Gramy Czasami prezentowało się ostatnio znakomicie, ale w starciu przeciwko FC NaNkacu w ramach Pierwszej Ligi Szóstek spodziewaliśmy się, że nie będą mieli łatwo. I to się sprawdziło. Już w 5 minucie Paweł Wojsław dobrze wypatrzył Dominika Baćko i było 0:1, ale po chwili wyrównał Tomasz Piotrowski. Od tego momentu obie ekipy miały swoje szanse, ale wynik do przerwy już się nie zmienił. Po zmianie stron obraz gry wyglądał podobnie. Było dużo walki, sporo fauli, obie defensywy mądrze broniły. Lecz z czasem zaczęły pojawiać się błędy. W 36 minucie po faulu golkipera GC arbiter wskazał na wapno, a z karnego nie pomylił się Dominik Bodych. Nie minęło 60 sekund, a ładną dobitką szczupakiem popisał się Adam Narczewski i znowu był remis. Następne dwa ciosy zadali nominalni goście. Najpierw najlepszy na murawie Wojsław wykorzystał podanie Kuby Małachowskiego, a potem znowu popularny „Gaweł” wystąpił w głównej roli, świetnie podając z rzutu rożnego do Mateusza Milewskiego. Zespół Krzysztofa Sobolewskiego przegrywał wtedy dwoma trafieniami i rzucił się do odrabiania strat. I udała im się ta sztuka. W 46 minucie z rzutu wolnego bardzo dobrze uderzył Wojtek Wieczorkiewicz i było już tylko 3:4. A w 50 minucie tego widowiska Patryk Paszko wykończył akcję Pawła Staniszewskiego. Tuż po tym sędzia zagwizdał po raz ostatni i w protokole meczowym zapisaliśmy 4:4. Ten podział punktów nikogo tu nie urządzał, ale naszym zdaniem to sprawiedliwe rozstrzygnięcie. Zarówno Gramy Czasami, jak i FC NaNkacu to godni siebie rywale i rezultat to tylko potwierdził.