Od pierwszego gwizdka, widać było, że pierwszy mecz w czwartej kolejce rozgrywają drużyny, mające pojęcie o tym jak kopać piłkę. Szybko bramkę zdobył Drink Team, wymieniając kilka podań w okolicach pola karnego Satelitos i kończąc akcję mocnym strzałem Mariusza Sławczyka. Gol na 2:0 padł równie szybko, w środku pola Piotr Szestakowicz podał do Pawła Wojtczaka, który obrócił się z piłką i strzelił obok, zaspanego jeszcze, obrońcy. Satelitos mozolnie konstruują akcje, ale nie potrafią wejść w pole karne przeciwników, do przerwy najgroźniejsza sytuacja kończy się strzałem w słupek. W Drink Teamie Szestakowicz z Wojtczakiem grają jak z nut, i strzelają kolejne bramki. Dużo w tym winy bałaganu, jaki panował w obronie Satelitos, który doprowadził do tego, że jedna bramka padła po stracie, pod ich własnym polem karnym. Po przerwie Drink Team strzela na 5:0 i wydaje się, że jest już po meczu. Satelitos biorą się  jednak za odrabianie strat. Do roboty wziął się jeden z najlepszych zawodników ligi, lider Satelitos, Sebastian Bulik. Skompletował on, kolejnego już w ligowych spotkaniach, hat - tricka, każdą bramkę zdobywając w ładniejszym stylu niż poprzednią, i zaliczył asystę, przy golu Macieja Kuszyńskiego. Satelitos złapali w końcówce kontakt z Drink Teamem, ale na wyrównanie zabrakło już czasu.