Pierwsza część widowiska, to zachowawcza gra z poszanowaniem piłki w wykonaniu obu zespołów. W szesnastej minucie po oskrzydlającej akcji Kamila Kuczewskiego i dograniu piłki z narożnika pola karnego do Pawła Pająka mieliśmy 1:0 dla Gladiatorów. Pierwsza połowa była bardzo wyrównana ze wskazaniem na Gladiatorów, którzy wyjątkowo razili nieskutecznością pod bramką FC Warsaw Utd. Więcej emocji przyniosła nam druga połowa. Już dwie minuty po wznowieniu gry i wykonaniu stałego fragmentu z rzutu rożnego przez United, bramkę wyrównującą zdobył Karol Janiec. Gladiatorzy podrażnieni utratą prowadzenia rzucili się do ataku. Pomimo silnego naporu wciąż nie znajdywali recepty na pokonanie Eryka Szymanowskiego, wkładając zbyt wiele siły w oddawane strzały, przez co piłka często lądowała poza obiektem rozgrywanych zawodów. Ponieważ niewykorzystane okazje się mszczą, w trzydziestej dziewiątej minucie mieliśmy akcję United, w której to Karol Janiec odebrał piłkę rywalowi chcącemu nieudolnie rozegrać, dzięki czemu wyszli w sytuacji trzy na jeden i odegrał do Olafa Jasińskiego, po którego strzale mieliśmy nie lada niespodziankę w postaci objęcia prowadzenia przez ,,Warszawskie Diabły”. Z biegiem czasu Gladiatorzy czuli, że tracą szansę na objęcie fotela lidera i niepotrzebnie zaczęli sięgać po nieprzepisowe rozwiązania. W czterdziestej piątej minucie Daniel Kaczyński otrzymał żółtą kartkę za wejście nakładką w nogi rywala, po czym doszło do przepychanki i zarówno zawodnik Warsaw United jak i po raz drugi Kaczyński obejrzeli żółty kartonik arbitra, przez co Gladiatorzy musieli kontynuować grę w osłabieniu. To wydarzenie jeszcze bardziej zagotowało w głowach białych koszulek i w walce o piłkę Kamil Kuczewski będąc naciskanym przez rywala oraz zastawiając piłkę plecami, trzykrotnie uderzył łokciem przeciwnika i sędzia odgwizdał ewidentne przewinienie. Zawodnik Gladiatorów nie wytrzymał ciśnienia i otrzymał czerwoną kartkę za ubliżanie arbitrowi. Kolejną żółtą kartkę w ekipie Gladiatorów na minutę przed zakończeniem spotkania obejrzał Michał Dryński za wślizg i tzw. przysłowiowe sanki, przez co w niesportowej atmosferze sędzia zakończył spotkanie.