Mecz o godzinie 10:40 przeniósł nas na boiska drugiel ligi gdzie miało dojść do meczu pomiędzy La Furią, a FC NaNkacu. Pierwszy zespół był niepodważalnym faworytem, albowiem w tej rundzie w drugiej lidze zdobyli jak do tej pory komplet punktów, natomiast rywale niespodziwanie walczą o utrzymanie. Ku zaskoczeniu, początek meczu nie pokazywał nam znacznej przewagi po ani jednej ze stron.  To było niesamowicie wyrównane spotkanie z dużą liczbą okazji dla obu zespołów. Stan ten nie utrzymał się jednak długo, ponieważ klasa La Furii dała o sobie znać i to oni zaczęli strzelanie w tym meczu. Szybkie trzy bramki pozwoliły zespołowi Michała Żuczka zejść ze spokojną zaliczką na przerwę i odpocząć przed bojem w drugiej połowie. Druga połowa zaczęła się od bramki dla popularnych "Kacy", po której tablica wyników wskazywała wynik 1:3. Bramka ta jak za dotknięciem magicznej różdżki dodała skrzydeł zawodnikom NaNkacu, ponieważ niedługo po jej zdobyciu piękną indywidualną akcją popisał się Jakub Małachowski, który mijając niemal wszystkich na boisku, zdołał, będąc faulowanym w polu karnym przeciwnika, wyłożyć piłkę koledze, piękną podcinką nad bramkarzem. Po tym kontaktowym trafieniu, La Furia widząc topniejącą przewagę wzięła się w garść, co przyniosło spodziewane efekty. Zgodnie z oczekiwaniami, zaapliowali rywalom kilka trafień i finalnie, tyleż pewnie, co zasłużenie sięgnęli po kolejne zwycięstwo. Wydaje się, że już tylko cud, mógłby ich zatrzymać i odebrać tytuł mistrza drugiej ligi. NaNkacu z kolei, wciąż dość sensacyjnie pozostaje bez choćby jednego zwycięstwa na koncie.