W meczu doświadczonego i prowadzącego w tabeli Moszna Squadu z tegorocznym debiutantem, Victorią Grochów, nietrudno było pokusić się o wskazanie faworyta. Jednak tegoroczna edycja ligi siódemek pokazała już nie raz, że ten sezon jest wyjątkowo wyrównany i zaskakujący. W tym spotkaniu, od początku do głosu doszła Moszna, która raz po raz atakowała rywali z Grochowa, którzy jednak nie zamierzali poprzestać jedynie na defensywie i groźnie kontratakowali oraz przede wszystkim, bombardowali bramkę Daniela Grynczela strzałami z dystansu. Worek z bramkami rozwiązał się dopiero w 15 minucie za sprawą kapitana Moszny, Michała Burzyńskiego, który pewnie wykorzystał dobre podanie Pawła Maula. Odpowiedź Victorii była jednak natychmiastowa, a jeden z wielu groźnych strzałów zza pola karnego znalazł drogę do siatki MS. Lider tabeli się jednak nie poddał i jeszcze przed przerwą wyszedł na prowadzenie za sprawą aktywnego Bartka Adamiaka. Po zmianie stron, Moszna błyskawicznie wyprowadziła kolejny cios za sprawą popularnego "Bartasa", podwyższając rezultat na 3:1. Chwile później piłkarze beniaminka ponownie skrócili dystans do jednego gola po kolejnej świetnej bombie z dystansu, ale wynik dla MS ustalił w 30 minucie Adrian Brzuchacz, który pewnie wykorzystał ambitną szarżę Mariusza Popka, który wygrał "przebitkę" z bramkarzem rywali. Mimo otwartej i ofensywnej gry obydwu zespołów, więcej goli już w tym spotkaniu nie padło. Ostatecznie zasłużone, choć cięzko wywalczone na murawie, niezwykle cenne trzy "oczka" powędrowały na konto Moszny, która z pierwszego miejsca przystąpi za tydzień do konfrontacji z Chemikiem, której stawką będzie mistrzostwo ligi. Victorię zaś, czeka emocjonujaca walka o utrzymanie na najwyższym szczeblu rozgrywek. |