Starcie drugiej kolejki Trzeciej Ligi Szóstek pomiędzy GS Raptusy Ursus i East Crew zapowiadało się na bardzo zacięte i pierwsza połowa pokazała, że była to trafna prognoza. Od początku oba zespoły postawił na twardą walkę i nikt nie odstawiał nogi. Jako pierwsi groźnie zaatakowali nominalni gospodarze, którzy może nieco przypadkowo, ale obili poprzeczkę. Potem jednak coraz konkretniejsi w swoich poczynaniach byli goście i w 12 minucie dopięli swego. Michail Voloversoi przechwycił futbolówkę, zagrał ją do Mariana Melnyka, a ten popędził na bramkę i czubkiem buta skierował piłkę do siatki. W odpowiedzi groźnym strzałem głową popisał się Marek Chechat, ale stojący z konieczności między słupkami Serhii Koziuminskyi wykazał się świetnym refleksem. Mimo kilku okazji wynik 0:1 do przerwy już się nie zmienił. W 25 minucie drużyna w różowych wywalczyła rzut rożny. Wtedy to Ihor Atamas znakomicie zacentrował, a Voloversoi główką podwyższył na 0:2. Po nieco ponad pół godzinie gry wydawało się, że jest po meczu. Bardzo dobrze dysponowany tego dnia Michaił Fedko zagrał długą piłkę do Maksyma Shpytsie, a ten sprytnym uderzeniem głową przelobował golkipera rywali i zrobiło się 0:3. Chwilę później EA obili jeszcze obramowanie, ale rezultat pozostał bez zmian. Chociaż było już późno, Raptusy rzucili się do odrabiania strat i mieli nawet niezłą okazję po błędzie w obronie przeciwników, ale nie wykorzystali jej. Dopiero w 38 minucie udało im się zmniejszyć straty po pewnie wykonanym rzucie karnym przez Tomka Rębiewskiego. Na więcej jednak gospodarzom nie starczyło czasu i finalnie było 1:3. East Crew po porażce z pierwszej serii gier szybko się podnieśli i zasłużenie pokonali GS Raptusy Ursus.