W meczu Satelitos z powracającym do Ligii Bemowskiej FinancePro, boisko przypominało raczej masarnię, a nie plac do gry. Zawodnicy obu drużyn do meczu przystąpili tak bardzo zmotywowani, że respekt wobec przeciwników zostawili w szatni razem z szacunkiem. Z minuty na minuty oglądaliśmy coraz poważniejszą rzeźnię. Biegający po boisku ostro się wzajemnie obijali i obrzucali mięsem. W tym klimacie nawet bramki nie przynosiły radości, a stały się elementem upokorzenia przeciwników. Zadziwia to tym bardziej, że zarówno w Satelitosach, jak i FinancePro jest wielu zawodników, którzy gry w piłkę nie uczyli się w tartaku i potrafi pokazać elegancki, bardzo techniczny i widowiskowy futbol. Tymczasem oglądaliśmy knajpiane utarczki i grę w kontakcie przekraczającym sferę intymności. Wysoki remis jest najsprawiedliwszym rezultatem, który oddaje poziom zaciekłości, umiejętności piłkarskich i przeraźliwej ambicji niemal wszystkich, którzy pojawili się na boisku. Trudno wskazać jednoznacznie pozytywnego bohatera tego spotkania, dlatego na specjalne wyróżnienie zasługują ci, którzy emocje zostawili na boisku i po zakończeniu zmagań starali się uspokoić swoich zapalczywych kolegów, zapobiegając wiszącemu w powietrzu mordobiciu.