Rozgrywki szóstek rozpoczęliśmy o godzinie 15.00, a w drugiej lidze zaczęliśmy bardzo interesującym starciem między Bad Boys Zielonki, a FC NaNkacu, a więc można powiedzieć, że odwiecznymi rywalami, bowiem te drużyny mierzyły się ze sobą aż jedenaście razy. Do tej pory nieco lepsi byli podopieczni Dominika Baćko, którzy sześciokrotnie triumfowali i pięć razy schodzili z boiska pokonani. Przechodząc już do samego przebiegu spotkania, piłkarze zdecydowanie nie zawiedli i zgotowali nam prawdziwe widowisko. Z wysokiego C zaczęli goście. Już w drugiej minucie do odbitej od obrońcy piłki w polu karnym dopadł Kuba Małachowski, który skierował ją do pustej bramki. W tym momencie gra nieco nam się uspokoiła i przeniosła raczej do środka. Z czasem, gospodarze nieco częściej dochodzili do głosu i w końcu w 18. minucie wyrównali za sprawą sprytnego strzału Macieja Stanickiego po ziemi z rzutu wolnego. Bramkarz "Kaców" wyciągnął się jak długi, jednak brakło mu zaledwie kilku centymetrów, by to uderzenie zatrzymać. Więcej szczęścia miał golkiper BBZ, który kilkukrotnie przed przerwą ratował swoich kolegów  przed utratą bramki. Pierwsza odsłona skończyła się remisem 1:1, co zapowiadało więcej walki w drugiej. I faktycznie tak było. Już chwilę po wznowieniu gry gospodarze wyszli na prowadzenie, ale nie cieszyli się z niego zbyt długo, bowiem niedługo potem Rafał Szewczyk doprowadził do remisu po strzale z rzutu wolnego w samo okienko. W tym momencie wiatru w żagle nabrał team Pawła Szczepaniaka, który wyprowadził dwa szybkie ciosy. NaNkacu jednak nie zamierzało odpuszczać i wciąż napierali na bramkę rywali, którzy zaczęli w końcu popełniać błędy. Kluczowe były ostatnie minuty, w których goście nie tylko wyrównali, ale również w jednej z ostatnich akcji meczu, wykorzystując gapiostwo przeciwnika, trafili na 4:5. Bohaterem został Dominik Bodych, który dał swojemu zespołowi bardzo ważne w kontekście walki o topowe pozycje trzy punkty.