Na otwarcie dziewiątej kolejki drugiego szczebla ligi siódemek przy Obrońców Tobruku 11 Haratacze podejmowali Los Lamusos. Obie ekipy w tej edycji miały bić się o najwyższe cele i szczerze mówiąc w przypadku gości tak było, ale do kontuzji kapitana, Roberta Różyckiego, potem było coraz gorzej. Gospodarze zaś po stracie kontuzjowanych graczy z Ukrainy stracili swoją moc, stając średniakiem drugiej ligi. Spodziewaliśmy się zaciętego widowiska bez forsowania tempa i tak też było. Gracze w niebieskich trykotach grali w swoim stylu, konsekwentnie w każdej formacji, a najbardziej w defensywie. Rywale za nic nie mogli sobie z nią poradzić, ale sami również zagrali dobrze od tyłu. Bynajmniej w pierwszej połowie, w której notabene goli nie obejrzeliśmy. Początek drugiej odsłony nie przyniósł zmian w obrazie gry. Dopiero z biegiem czasu ekipa Patryka Rosłańca rzuciła większe siły, ale odbiło im się to czkawką. LL bowiem w kontrataku czyją się jak ryba w wodzie. Najpierw dwanaście minut przed końcem meczu Kamil Fabiański wykorzystał podanie Kacpra Badurzyńskiego i było 1:0 dla gości. Rywalom zaczęło się jeszcze bardziej śpieszyć i nawet powinni przynajmniej wyrównać, ale dwie minuty przed końcem meczu kropkę nad i postawili goście. Tym razem najlepszy na boisku, Fabiański wystąpił w roli asystenta, a na listę strzelców wpisał się Leszek Urbanik. Ostatecznie po ciekawym widowisku Los Lamusos pokonali Harataczy 2:0.