Ekipa Zjazdu tydzień temu sprawiła nie lada niespodziankę pokonując Mosznę. Ich apetyty na pewno urosły, a w tym tygodniu rywal również był z górnej półki. Dynamo z kompletem punktów po dwóch rozegranych meczach nie zamierzało zwalniać tempa. Początek rywalizacji potwierdził to niemalże w 100%, ponieważ goście przejęli inicjatywę i napędzali kolejne akcje. Jednak im byli bliżej pola karnego rywali, tym ciężej było znaleźć wolne miejsce do oddania mierzonego strzału. Wraz z upływem czasu Zjazd bronił coraz szczelniej, a także próbował kontrować przeciwników. Koniec pierwszej części przy wyniku 0:0 pokazał, że zwycięstwo gospodarzy w poprzedniej kolejce nie było przypadkowe. Druga połowa po upływie czterech minut przyniosła premierowe trafienie dla napierającego Dynama. Strzelanie rozpoczął Nazar Teliszewski po asyście będącego w dobrej dyspozycji Maksyma Kulyka. Minęły 3 kolejne minuty i goście podwyższyli prowadzenie. Wydawało się, że dalsze rozgrywki pójdą już po myśli graczy w niebieskich strojach, ale odpowiedź przyszła błyskawicznie. Trafienie kontaktowe Sebastian Koca rozpoczęło pogoń Zjazdu za rywalami. Chwilę później Mateusz Pyrka doprowadził do wyrównania, co wprowadziło niepewność w grę gości. Nie zdążyli jeszcze się otrząsnąć po bramce wyrównującej, a na prowadzenie ekipę w żółtych trykotach wyprowadził Nikodem Zdunek. Czyżby Zjazd pokonał kolejnego kandydata do końcowego tryumfu i sam zgłosił aspirację do wygrania ligi? Był blisko, ale nie tym razem – na 3 minuty przed końcem spotkania wślizgiem za polem karnym interweniował bramkarz Zjazdu, co sędzia uznał za przewinienie. Odległość od bramki niewielka, zatem okazja do wyrównania wyniku dogodna. Do piłki podszedł Maksym Kulyk i zamienił rzut wolny na gola. Do końca spotkania nic się nie zmieniło i rywalizacja zakończyła się podziałem punktów.