi czas będzie kojarzył nam się z emocjami do samego końca, a wyjątkiem nie jest w tym przypadku 4. Liga Szóstek. Stawka była tam bardzo wyrównana, a najlepszym potwierdzeniem tych słów jest fakt, że przed ostatnią kolejką aż trzy drużyny miały szansę na końcowy triumf. Ostatecznie tytuł mistrzowski trafił do W1nnersów, którzy dzięki wygranej w ostatnim, decydującym meczu strącili z najwyższego stopnia podium Galicię. Ekipa rodem z Ukrainy musiała zadowolić się drugą lokatą, trzecia przypadła z kolei Moonfoxowi. Trzeba jednak podkreślić, że rywalizacja była bardzo wyrównana, a straty punktów przez faworytów zdarzały się w minionych kilku miesiącach nad wyraz często. Zapraszamy na krótkie podsumowanie tego, co wiosną 2023 roku wydarzyło się na czwartym poziomie rozgrywkowym naszej Ligi Szóstek.

 

Jak już wspomnieliśmy powyżej, tytuł mistrzowski ostatecznie przypadł w udziale ekipie W1nners. Zespół ten od samego początku prezentował się bardzo dobrze, notując komplet zwycięstw w czterech pierwszych meczach. Co więcej, były to zwycięstwa pewne i niepodlegające dyskusji. Potem ekipę w białych koszulkach dopadła jednak zadyszka, czego efektem były dwie kolejne porażki, które – tak się wówczas wydawało – mogły przekreślić ich marzenia o złotych medalach. W1 wzięli się jednak w garść, wygrywając dwa kolejne spotkania, a „na deser” pokonując Galicię w bezpośrednim pojedynku o mistrzostwo. Mecz ten zresztą był pełen dramaturgii, a sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Jeszcze na kilka minut przed końcem to rywal znajdował się na prowadzeniu, wówczas Maciej Jurczak i jego koledzy przypuścili decydujące natarcie, które okazało się skuteczne. W1nnersi zwyciężyli 6:4, a niedługo potem mogli cieszyć się z wygrania ligi. Choć ich niewątpliwą siłą był w minionych rozgrywkach bardzo wyrównany skład, nie sposób nie wspomnieć o indywidualnościach. Znakomitą robotę „w tyłach” robił bowiem Maciej Jurczak, który jednogłośnie został przez nas wybrany Obrońcą Sezonu. Oprócz niego bardzo dobry sezon mają za sobą również Tomasz Nowakowski czy Sylwester Osiński, którzy w trudnych momentach potrafili wziąć sprawy w swoje… nogi. Brawa należą się jednak całej ekipie, która wykonała naprawdę fantastyczną pracę. Gratulujemy!!!

Srebrne medale założyli na szyję zawodnicy wspomnianej Galicii, którzy – o czym pisaliśmy już wcześniej – tytuł mistrzowski przegrali w bezpośredniej batalii z W1. Patrząc jednak szerzej, niewykluczone, że zespół ten pogrzebał swoje szanse… na inaugurację. Właśnie wtedy zawodnicy z Ukrainy przegrali bowiem 4:5 z KK Watahą Warszawa, a strata punktów w tym starciu okazała się brzemienna w skutkach. Co by jednak nie mówić, Galicia w kolejnych tygodniach prezentowała się znakomicie, wygrywając aż 6 z 7 spotkań i do końca licząc się w walce o końcowy triumf. W pojedynku z W1nnersami zabrakło chyba nieco koncentracji – po golu na 4:3 najwyraźniej wkradło się lekkie rozprężenie, co rywal skrzętnie wykorzystał, szybko odrabiając straty z nawiązką. Nie ma jednak wątpliwości, że za graczami w niebiesko-żółtych trykotach bardzo udany sezon. Mamy tu na myśli zwłaszcza Zakhariiego Mora, który z bilansem 19 goli, 10 asyst i 5 nagród MVP meczu bezapelacyjnie zasłużył na tytuł Zawodnika Sezonu. Swoją klasę tydzień w tydzień udowadniał także Oleksandr Hazhymon, do którego powędrowała nagroda dla Najlepszego Bramkarza. Galicia to natomiast zdecydowanie więcej niż tych dwóch zawodników, o czym świadczą statystyki indywidualne m.in. Anatoliia Zvariiuka czy Vasyla Kurtyniaka. Choć zespół ten z pewnością odczuwa pewien niedosyt, jesteśmy pewni, że zaistniała sytuacja wpłynie na nich mobilizująco, czego efektem będzie jeszcze lepsza postawa w kolejnych rozgrywkach.

Na najniższym stopniu podium zakotwiczył Moonfox, któremu do ugrania czegoś więcej zabrakło lepszej postawy w starciach z drużynami, które rozgrywki zakończyły nad nimi. Zarówno w meczu z Galicią (3:6), jak i W1nners (2:5) ekipa w czerwono-czarnych trykotach była zauważalnie słabsza od rywali, a końcowe rezultaty doskonale to potwierdzają. Do tego Moonfox zaliczył też dość nieoczekiwaną wpadkę z FC United (1:3), która chyba ostatecznie pozbawiła ich nadziei na tytuł. W ostatniej, podwójnej serii gier Bartek Borys i jego koledzy ugrali jednak komplet punktów, co w połączeniu z korzystnymi rozstrzygnięciami na innych boiskach dało im brązowe medale. Czy jest to dobry rezultat? Naszym zdaniem – jak najbardziej! Ekipa ta przez większą część sezonu prezentowała się bowiem bardzo dobrze, choć trzeba jej oddać, że często była do bólu pragmatyczna, minimalnie wygrywając większość meczów. W ogólnym rozrachunku znaczenie ma jednak tylko to, że udało im się zdobyć 18 pkt, co wystarczyło do zajęcia trzeciej lokaty. Indywidualnie na pewno zaimponował Łukasz Rysz, który zdobył ponad połowę bramek dla swojego zespołu, co przełożyło się na tytuł Króla Strzelców. Musimy jednak nadmienić, że ten snajper wyborowy miał najczęściej wsparcie w postaci wspomnianego Borysa czy Dzmitryego Sayastsiana.

Zrzut_ekranu_2023-06-28_161120.jpg

Tuż poza podium rozgrywki zakończyli Chłopaki z Baraków, którzy – nie mamy co do tego żadnych wątpliwości – zbyt późno obudzili się z zimowego snu. Przed rozpoczęciem rozgrywek typowaliśmy ten zespół jako jednego z głównych kandydatów do gry o podium, tymczasem po trzech seriach gier na ich koncie wciąż widniał okrągły, zerowy dorobek. Potem było już jednak zdecydowanie lepiej, aż 5 wygranych w kolejnych 6 spotkaniach i 16 zdobytych punktów sprawiło, że finalnie ekipa ta zakończyła zmagania na czwartej lokacie. Nie zmienia to jednak faktu, że gracze w czarnych trykotach mogą pluć sobie w brodę. O ile bowiem straty punktów z czołówką były niejako wkalkulowane, o tyle porażka już w pierwszej kolejce z Semper Victorią (4:5) sprawiła, że medale przeszły im koło nosa. Nie ma jednak tego złego – jesteśmy przekonani, że w kolejnych rozgrywkach Chłopaki z Baraków nie popełnią już tego błędu i tym razem wejdą w ligę „z buta”. Jest to dość prawdopodobne, szczególnie biorąc pod uwagę morderczą dyspozycję, którą prezentował w ostatnim czasie Kacper Duczyński. Snajper ChZB w minionych rozgrywkach zapisał na swoim koncie aż 23 gole i do końca bił się o koronę króla strzelców. Jeśli uda mu się utrzymać znakomitą formę, powinno przełożyć się to na miejsce wyższe niż czwarte.

Pierwszą piątkę zamykają debiutanci z Czumy. Choć ekipa ta weszła do Ligi Bemowskiej „z przytupem” – w pierwszej kolejce ograli 19:1 Ikeros Kielianos FC – potem było już nieco gorzej. Zawodnicy w białych trykotach ogrywali (najczęściej w miarę pewnie) niżej notowane ekipy, w starciach z czołówką nie mieli jednak zbyt wiele do powiedzenia. Efektem tego komplet porażek w pojedynkach z W1nnersami (1:6), Chłopakami z Baraków (2:4), Galicią (5:8) oraz Moonfoxem (3:5). Nie mamy jednak większych wątpliwości, że w tej drużynie drzemie spory potencjał, a już teraz możemy śmiało napisać, że stanowili w Lidze Bemowskiej swoisty „powiew świeżości”. Na wiosnę 2023 roku nie przełożyło się to jeszcze na wymierne sukcesy, ale kto wie – być może już niedługo będą mogli zawiesić na swoich szyjach medale. Brak podium nie oznacza jednak braku wyróżnień. Znakomity sezon rozegrał bowiem Piotr Koźniewski, który z dorobkiem 13 ostatnich podań został Królem Asyst! Oprócz niego bardzo pozytywne wrażenie wywarli na nas tacy gracze jak Dany Hannoush, Paweł Kucharski czy Cezary Węgrzyński.

Dopiero na szóstej lokacie rozgrywki zakończyła KK Wataha Warszawa i niewątpliwie jest to duże rozczarowanie. Szczególnie, że zawodnicy w czerwonych koszulkach przed ostatnią serią gier mieli jeszcze nadzieję na mistrzowski tytuł! Wszystko szło po ich myśli – wygrana W1nnersów z Galicią oznaczała bowiem, że Wataha ma wszystko w swoich nogach, komplet punktów w dwóch ostatnich meczach zapewniłby im złoto. Zespół ewidentnie nie uniósł jednak presji, najpierw wyraźnie przegrywając z Chłopakami z Baraków (4:8), a następnie ulegając Czumy (5:7). Takie wyniki oznaczały, że srebrni medaliści 9. Ligi Szóstek Zima 2023 sezon wiosenny zakończą z dorobkiem 15 punktów, w drugiej połowie tabeli. Choć – jak już wspomnieliśmy – z pewnością jest to dla nich rozczarowanie, fatalny ostatni weekend nie może zamazać naprawdę dobrej postawy w trakcie całych rozgrywek. Dość powiedzieć, że Wataha była w stanie pokonać zarówno Galicię (5:4), jak i W1 (3:1), a więc dwie czołowe ekipy tej ligi. Jeśli wyciągną z tego niepowodzenia odpowiednie wnioski, a Dominik Suracki i Taras Zozulyn wciąż będą lubować się w tak częstym trafianiu do siatki rywali, w następnych rozgrywkach „pudło” nie powinno już przejść im koło nosa.

Siódma lokata przypadła w udziale Semper Victorii i trudno oprzeć się wrażeniu, że jej zawodnicy także mogą czuć spory niedosyt. Drużyna ta po sześciu spotkaniach miała w dorobku 12 pkt, a w perspektywie nieco łatwiejszy – w porównaniu z innymi ekipami z czołówki – terminarz. Pech chciał jednak, że w decydującym momencie rozgrywek „Pomarańczowych” dopadła poważna zadyszka. Efekt? Porażki z Czumy (5:6), KK Watahą Warszawa (2:3) oraz remis z FC United (2:2). Ostatecznie ekipa ta musiała zatem obejść się smakiem, choć jej potencjał zauważalny jest gołym okiem. Czy w kolejnych rozgrywkach uda im się osiągnąć spodziewany progres? Mocno na to liczymy! Nie możemy w tym miejscu nie wspomnieć także o indywidualnościach – Krzysztof Henrych, Sebastian Kamoda oraz Mateusz Jończyk sprawiali bowiem, że na mecze SV patrzyło się najczęściej ze sporą przyjemnością.

Ósmym miejscem musieli zadowolić się gracze FC United, którzy po inauguracyjnym laniu, które sprawili Ikeros Kielianos FC (12:4), potem mocno spuścili z tonu. Efektem tego były cztery kolejne porażki, w zdecydowanej większości poniesione w bezdyskusyjny sposób. Potem ta doświadczona ekipa podniosła się jednak z kolan, wygrywając dwa spotkania przeciwko wyżej notowanym rywalom. Najpierw rozgromili KK Watahę Warszawa (10:2), a następnie po wyrównanym meczu okazali się lepsi od Moonofxa (3:1). Choć wyniki te dawały nadzieję na zakończenie sezonu nawet w górnej połowie tabeli, rzeczywistość okazała się zgoła inna. Pomimo wyrównanej batalii „Zjednoczeni” ulegli 4:6 Galicii, a na zakończenie sezonu podzielili się punktami z Semper Victorią (2:2). Finalnie w swoim premierowym sezonie na boiskach przy Obrońców Tobruku (zimą zespół ten występował w Lidze Halowej) ugrali więc 10 punktów, co wystarczyło do utrzymania. Nie będziemy jednak ukrywać, że po swoistej taryfie ulgowej, w kolejnych rozgrywkach będziemy oczekiwać od nich więcej. Szczególnie, że mają w swoich szeregach kilka indywidualności m.in. Yevhena Asinova czy Tarasa Hawryluka.

Przedostanie miejsce w stawce zajęły Bizony FC, które z całą pewnością nie będą mogły zaliczyć minionego sezonu do udanych. Gracze w czarnych trykotach odnieśli jedynie dwa zwycięstwa, ponosząc przy tym aż siedem porażek. Co więcej, kilka z nich było – delikatnie to ujmując – bezdyskusyjnych. Wspomnimy w tym miejscu choćby przegrane potyczki z W1nnersami (2:6), Moonfox (5:11) czy blamaż w starciu z Galicią (0:10). Plusy? Zdecydowanie postawa Jakuba Godlewskiego, który pomimo rozczarowujących wyników był prawdziwym motorem napędowym ofensywnych poczynań swojej drużyny. Dość powiedzieć, że zawodnik ten zakończył rozgrywki z bilansem 15 bramek i 9 asyst, mając wymierny udział przy ponad 70 procentach goli strzelonych przez Bizony. Jeśli w kolejnych rozgrywkach koledzy będą w stanie dobić poziomem do Kuby, ich wyniki z pewnością będą zdecydowanie lepsze. Bo że potencjał na coś więcej jest – nie mamy najmniejszych wątpliwości.

Sezon z zerowym dorobkiem punktowym i na ostatniej lokacie w tabeli 4. Ligi Szóstek kończą natomiast inni debiutanci ­– Ikeros Kielianos FC. Trzeba przyznać, że wejście na boiska przy Obrońców Tobruku było dla tej drużyny niezwykle trudne. Dwa pierwsze spotkania w ich wykonaniu to dwie sromotne porażki – 1:19 z Czumy oraz 4:12 z FC United. Potem było co prawda zdecydowanie lepiej – większość meczów IK FC przegrywali bowiem nieznacznie – ale w żaden sposób nie przełożyło się to na jakąkolwiek zdobycz punktową. Gracze w czarnych strojach przegrali wszystkie dziewięć spotkań, z hukiem spadając z ligi. Niewątpliwie była to dla nich cenna lekcja, z której – mamy nadzieję – wyciągną odpowiednie wnioski, dzięki czemu już niebawem zobaczymy ich w zdecydowanie lepszym wydaniu. Kluczem do tego może być zatrzymanie w swoich szeregach Michała Adacha, który – podobnie jak Godlewski w barwach Bizonów – niemal w pojedynkę odpowiadał za poczynania ofensywne swojej ekipy. Jeśli w przyszłości koledzy z drużyny będą stanowić dla niego większe wsparcie, może z tego wyjść coś naprawdę interesującego.

 

Wiosna2023_druzynasezonu_szostki4.png

 

 

Sponsorzy