Naprzeciwko siebie stanęły drużyny z drugiej części tabeli, co może być pewnym rozczarowaniem patrząc na to, jak mocno sezon rozpoczął Zjazd. FC Hermes natomiast dopiero zapoznaje się z naszą ligą, czego skutkiem jest raptem jedno zwycięstwo na ich koncie. W tym spotkaniu spodziewaliśmy się wyrównanej walki ze wskazaniem na gości. Nasze przewidywania się potwierdziły w siódmej minucie, kiedy to Mateusz Pyrka wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Trzeba przyznać, że gospodarze w tym spotkaniu grali bardzo ostro, ale jednak zgodnie z przepisami gry. Właśnie odbiór po wślizgu w środku pola zapoczątkował kontrę, którą doprowadzili do remisu. Do przerwy rezultat nie uległ zmianie, jedyne co narastało, to napięcie na linii piłkarze – sędzia. Po krótkich rozmowach wznowiliśmy grę w drugiej połowie od szybkiego trafienia z rzutu wolnego dla Zjazdu. Na kolejne trafienie musieliśmy poczekać blisko 10 minut, ale w tym czasie to goście wydawali się kontrolować boiskowe wydarzenia. Tworzyli składne akcje, jednak cały czas brakowało ostatniego podania. Takim podaniem popisał się Krzysztof Bernatowicz wykładając piłkę do Pyrki, który skompletował hattricka. To był bardzo ważny gol, który praktycznie zabrał nadzieję gospodarzy na punkty, ponieważ ich gra tego dnia nie pozwalała myśleć o odrobieniu dwubramkowej straty. Na wszelki wypadek jeszcze jedno trafienie dołożył MVP spotkania, a Denis Chestiakov na minutę przed końcem meczu zdołał zmniejszyć rozmiary porażki. Po tej potyczce Zjazd może być zadowolony z przełamania złej serii, dopisania trzech punktów do tabeli i również z poprawy swojej gry. Natomiast pewnie nie będą szczęśliwi, że do czterech goli dorzucili również cztery żółte kartki. FC Hermes zaś musi pomyśleć, jak do waleczności i gry na granicy przewinienia dołożyć pomysł na tworzenie zagrożenia pod bramką przeciwnika.