Na ten mecz ostrzyli sobie zęby chyba wszyscy. W szranki stanęli pogromca mistrzów sprzed tygodnia, Wąska Kadra oraz wygłodniały, były mistrz, Gladiatorzy. Gospodarze we wspomnianym zwycięstwie pokazali się z na tyle dobrej strony, że bardzo ciężko było wskazać faworyta. Ci co wytrwali do meczu się nie zawiedli. Od początku mecz stał na bardzo wysokim poziomie. Więcej z gry mieli gospodarze, którzy dłużej gościli na połowie rywala, ale wynik otworzyli Gladiatorzy. Już w siódmej minucie aktywny w destrukcji, Kamil Kuczewski przejął piłkę w środku pola, po czym pognał na bramkę rywali, wygrywając po drodze pojedynek z defensorem i pewnym strzałem pokonał bramkarza rywali. Gospodarze szybko wrócili do swojego rytmu, a bramka dla nich wisiała w powietrzu. W końcu w 16 minucie Aleksander Tomaszewski zagrał do Konrada Wojtkiewicza i mecz zaczął się od nowa. Tuż przed przerwą ożywili się goście. Sędzia w ostatniej akcji pierwszej odsłony gwizdnął rzut wolny tuż sprzed pola karnego. Do piłki podszedł Michał Dryński i kapitalnym strzałem w samo okienko dał swojej drużynie prowadzenie 2:1. Po zmianie stron mecz rozkręcił się jeszcze bardziej. WK wciąż uparcie dążyła do wyrównującej bramki i kilka razy była tego bliska. Zamiast tego przyszło jednak najgorsze. W 36 minucie golkiper gospodarzy, Sebastian Wądołkowski sfaulował rywala za polem karnym, jednak mimo, że sytuacja miała miejsce z boku pola karnego, praktycznie na skrzydle, to sędzia nawet przez chwile nie miał wątpliwości i pokazał czerwony kartonik. To był kluczowy moment, bo z tego gospodarze już się nie podnieśli. Wprawdzie nawet osłabieni ruszyli do odrabiania strat, ale zamiast tego nadziali się na dwie kontry, które pogrzebały ich szanse na korzystny wynik. Najpierw w 40 minucie Dryński zaliczył asystę przy trafieniu Wiktora Jasińskiego, a cztery minuty potem wynik spotkania ustalił najlepszy na placu, popularny Kaka, który pięknym lobem niemal z połowy boiska ustalił rezultat meczu. Wynik do końca nie odzwierciedla tego co działo się na boisku, bo zwycięstwo Gladiatorów 4:1 przyszło po wielkiej walce.