Podsumowanie sezonu Jesień 2020: 2. Liga Siódemek

Czas na drugi szczebel ligi siódemek. Tutaj kapitalny powrót po sezonie przerwy zaliczył FC Warsaw United, który jakby nie było drugi raz z rzędu zdobył złoty medal drugiej ligi. Ostatecznie na drugim miejscu z awansem do elity finiszował FC Casuals, a przypomnijmy, że był to ich debiutancki sezon. Podium zamknęli Defenders, który byli bliscy powrotu do pierwszej ligi. Warto nadmienić, że także na tym szczeblu obejrzeliśmy niesamowitą walkę na samym finiszu rozgrywek, gdzie jeszcze przed ostatnią serią o kolejności miejsc 2-4 decydowała mała tabela, w której prowadzili finiszujący ostatecznie na czwartym miejscu Los Lamusos. Zapraszamy na podsumowanie sezonu jesiennego Drugiej Ligi Siódemek.

 

Rozpoczynamy od mistrzów, FC Warsaw United. Przypomnijmy, że ekipa Patryka Kozickiego przed rokiem dokonała dokładnie takiej samej rzeczy, ale wiosnę sobie odpuściła i postanowiła jeszcze raz, jesienią wywalczyć awans na boisku. Trzeba powiedzieć, że zrobiła to niemal koncertowo. Niemal, bo na dziewięć meczów sześć wygrała i trzy zremisowała, pozostając notabene jedyną niepokonaną drużyną drugiej ligi. Podzieliła się zaś punktami z bezpośrednimi rywalami w walce o medale. Gracze w białych trykotach zdecydowanie weszli w ligę, wygrywając trzy pierwsze mecze i od drugiej kolejki obejmując prowadzenie w lidze. Jak się okazało w drodze po złoto nie przeszkodził im remis z późniejszym srebrnym medalistom, który nie zachwiał ich pozycji. Mało tego FCWU szybko wrócili na zwycięskie tory, śrubując sobie przewagę nad oponentami. W siódmej serii znów podwinęła im się noga, ale przewaga była na tyle solidna, że rywale doszli na dwa punkty, doprowadzając do emocji w końcówce kampanii. Tydzień potem przyklepali majstra nie wychodząc nawet na murawę, ale tym razem pomogli im rywale, którzy potracili punkty. Na koniec sezonu pewni już złotych medali zremisowali swój trzeci mecz, dzieląc się punktami z Defenders, co dało tym drugi medal. FC Warsaw United to przede wszystkim zgrany kolektyw, w którym jak na drugoligowe realia ciężko było znaleźć słaby punkt. Najszczelniejsza defensywa i drugi atak ligi. W tej pierwszej formacji warto zwrócić uwagę na duet Jakub Filutowski – Tomasz Chlebowski, w tej drugiej zaś robotę robiła dwójka Olaf Jasiński, Tomasz Lipiński. Szczególnie ten drugi zagrał naprawdę solidny sezon. Dziewięć goli, cztery asysty i trzy tytuły gracza meczu wystarczyły by zostać najlepszym zawodnikiem Drugiej Ligi Siódemek.

Srebrne medale wywalczył rewelacyjny debiutant w Lidze Bemowskiej, FC Casuals. Jak sama nazwa zespołu wskazuje Panowie są tutaj dorywczo, gdyż na co dzień specjalizują się w innej dyscyplinie sportu, w pływaniu. Oczywiście nie wszyscy, bo wsparli ich dobrze nam znani gracze, jak choćby Maciej Baranowski z Koziej, czy Krystian Nowakowski z FC Ochoty. To właśnie ten drugi okazał się prawdziwym liderem drużyny, a owa mieszanka dała bardzo dobry efekt. „Błękitni” rozpoczęli sezon od rozgromienia brązowych medalistów z wiosny, ale bardzo szybko na ich głowy wylał się zimny prysznic w postaci aż dwóch porażek, co poskutkowało regresem z pozycji lidera na szóste miejsce. To właśnie z tej pozycji FCC rozpoczęli marsz ku pierwszej lidze. Zaczęli od remisu, ale potem wygrali pięć meczów rzędu, w tym te w samej końcówce sezonu. Warto przypomnieć, że przed ostatnią kolejką ekipa Karola Barusińskiego wraz z Defenders i Los Lamusos tworzyli małą tabelę, w której późniejszy wicemistrz był na końcu, a dokładnie podium atakował z czwartej pozycji. Na ich szczęście rywale pogubili punkty, a gracze w błękitnych trykotach pewnie zwyciężyli, przypieczętowując srebrne krążki i awans do pierwszej ligi. Do tego historycznego wyczynu poprowadził ich wspomniany Nowakowski, który zakończył sezon jako najlepszy asystent rozgrywek. Dobrą kampanię rozegrali także: wspomniany Barusiński, a także duet Przemek Kostrzycki – Łukasz Pruszyński, który w decydującej fazie sezonu okazał się wielkim wsparciem.

Podium zamknęli Defenders, czyli spadkowicz z pierwszej ligi. Konrad Dobrowolski i spółka bardzo dobrze rozpoczęli jesienne rozgrywki. Wygrali pierwsze trzy mecze i dopiero w czwartej serii zgubili punkty. Szli z liderem łeb w łeb, jednak oponent wrócił na zwycięskie tory, natomiast „Obrońcy” przegrali dwa kolejne mecze i spadli tuż za podium. Na ich szczęście rywale także gubili punkty, a więc wciąż utrzymywali bezpieczny dystans do podium. Gracze w czerwonych trykotach pokazali jednak charakter. Wygrali dwa kolejne mecze z bardzo doświadczonymi rywalami a do ostatniej serii przystępowali z trzeciego miejsca, które jakby nie było utrzymali. Jak się okazało już przed swoim meczem byli pewni medalu, ale nawet zwycięstwo w ostatnim starciu nie dawało im srebra. Zremisowali na pożegnanie z jesienią ze świeżo upieczonym mistrzem, co wobec zwycięstwa FCC dało im medale koloru brązowego. Gracze w czerwonych trykotach co sezon pokazują co znaczy siła całego zespołu, ale za statystyki wciąż odpowiadają ci sami gracze: Illia Dehoda, Jarek Jachna, Wojtek Woźniak czy Mateusz Gajda, ale w tej edycji eksplodował talent Justyna Króla, który swoją postawą w defensywie zapracował na miano najlepszego obrońcy drugiej ligi.

Tuż za strefą medalową, na najbardziej niewdzięcznym dla sportowca miejscu finiszowali Los Lamusos. Beniaminek, mistrz trzeciej ligi z wiosny okazał się obok wicemistrza obecnej edycji rewelacją jesieni i tak naprawdę gdyby nie słabsze końcówka sezonu, to właśnie ich oglądalibyśmy wiosną w pierwszej lidze. Brak zimnej krwi, brak doświadczenia ? To raczej nie to, bo ekipa Roberta Różyckiego to jedna z najbardziej doświadczonych ekip w Lidze Bemowskiej, która zasmakowała murawy z niejednej ligi szóstek. To chyba była zwykła zadyszka, która jednak przyszła w najmniej dogodnym momencie. LL wprawdzie zaczęli sezon od porażki z późniejszym wicemistrzem, ale potem wygrali cztery kolejne mecze. Od czwartej kolejki wskoczyli na podium, a od kolejnej okupowali pozycje wicelidera, którą utrzymali do ostatniej serii meczów. Niestety przyszły czarne dni. Najpierw remis z brązowymi medalistami z wiosny i to bezbramkowy. To sprawiło, że „Niebiescy” stracili dwa punkty przewagi, ale nadal byli na drugim miejscu, liderując we wspomnianej małej tabeli. W ostatniej serii nie powstrzymali rozpędzonego, przyszłego króla strzelców drugiej ligi i wobec postawy rywali zakończyli batalię na czwartym miejscu. Wyróżnić, na pewno obok kapitana zespołu, Roberta Różyckiego, który nie schodzi poniżej pewnego poziomu, należy Piotra Sulerzyckiego, Marcina Brankiewicza czy odpowiedzialnego za destrukcje, Mariusza Kołodziejczyka.

Miejsce piąte przypadło St. Varsovii, która zagrała typowy sezon w kratkę. Po niezłym początku jesieni sądziliśmy, że po wojażach w pierwszej lidze ekipa Michała Witkowskiego znów będzie rozdawać karty na zapleczu, ale problemy kadrowe sprawiły, że było inaczej. Siedem punktów w pierwszych trzech meczach napawały optymizmem, ale potem z sześciu kolejnych meczów Varsovia wygrała tylko dwa, jeden remisując i aż trzy przegrywając. Z taką postawą próżno było szukać szansy na medal. Kto wie co by było gdyby kontuzji nie złapał Karol Mroczkowski, który po trzech pierwszych meczach miał na koncie 14 goli. Potem przyszła absencja, ale na sam koniec kampanii Mroczkowski powrócił, by w ostatniej serii stworzyć kapitalny wyścig po koronę króla strzelców drugiej ligi ze Stasiem Kędzierskim z Wariatów Kuchara. Jak wiemy pojedynek ten zakończył się podziałem tronu. Liczymy, że Varsovia szybko ustabilizuje skład i nawiąże do triumfów do których na tym szczeblu nas przyzwyczaił.

Lokatę niżej finiszował Pohybel, który także miał problemy ze stabilizacją i składu i formy. Zaczęli bardzo słabo, od jednego punktu w trzech meczach. Potem jednak wygrali trzy kolejne starcia i po sześciu kolejkach mieli realne szanse na medal. Przegrali jednak dwa kolejne mecze i definitywnie pożegnali szanse na podium. Nie zawiódł Przemek Girgiel, który najwięcej zapisał się w statystykach, a także Mateusz Bańkowski.

Miejsce numer siedem to jedno z rozczarowań tej edycji. Otóż Agil at Agord jakby nie było to obrońca brązowych krążków z wiosny i jeden z faworytów do medalu. Tak przynajmniej było przed sezonem, który jednak szybko zweryfikował nasze rokowania. Dwie porażki na start kampanii i mimo, że potem przyszły dwa zwycięstwa Agil nie podniósł się. Ekipa Damiana Metryki nie grała źle, ale brakowało jej szczęścia i przede wszystkim ludzi do gry, bo znów przegrała z brakami kadrowymi.

Miejsce ósme zajęli Wariaty Kuchara, czyli kolejne rozczarowanie tego sezonu. Liczyliśmy na walkę o medale tej zasłużonej i bardzo utytułowanej drużyny, ale i tutaj zabrakło stabilizacji kadrowej ale i konsekwencji boiskowej. Po dobrym początku jesieni Wariaty zaczęli przegrywać stykowe mecze, co trwało z małą przerwą na remis, do końca sezonu. Nie zawiódł jedynie Stasiu Kędzierski, który tylko w jednym meczu nie wpisał się na listę strzelców. Uzbierał 19 goli co wraz z Karolem Mroczkowskim dało mu tytuł króla strzelców drugiej ligi.

Pierwszym spadkowiczem z drugiej ligi został debiutant w naszych rozgrywkach, FC Zielony Alkobus, który mimo tylko pięciu zdobytych punktów pokazał się z niezłej strony, psując kilkukrotnie faworyzowanym rywalom sporo krwi. Wyróżnić na pewno należy Karola Nowaka, który z jedenastoma golami na koncie został trzecim strzelcem rozgrywek.

„Czerwoną Latarnią” Drugiej Ligi Siódemek została Bemovia, która po sezonie przygody na tym szczeblu wraca poziom niżej. Piotr Modzelewski i spółka nie poradzili sobie w nowych realiach, ale w naszym odczuciu to kolejne piłkarskie szlify, które w przyszłości dadzą owoce.

00 02

 

Sponsorzy